> DOLINA DOLNEJ WISŁY /2/, strona 1 | Buczek.bikestats.pl BUCZEK PROWADZI

Moje powitanie:


avatar J  a  m
j  e  s  t
B  u  c  z  e  k
z  e   w s i
n  a  d
K ł o d  a  w  ą.


Od 2015 roku prowadzę tutaj statystykę swej wędrówkowej aktyw-ności.

W Archiwum można podejrzeć całą moją aktywność, ale kogo to inte-resuje.

Na blogu zamieszczam tylko to, co moim zdaniem warto zobaczyć, czyli fotorelacje z wędrówek krajoznaw-czych oraz krótkie zajawki relacji zamieszczonych na Kole.

Więcej [choć niewiele] o mnie.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje relacje:



CYKLE Z BICYKLEM
GDAŃSKIE POTOKI
/4 RELACJE/
POMORSKA KOLEJ METROPOLITALNA
/9 RELACJI/


WYBRANE WYCIECZKI
KAŻDE POKOLENIE ODEJDZIE W CIEŃ
[KASZUBY]
NA WERSALSKIM POGRANICZU
[ZIEMIA KWIDZYŃSKA]
WARMIŃSKI SALON ŁAZIENEK
[WARMIA]
oBŁĘDNI WĘDROWCY

[SUWALSZCZYZNA]
NORDO TY MOJA!

[KASZUBY]
WALICHNOWSKI ZYGZAK
[KOCIEWIE]

Moje rowery:


KROSS EVADO 5.0
AUTHOR HORIZON
UNIBIKE TRAWERS
ROMET MISTRAL
ROMET SPRINT
ROMET BRATEK
ROMET JAREK

Moje miejsca:


naKole
Żuławy.info
Astrofotografia
Z przymrużeniem oka

Moi znajomi:


Mój zasięg:


Wpisy archiwalne w kategorii

> DOLINA DOLNEJ WISŁY /2/

Dystans całkowity:215.00 km (w terenie 40.00 km; 18.60%)
Czas w ruchu:13:37
Średnia prędkość:15.79 km/h
Maksymalna prędkość:53.00 km/h
Suma podjazdów:3339 m
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:107.50 km i 6h 48m
Więcej statystyk
  • DST 110.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 06:37
  • VAVG 16.62km/h
  • VMAX 50.10km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 1320m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

NA WERSALSKIM POGRANICZU

Czwartek, 1 października 2015 | Komentarze: 7


Granica, której dziś kilka razy dotknę została wytyczona podczas kończącej Wojnę Światową paryskiej konferencji pokojowej trwającej od 18 stycznia 1919 roku do 21 stycznia 1920 roku. W konferencji brało udział 27 zwycięskich państw łącznie z reprezentacją Polski w osobach Ignacego Paderewskiego i Romana Dmowskiego, a zawarty podczas jej trwania Traktat Wersalski podpisali 28 czerwca 1919 roku przedstawiciele państw Ententy oraz Niemcy.


Jednym ze skutków traktatu było ustanowienie nowego układu granic w Europie. Po wytyczeniu tychże granic, ustawiono wzdłuż nich szereg mniejszych i większych słupów granicznych. Mniejsze [pośrednie] zawierały jedynie wykute inicjały państw [D - Niemcy, FD - Wolne Miasto Gdańsk oraz P - Polska]. Większe, prawdopodobnie pierwsze w każdym odcinku granicy [była ona podzielona na kilkanaście odcinków, w których słupy były numerowane kolejno], opatrzono dodatkowo datą podpisania traktatu oraz nazwą miejscowości, w której go podpisano. Zorganizowano wtedy również całą infrastrukturę nadgraniczną: przejścia, posterunki, punkty celne oraz obiekty wojskowe. Dziś odwiedzę kilka pamiątek po Polsko - Niemieckim odcinku tej granicy.


Migawka z wędrówki.





Wcześnie rano jadę pociągiem do Kwidzyna. Czekając na światło, robię sobie krótki objazd miasta, które, widząc pięć lat temu z przeciwległego brzegu Wisły, określiłem mianem „nieciekawe”. Objazd ów przekonuje mnie, jak bardzo się myliłem. Miasto w zasadzie oglądam z siodełka. Aparat wyciągam z sakwy dopiero przy kościele pw. św. Trójcy wzniesionym w latach 1846-1858. Światła ciągle mało, ale błękit nade mną zwiastuje zmianę tego stanu rzeczy. Dalej jest już tylko lepiej.


Kwidzyn. Kościół pw. św. Trójcy.



Kwidzyn. Zamek.



Postanawiam zrobić kilkunastokilometrową pętlę po Nizinie Kwidzyńskiej odwiedzając kilka ciekawych miejsc.


Mareza. Cmentarz mennonicki.



Korzeniewo. Most nad Wisłą.



Korzeniewo. Dawny wodowskaz.



Grabówko / Opalenie. Ruiny mostu kolejowego.



Trochę kręcę się jeszcze na Nizinie Kwidzyńskiej, po czym ruszam na południe do Okrągłej Łąki. Jestem na międzywojennym pograniczu Polski i Niemiec [Prus Wschodnich]. Pierwsze, co zamierzam odnaleźć w tej okolicy, to jeden z trzech niemieckich schronów bojowych zlokalizowanych w okolicy Okrągłej Łąki, a służących do obrony pogranicza [granica było kilometr na południe stąd], ale również stanowiących zaplecze mobilizacji i uderzenia sił niemieckich w kierunku Grudziądza. Schrony te, należące do tzw. pozycji gardejskiej, mieściły po trzech żołnierzy i były stanowiskami karabinów maszynowych [zwykle MG08]. Schron, którego szukam jest dobrze schowany w lesie, w przeciwieństwie do pozostałych dwóch znajdujących się dziś na prywatnych posesjach we wsi i służących zapewne do przechowywania ziemniaków.


Okrągła Łąka. Schron bojowy. Widok od strony Niemiec.



Okrągła Łąka. Cmentarz.



Jadę do Gardei. To wieś, która od 1334 roku miała prawa miejskie. Przestała być miastem dopiero w 1945 roku, kiedy to najpierw Armia Czerwona „wyzwoliła” ją przy pomocy artylerii z miejskiej zabudowy, a następnie władze PRL zawiesiły prawa miejskie miasteczka z powodu ogromnych zniszczeń, pozbawiając Gardeję nadziei na kontynuację wielowiekowej miejskiej tradycji. Oglądam kościół pw. św. Józefa, przy którym znajduje się pomnik upamiętniający burmistrza Gardei - Carla Chudobę. Jest ów pomnik dziś symbolem przypominającym o miejskiej przeszłości Gardei. Odwiedzam też kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa i znajdujący się nieopodal niemiecki posterunek celny z okresu międzywojnia.


Gardeja. Kościół pw. św. Józefa.



Gardeja. Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa.



Gardeja. Dawny posterunek celny.



Wyjeżdżam z Gardei drogą krajową nr 55 na południe. Kawałek dalej po prawej od głównej szosy odchodzi ulica Graniczna. To ślad po istniejącej tu granicy państwowej. Przez nikogo niezatrzymywany, wjeżdżam do Polski. Moim następnym celem jest leśniczówka Zwierzyniec i obiekt będący pretekstem tej wędrówki.


Zwierzyniec. Leśniczówka.



Wiem od Tomka, że na podwórku leśniczówki stoi tak zwany „wersalski” słup graniczny. Więcej. Jest to jeden z głównych słupów, a więc zawiera nie tylko inicjały państw, ale również datę i napis Versailles. Takie słupy stały prawdopodobnie na początku każdego kilkudziesięciokilometrowego odcinka granicy. Ten został prawdopodobnie przeniesiony ze znajdującej się kilometr na północ granicy, gdzie, nieopodal jeziora Kuchnia kończył się jej odcinek III, a zaczynał IV.


Znam tylko dwa zachowane do dzisiejszych czasów główne słupy „wersalskie”: ten w Zwierzyńcu oraz drugi w Przebrnie na granicy między Wolnym Miastem Gdańsk, a Niemcami.


Zwierzyniec. Wersalski słup graniczny.



Następnie jadę na północ nad jezioro Kuchnia i dalej wzdłuż dawnej granicy na wschód do jeziora Nogat i miejscowości o tej samej nazwie. Granica wcześniej odbija na północ, dzięki czemu na jakąś godzinę pozostaję jeszcze w Polsce.


Nogat. Pałac.



Nogat. Dąb Chrobry.



Z Nogatu jadę na północ do dawnej granicy i dalej przez Czarne Górne do Klecewa.


Klecewo. Pałac.



Klecewo. Zapomniana brama.



Klecewo. Rzeźba.



Klecewo. Cmentarz. Kaplica Rosenbergów.



Przez las nad jeziorem Klecewskim dojeżdżam do wsi Jaromierz, gdzie wyjechawszy na szosę do Kwidzyna, zatrzymuję się w miejscu z widokiem na jezioro Kucki i chwilę zastanawiam, co dalej. W planach miałem jeszcze odwiedzenie Klasztorka i Nowej Wioski, jednak dzień już wyraźnie krótszy. Postanawiam zdążyć na pierwszy ze spisanych pociągów do domu. Pociąg odjeżdża o 17:30. Mam niecałą godzinę i około 20 kilometrów do przejechania. I tu drogi Czytelniku kończy się rekreacja, a zaczyna sport. Dalszą trasę pokonuję ze średnią prędkością 25km/h, co jest dla mnie wyczynem, biorąc pod uwagę mój styl jeżdżenia i ukształtowanie terenu. Zatrzymuję się tylko na chwilę w Krzykosach.


Krzykosy. Folwark.



Krzykosy. Nagrobek Marii Charlotty zu Dohna.



Na tym kończę pierwszą i niewątpliwie nie ostatnią wizytę na Ziemi Kwidzyńskiej, która zapewne skrywa przede mną jeszcze wiele tajemnic.



...WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ TRADYCYJNIE NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.





  • DST 105.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 07:00
  • VAVG 15.00km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 2019m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

WALICHNOWSKI ZYGZAK [Tczew - Gniew - Twarda Góra]

Czwartek, 16 kwietnia 2015 | Komentarze: 0


Kto czytał, ten wie, że pod koniec wędrówki „W Krainie Deszczowców”, po przejechaniu w deszczu 70 kilometrów z Nowego do Tczewa, odgrażałem się: „My tu jeszcze wrócimy... ze Słońcem!”.


Pięć lat później „nadejszła wiekopomna chwila”. Wprawdzie wróciłem sam. Wprawdzie zmodyfikowałem nieco trasę. Wprawdzie jechałem z północy na południe, odwrotnie niż poprzednio. Jednak wróciłem i odkryłem wiele nowych miejsc. Warto wracać w te same rejony. Dzięki temu można je lepiej poznać.





Dzień witam w Tczewie przy zabytkowych mostach.


Stamtąd jadę do Gorzędzieja by obejrzeć pięknie położony na skarpie wiślanej kościół p.w. św. Wojciecha.


Z Gorzędzieja odbijam na Subkowy w celu odwiedzenia między innymi starego cmentarza poewangelickiego.


Przez wieś, której nazwa wiele mówi o dzisiejszej pogodzie...


...docieram do Małego Garca. Tu mały zapomniany cmentarzyk za wsią...


...i zespół zabudowań z dworem, gołębnikiem, kuźnią i pięknym drzewostanem w parku.


Nieopodal na granicy Małego Garca i Rybaków znajduje się pozostałość baterii artyleryjskiej z początku ubiegłego wieku.


W Rybakach oglądam jeszcze odrestaurowany pałac z II połowy XIX wieku oraz węzeł hydrotechniczny odpowiadający za odwadnianie Niziny Walichnowskiej [to tak w wielkim skrócie].


Chwilę później jestem w Międzyłężu, gdzie pięć lat temu przeoczyłem dom Conrada Dirksena. Nadrabiam zaległość.


Odwiedzam też cmentarz mennonicki z pięknie zachowanym ogrodzeniem.


W Małych Walichnowach oglądam jeden z ładniejszych cmentarzy na Nizinie. Ciekawy z uwagi na ceglaną, dwupoziomową kostnicę zbudowaną w 1912 roku.


Największym niedopatrzeniem podczas poprzedniego mojego tu pobytu było minięcie domu Starosty Wałowego Niziny Walichnowskiej - Petera Rudolfa Dirksena. Prowadzi doń boczna, obsadzona brzozami droga zaczynająca się przy cmentarzu. Wzniesiony w 1878 roku, a dziś walący się budynek, stojący wśród bezlistnych jeszcze drzew, sprawia niesamowite wrażenie miejsca opuszczonego bardzo dawno temu, mimo, że ktoś tu jednak bywa sądząc po obecności uli.






Stamtąd dawnym torem wąskotorówki jadę do Wielkich Walichnów, gdzie oglądam wzniesioną w połowie XIX wieku kuźnię z częściowo zabudowanym podcieniem szczytowym,


XV-wieczny kościół pw. św. Jana Chrzciciela,


I kolejny cmentarz mennonicki,


Ostatnim ciekawym obiektem, który chcę zobaczyć w Wielkich Walichnowach jest ślad po kwidzyńskiej kolei wąskotorowej, kończącej tu swój bieg oraz, wykorzystywany dziś jako dom mieszkalny, budynek stacji Gross Falkenau, jak nazywała się wieś w czasie największej świetności kolejki.


Dalej przez dawną Wyspę Kuchenną i Polskie Gronowo zbliżam się do południowo zachodniego skraju Niziny Walichnowskiej w miejscu, gdzie tor wspomnianej wąskotorówki wspinał się do wsi Ciepłe i dalej do Gniewu.


W tym miejscu poza samym nasypem, jako pozostałością kolejki, na uwagę zasługuje grodzisko z przełomu XI i XII wieku.


Wjechawszy "po torach" do Ciepłego oglądam dwór Kurta Fibelkorna...


...i odwiedzam właściciela na pobliskim cmentarzu.




Przez Gniew...


...ujście Wierzycy...


...i zalesione wzgórza, zwane przez Jana Sobieskiego Alpami Tymawskimi,...


...dojeżdżam do Tymawy i kościoła św. Michała Archanioła.


Później, wydawać by się mogło, okrężną drogą przez Betlejem i Rzym udaję się do Opalenia. W Opaleniu oglądam między innymi poewangelicki kościół wybudowany w latach 1892-1893.


Stamtąd przez lasy kieruję się w stronę dwóch małych osad - Małego i Dużego Wiosła. Po drodze odwiedzam jeszcze pomnik wielkiego regulatora Wisły - Gottlieba Schmida.


Wycieczkę kończę w punkcie widokowym między wspomnianymi osadami.


Następnie czeka mnie już tylko szybki przejazd do Twardej Góry na pociąg.



...WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ TRADYCYJNIE NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.