PKM, strona 1 | Buczek.bikestats.pl BUCZEK PROWADZI

Moje powitanie:


avatar J  a  m
j  e  s  t
B  u  c  z  e  k
z  e   w s i
n  a  d
K ł o d  a  w  ą.


Od 2015 roku prowadzę tutaj statystykę swej wędrówkowej aktyw-ności.

W Archiwum można podejrzeć całą moją aktywność, ale kogo to inte-resuje.

Na blogu zamieszczam tylko to, co moim zdaniem warto zobaczyć, czyli fotorelacje z wędrówek krajoznaw-czych oraz krótkie zajawki relacji zamieszczonych na Kole.

Więcej [choć niewiele] o mnie.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje relacje:



CYKLE Z BICYKLEM
GDAŃSKIE POTOKI
/4 RELACJE/
POMORSKA KOLEJ METROPOLITALNA
/9 RELACJI/


WYBRANE WYCIECZKI
KAŻDE POKOLENIE ODEJDZIE W CIEŃ
[KASZUBY]
NA WERSALSKIM POGRANICZU
[ZIEMIA KWIDZYŃSKA]
WARMIŃSKI SALON ŁAZIENEK
[WARMIA]
oBŁĘDNI WĘDROWCY

[SUWALSZCZYZNA]
NORDO TY MOJA!

[KASZUBY]
WALICHNOWSKI ZYGZAK
[KOCIEWIE]

Moje rowery:


KROSS EVADO 5.0
AUTHOR HORIZON
UNIBIKE TRAWERS
ROMET MISTRAL
ROMET SPRINT
ROMET BRATEK
ROMET JAREK

Moje miejsca:


naKole
Żuławy.info
Astrofotografia
Z przymrużeniem oka

Moi znajomi:


Mój zasięg:


Wpisy archiwalne w kategorii

PKM

Dystans całkowity:192.86 km (w terenie 26.50 km; 13.74%)
Czas w ruchu:12:16
Średnia prędkość:15.72 km/h
Maksymalna prędkość:57.60 km/h
Suma podjazdów:3147 m
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:19.29 km i 1h 13m
Więcej statystyk
  • DST 17.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:02
  • VAVG 16.45km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 226m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

PKM IX: Odcinek Jasień - Kiełpinek

Środa, 11 maja 2016 | Komentarze: 3


Organizuję krótkie wypady rowerowe w rejon gdańskich dzielnic: Jasień, Piecki-Migowo, Brętowo, VII Dwór, Strzyża i Wrzeszcz celem zarejestrowania zmian, jakie zaszły przez trzy lata na gdańskim odcinku linii kolejowej numer 234.

Wstęp do cyklu oraz linki do poszczególnych relacji dostępne TUTAJ.



Migawka z wędrówki.





Jeden z ostatnich dni pięknej, wyżowej pogody. Nie zastanawiając się długo, ruszam ku „mojej” linii kolejowej 234. Przez Jasień, jak zwykle odrobinę klucząc, dojeżdżam do mostu nad Migowską Strugą i drogą z Migowa do Nowca [przedłużenie ulicy Wołkowyskiej]. Tu zamierzam po raz kolejny powtórzyć porównanie widoku na wiadukt w kierunku Jasienia. Jak dotąd, mimo, iż próbowałem cztery razy, nie udało mi się uzyskać zadowalającego efektu.



Most nad Migowską Strugą i drogą z Migowa do Jasienia [maj 2016 / maj 2013].


Chyba wreszcie znalazłem punkt, z którego robiłem zdjęcie w 2013 roku. Tu było to o tyle trudne, że miejsce , gdzie stałem zupełnie się zmieniło, a i sam nasyp jest dużo wyższy, co skutecznie wprowadza w błąd. Zrobiwszy powyższe zdjęcie zjeżdżam na dół do wiaduktu i tu znajduję źródełko bijące ze środka drogi i tworzące powiększającą się stale kałużę.


Źródełka w drodze. Wody właściwie nie widać, bo czysta, ale to jest środek kałuży.


Źródełko nie tylko nie ma związku z przepływającą tuż obok Migowską Strugą [poza tym, że ją dodatkowo zasila], ale nawet nie jest naturalnym zjawiskiem. To awaria wodociągu zasilającego widoczny za wiaduktem hydrant przeciwpożarowy. Wprawdzie jestem po pracy, ale wodociągowiec, jak strażak, całe życie na służbie. Więc o awarii powiadamiam mojego zmiennika.


Awaria wodociągowa przy wiadukcie PKM.


Gdyby ktoś zastanawiał się, dlaczego stara linia kolejowa przez 70 lat została niemal wchłonięta przez naturę, polecam przyjrzeć się wiaduktowi, który ma raptem dwa lata.


Natura pożera wiadukt. Wycinek powyższego zdjęcia.


Następnie jadę chwilę w górę Migowskiej Strugi i przekraczam ją w miejscu, gdzie oddala się [a w zasadzie zbliża] od nasypu pekaemki.


Migowska Struga.


Na powyższym zdjęciu potok przedstawia się malowniczo, ale wystarczy zwiększyć kąt widzenia...


Migowska Struga oraz: kuchenka mikrofalowa, opona, kawałek fotela, zwój siatki ogrodzeniowej i wiele innych elementów krajobrazu.


Przekraczam potok i zatrzymuję się na chwilę przy torowisku. Z tej perspektywy nigdy nie miałem okazji oglądać tego miejsca.


Widok w kierunku Brętowa. W głębi most nad Migowską Strugą.


Jestem na skrzyżowaniu linii kolejowej 234 i korytarza powietrznego prowadzącego do niedalekiego lotniska w Rębiechowie.


Niski przelot.


Szybki przejazd.


Wspinam się na wzgórze dzielące mnie od stacji PKM Jasień i zjeżdżam w dół ścieżką widoczną na kolejnym zdjęciu przy grupie sosen po prawej.



Torowisko w sąsiedztwie stacji PKM Jasień [maj 2016 / maj 2013].


Współczesne zdjęcie zrobiłem z końca peronu. Wiadukt, którego przyczółek widać na zdjęciu z 2013 został odtworzony kilkadziesiąt metrów na zachód, przy samej stacji.Sam zaś stary przyczółek usunięto.


Przechodzę na drugą stronę torów i dostrzegam człowieka idącego po torach. To pracownik PKM. Też tak szedłem trzy lata temu. Tyle, że w przeciwnym kierunku i nie po torach.


Ależ te schody długie.


Ale, ale. Przeszedłem na tę stronę dla kolejnego porównania.



Torowisko w sąsiedztwie stacji PKM Jasień [maj 2016 / maj 2013].


Muszę poprosić zarząd PKM o przestawienie słupa, który wyraźnie psuje mi to ujęcie. Mijam stację Jasień i brzegiem zbiornika retencyjnego o tej samej nazwie dojeżdżam do mostu nad potokiem również o tej samej nazwie.


Most nad potokiem Jasień. W głębi zbiornik. [styczeń 2016].


Trzy lata temu zbiornik nie istniał, a w miejscu mostu znajdowała się wielka wyrwa w nasypie. Widać ją na poniższym zdjęciu za mną, Agnieszką i Marysią.


Jasień. [maj 2013]


Rzut oka w górę Potoku Jasień.


Potok Jasień.


Budowniczowie kolei pomyśleli również o płazach.


Jasień. Przejście dla płazów.


Biegnąca wzdłuż nasypu droga techniczna wyprowadza mnie na wysokość torów, dzięki czemu otwiera mi się krajobraz ze zbiornikiem, łukiem nasypu i stacją PKM Jasień [za drzewami].


Jasień.


Mijam jeszcze mały wiadukt drogą z Kiełpinka do Nowca [dziś przedłużenie ulicy Marzeń].



Kiełpinek. Wiadukt nad ulicą Marzeń [maj 2016 / maj 2013].


I docieram do Kiełpinka. Zatrzymuję się za stacją, na wiadukcie pod ulicą Szczęśliwą. Tu również zrobiłem zdjęcie trzy lata temu w kwietniu. Nie do wiary ile było śniegu w pierwszych dniach kwietnia 2013.



Stacja Kiełpinek. Widok z ulicy Szczęśliwej [z wiaduktu]. [maj 2016 / kwiecień 2013].


Akurat nadjeżdża kolejka, więc odwracam się i robię zdjęcie w drugą stronę.



Widok z ulicy Szczęśliwej [z wiaduktu] w kierunku Obwodnicy Trójmiasta. [maj 2016 / maj 2013].


I o dziwo trafiam z kadrem. Cóż. Ćwiczenie czyni mistrza, jeśli mistrz czyni ćwiczenia. Na koniec chcę spróbować ująć stary budynek stacji Kiełpinek razem z charakterystyczną wiatą nowej stacji PKM Kiełpinek.


Kiełpinek. Tu spotkało się stare z nowym.


Na tym kończę przedostatnią relację z moich spotkań z linią kolejową 234.



Do wkrótce.





  • DST 39.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 13.37km/h
  • VMAX 34.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 640m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

MŁYNY NA STRZYŻY

Sobota, 30 kwietnia 2016 | Komentarze: 8


Jakiś już czas temu wymyśliłem sobie wycieczkę z biegiem Strzyży. Interesowało mnie odnalezienie źródła tego najdłuższego gdańskiego potoku, śladów po młynach, które zasilał swym nurtem oraz odwiedzenie dworów położonych na trasie jego spływu. Na przygodę ze Strzyżą zabrałem swoich synów.





Migawka z wędrówki.





Z Ujeściska, chcąc uniknąć kontaktu z samochodami, ruszamy inną, niż zwykle, drogą przez osiedle w kierunku Kokoszek. Pierwszy przymusowy przystanek zaliczamy nad stawem przy ulicy Jabłoniowej. Powód: Janek łapie kapcia.


Pit stop przy Jabłoniowej.


Trasę W-Z przekraczamy wiaduktem z widokiem na Ujeścisko i dwie wieże kościoła p.w. św. Ojca Pio. Chłopaki są zdziwieni, że już tak bardzo oddaliliśmy się od kościoła, przy którym kilka chwil temu przejeżdżaliśmy.


Nad trasą W-Z. W tle Ujeścisko.


Drugi pit stop zaliczamy przy Kartuskiej. Też z powodu kapcia, też u Janka. Cóż tata dawno nie oglądał opon, a te już wołają o fajrant. Dalej ulicą Kartuską dojeżdżamy do centrum handlowego i kładką nad Obwodnicą Trójmiasta wjeżdżamy do Karczemek. Przecinamy dawną wieś [dziś osiedle gdańskie], której nazwa wywodzi się od karczmy działającej niegdyś przy drodze do Żukowa. Dojeżdżamy do Kokoszek, gdzie od połowy 1942 roku działała jedna z filii obozu koncentracyjnego Stutthof. Upamiętnia to głaz z tablicą. Nas jednak interesuje coś innego. Otóż w Kokoszkach w małej niecce na poboczu ulicy Nowatorów znajduje się źródło najdłuższego gdańskiego potoku - Strzyży.


Kokoszki. Źródło Strzyży.


Źródło zwykle [przynajmniej mi] kojarzy się z wodą wybijającą spod ziemi, lub jeszcze lepiej spod kamienia, nieopodal lasu i u stóp [czy raczej raciczek] jelonka. Coś w klimatach Iwana Szyszkina. Tu jednak to przedstawia się zgoła inaczej. Nie dość, że źródło znajduje się przy betonowym przepuście w zaśmieconym i zarośniętym chaszczami zagłębieniu pobocza ruchliwej ulicy Nowatorów, to jeszcze samo źródło, jak i pierwsze metry koryta potoku są suche. Jak sądzę są suche pozornie. Pod ziemią pewnie płynie strużka. Źródło położone jest na wysokości około 150 m n.p.m., a ujście 2 m n.p.m., dzięki czemu rzeka ma charakter potoku o wartkim nurcie.


Kokoszki. Pierwsze metry Strzyży.


Ruszamy w miarę możliwości wzdłuż potoku. Przypadkiem również wzdłuż zarośniętego toru kolei staropilskiej, o której nie raz już pisałem.


Kokoszki. Chłopaki na zjeździe zwanym na mapach ulicą Dojazdową.


Dojazdową dojeżdżamy do Rodzinnych Ogródków Działkowych, gdzie doznajemy pierwszego mokrego kontaktu ze Strzyżą.


Kokoszki. Pierwszy mokry kontakt ze Strzyżą. W cieniu nad sakwą Marcina widać strumień.


Strzyża ma tutaj niespełna pół metra szerokości, co w zupełności wystarcza krzyżówkom.


Kokoszki. Krzyżówki na Strzyży.


Kawałek dalej Strzyża pokonuje przepustem nasyp Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. My również go pokonujemy małym wiaduktem.


Przed nami nasyp PKM-ki.


Po drugiej stronie zadbany teren rekreacyjny nad zbiornikiem retencyjnym Kiełpinek. Administracyjnie jest to teren gdańskiej dzielnicy Matarnia. Nawiasem pisząc Strzyża na odcinku od źródła do Obwodnicy stanowi granicę między Matarnią, a Kokoszkami.


Chłopaki czekają na mostku na Strzyży. Po prawej przepust. Wiadukt za mną.


Postanawiamy zjeść śniadanie na półwyspie zbiornika Kiełpinek widocznym na powyższym zdjęciu po lewej. Ja dojeżdżam tam ścieżką rowerową jako pierwszy. Chłopaki wybierają skrót przez ujście Potoku Matarnickiego. Skróty jednak mają to do siebie, że czasem zaskakują.


Przeprawa przez Potok Matarnicki.


Nareszcie śniadamy i leniuchujemy.


Matarnia. Nad zbiornikiem Kiełpinek. W tle kolejka jadąca do Osowej.


Po śniadaniu podjeżdżamy kilkadziesiąt metrów w górę Potoku Matarnickiego. Ot tak, żeby zobaczyć, jak wygląda. Ten niespełna dwukilometrowy potok, stanowiący pierwszy imienny dopływ Strzyży ma swoje źródło w Matarni, na południe od kościoła św. Walentego.


Matarnia. Potok Matarnicki.


Obwodnicę przekraczamy pod wiaduktem w towarzystwie toru PKM-ki. Za Obwodnicą po prawej widzimy stację PKM Kiełpinek, ale skręcamy w lewo w dolinę Strzyży. Od 2007 roku teren ten objęty jest ochroną w postaci rezerwatu przyrody „Las w Dolinie Strzyży”. Jedziemy malowniczą ścieżką wzdłuż potoku.


Ścieżka przez rezerwat.


Po drodze nie mogę się oprzeć urokowi potoku w wiosenniej szacie. To zdecydowanie najpiękniejszy odcinek tego gdańskiego strumienia.


Strzyża. Jak u Szyszkina.


Kamyczek w Strzyży.


Podczas, gdy ja szukam kadru na brzegu strumienia, chłopaki czekają nad ścieżką.


Postój na zdjęcia i pogaduchy.


Kawałek dalej dolina rozszerza się nieco za sprawą nadpływającego od południa drugiego dopływu Strzyży - Potoku Jasień.


Potok Jasień.


Potok Jasień, zwany też Jasieńską Strzyżą, ma swe źródło w Kiełpinie Górnym, skąd przepływa pod Obwodnicą i wpada do jeziora Jasień. Wypłynąwszy ze wschodniego krańca jeziora płynie na północny wschód, by przepłynąwszy pod nasypem PKM-ki wpaść do nowego zbiornika retencyjnego Jasień. Następnie spływa w dolinę Strzyży i oddaje jej swe wody w Nowcu [konkretnie w Nowcu Górnym] poniżej wspomnianego rezerwatu.


Ujście Potoku Jasień do Strzyży.


Poniżej ujścia Potoku Jasień na Strzyży znajduje się zbiornik retencyjny Nowiec II wybudowany w 2002 roku. Nas jednak bardziej interesuje znajdujący się kilkadziesiąt metrów dalej zbiornik Górne Młyny.


Nowiec Górny. Zbiornik Górne Młyny.


Zbiornik oczywiście dziś pełni funkcję retencyjną, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu jego główne zadanie polegało na gromadzeniu wody do poruszania kołem młyńskim. Młyn znajdował się w miejscu, gdzie blisko środka powyższego zdjęcia widać dach wiaty. Przywilej zakładania młynów na Strzyży [jak również Potoku Oliwskim] już od końca XII wieku mieli cystersi. W XIII wieku Strzyża napędzała pięć młynów, natomiast w szczycie wykorzystania jej nurtu liczba młynów wynosiła jedenaście. Zbiornik, prócz Strzyży wspomaganej przez wspomniane już dwa dopływy, zasilany jest również przez Migowską Strugę.


Nowiec Górny. Ujście Migowskiej Strugi do zbiornika Górne Młyny.


Migowska Struga - trzeci dopływ Strzyży jest krótkim, półtorakilometrowym ciekiem, mającym źródło w Migowie i przepływającym pod mostem PKM-ki [tutaj o nim wspominałem]. Na brzegu zbiornika Górne Młyny Marcin wypatruje czaplę. Próbujemy ją podejść.


Nowiec Górny. Zbiornik Górne Młyny. Czapla.


Oczywiście ucieka.


Nowiec Górny. Zbiornik Górne Młyny. Czapla.


My natomiast zdejmujemy się pamiątkowo na tle wiaty z kołem symbolizującym dawny młyn [Nawitz Mühle]. Pierwszy Młyn na Strzyży.


Nowiec Górny. Młyn [tu był].


Młyn w Nowcu Górnym, którego ostatnim właścicielem był Franciszek Czerniawski, był pierwszym młynem czerpiącym energię z nurtu Strzyży. Jego działalność zakończyła się prawdopodobnie w latach 50-tych ubiegłego wieku. Kręcę się jeszcze po okolicy, podczas, gdy chłopcy rozmawiają na ławce nad potokiem.


Krótki postój.


Jedziemy dalej z biegiem Strzyży wykorzystując w tym celu gruntową drogę o nazwie Dolne Młyny. Tę samą nazwę nosi mały, płytki zbiornik, kumulujący niegdyś energię strumienia w celu zasilenia kolejnego młyna. Podjeżdżamy doń wyboistą ścieżką.


Nowiec Dolny. Przed nami drugi młyn na Strzyży.


Najpierw jednak mijamy spust nadmiaru wody ze stawu.


Nowiec Dolny. Strzyża.


Zatrzymujemy się nieopodal młyna. Chłopaki idą oglądać jego pozostałości.


Nowiec Dolny.


Te mury pamiętają czasy, kiedy to natura decydowała o tym, gdzie kwitł biznes. Drugi Młyn na Strzyży.


Nowiec Dolny. Relikt młyna.


Ten młyn należał do zmarłego w 1948 roku Tymoteusza Głuszko, o czym dowiedziałem się od wnuczki pana Tymoteusza. Wnuczka, mająca w 1945 roku, kiedy rodzina Głuszko sprowadziła się tutaj, zaledwie 13 lat, mieszka obecnie w miejscu, gdzie znajduje się czwarty młyn na Strzyży. Ale tam będziemy za kilkanaście minut.


Nowiec Dolny. Relikt młyna.


Oglądamy również mniejszy od poprzedniego i silnie zamulony, ale bardzo malowniczy staw.


Nowiec Dolny. Zbiornik Dolne Młyny.


Zbiornik jest dziś królestwem ptactwa wodnego.


Nowiec Dolny. Zbiornik Dolne Młyny.


Kilkaset metrów niżej trafiamy na ruiny zabudowań...


Nowiec Dolny. Ruina.


...przepust ze stopniem wodnym...


Nowiec Dolny. Przepust.


...oraz fragmenty murów.


Nowiec Dolny. Ruina.


Nowiec Dolny. Ruina.


Wszystko to, z ukształtowaniem terenu i lokalizacją na czele, sugeruje, że mógł tu być również młyn. Na jednej z dostępnych map odnajduję w tym miejscu Jaśkowy Młyn [Jäschken Mühle]. Dlaczego Jaśkowy? Od nazwiska właścicieli - rodziny Koehne-Jaski. Trzeci Młyn na Strzyży. Jeszcze niżej obok koryta Strzyży znajdują się jakieś betonowe konstrukcje. Coś tu chyba hodowano.


Nowiec Dolny. Konstrukcje.


Wyjeżdżamy na ulicę Rakoczego tuż przy stacji PKM Brętowo i dalej ulicą Potokową jedziemy w kierunku Niedźwiednika. Skręcamy w ulicę Ogrodową i zatrzymujemy się nad kolejnym stawem młyńskim. Tu pracował dzięki energii potoku Brętowski Młyn [Brentauer Mühle], zamieniony, prawdopodobnie w czasie międzywojnia, na fabrykę narzędzi, wyburzoną w latach powojennych. Czwarty Młyn na Strzyży.


Brętowo. Staw młyński.


Brętowo. Tu był młyn. W tle PKM-ka.


Jedziemy w kierunku Niedźwiednika, ale przed zbiornikiem retencyjnym skręcamy w prawo na dawną drogę do dworu Srebrniki. W tej okolicy znajdował się dwór Lobeckhof i przynależący doń młyn zwany Kamiennym [Steine Mühle]. Piąty Młyn na Strzyży.


Brętowo. Prawdopodobne miejsce po Kamiennym Młynie.


Po raz kolejny przejeżdżamy pod nasypem PKM-ki.


Brętowo. Wiadukt nad dawną drogą do dworu Srebrniki.


Strzyża natomiast po raz drugi przecina torowisko przepustem. To jest następca przepustu znanego z powieści Pawła Huelle. Tego,w którym znika Dawidek z Elką. Nowy przepust ma taki prześwit, że trudno byłoby w nim po prostu zniknąć. Stary przepust oraz stary wiadukt możesz obejrzeć tutaj.


Strzyża przepływająca pod nasypem PKM.


Za nasypem zjeżdżamy stromo nad Strzyżę i zbiornik Srebrniki i tu zatrzymujemy się na kilka chwil.


Srebrniki. Strzyża i staw retencyjny.


Napisałem wyżej o dawnej drodze do dworu Srebrniki. Dlaczego dawnej? Dlatego, że obecnie droga ta jest przedzielona terenem Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego, a dwór do którego dojście jest od drugiej strony należał przez wiele lat do szpitala. Obecnie szpital, chcąc pozbyć się trudnego i drogiego w utrzymaniu obiektu [a w zasadzie zespołu obiektów], przekazał go miastu. Dziś obiekt czeka na nowego właściciela [z kasą i pomysłem].


Przy dworze Srebrniki.


Poza młynami powstawały nad Strzyżą rezydencje gdańskich patrycjuszy. W 1770 roku było tu 9 dworów. Wśród właścicieli pojawiają się takie nazwiska, jak Wejherowie, Przebendowscy, czy Uphagenowie. Jednym z zachowanych do dziś dworów jest właśnie Dwór Srebrniki. W XVII wieku, w miejscu, gdzie około 1780 roku stanął dwór, działała topnia srebra, stąd nazwa terenu - Silberhammer / Srebrniki. Właścicielem tych gruntów był wtedy znany gdański złotnik Piotr van der Rennen, który wsławił się wykonaniem srebrnych trumien, mieszczących relikwie św. Stanisława biskupa na Wawelu i św. Wojciecha w katedrze w Gnieźnie. W latach 1821-24 mieszkał tu i tworzył jeden z najsłynniejszych poetów niemieckiego romantyzmu - Joseph von Eichendorff. W 1910 roku utworzono tu szpital dla psychicznie chorych.


Najprawdopodobniej w tym miejscu przed topnią srebra, albo równocześnie z nią działał młyn. Szósty Młyn na Strzyży. Symbolem nawiązującym do obu funkcji tego miejsca jest zajazd Srebrny Młyn.


Srebrniki. Srebrny Młyn.


Odszukujemy nurt Strzyży w okolicy Srebrnego Młyna.


Srebrniki. Strzyża.


Tu zatrzymujemy się przy sklepie spożywczym w celu uzupełnienia płynów. Podczas, gdy ja kupuję wodę, Marcin fotografuje tulipany dla mamy.


Dla mamy. [fot. Marcin Buczkowski]


Jedziemy podwórkami wzdłuż potoku, który po chwili znów znika w przepuście pod aleją Żołnierzy Wyklętych. My również przecinamy aleję [z tym, że na powierzchni], uprzednio rzuciwszy okiem na miejsce, gdzie znajdował się Siódmy Młyn na Strzyży. Nie wiem, czy był tu młyn zbożowy. Prawdopodobnie tak. Jednak z mapy dowiaduję się, że działała tu na pewno kuźnia miedzi [Kupferhammer]. Dziś jednak nie ma najmniejszego śladu tak po młynie, jak i po stawie młyńskim, choć jeszcze parę lat temu można było zobaczyć stopień wodny, a nawet dwa.


Strzyża. Tutaj był młyn.


Biznes ten należał najpewniej do właścicieli nieodległego dworu Hoch Stries [Górna Strzyża]. Dwór znajdował się na terenie, gdzie obecnie są: nieczynne już Liceum Społeczne oraz również nieczynna Wojskowa Przychodnia. Od 1761 r. posiadłość należała do bogatego kupca i armatora Franza Rottenburga, który ją rozbudował.


Strzyża. Dawne Liceum Społeczne.


Potok tutaj pojawia się na chwilę na powierzchni, by na dłużej zniknąć w krytym kanale.


Strzyża. Dawna Przychodnia Wojskowa. U dołu uregulowane koryto Strzyży.


Choć budynki szkoły i przychodni wydają się niezwykle ciekawe, to nie mają wiele wspólnego z dworem, który tu niegdyś stał. Żeby cofnąć się do czasów świetności dworu należy wjechać w podwórka liceum, przylegającej doń kamienicy oraz przychodni i uruchomić wyobraźnię. Jedynymi śladami pozostałymi po majątku jest tarasowy układ ogrodu [jego zachowanej części między aleją Żołnierzy Wyklętych, a ulicą Partyzantów] oraz drzewa, a wśród nich wspaniały okaz żywotnika olbrzymiego.


Strzyża. Relikt ogrodu Rottenburga.


Strzyża. Żywotnik olbrzymi na podwórzu przychodni.


Strzyża. Tarasy ogrodu Rottenburga.


Zjeżdżamy do skrzyżowania z Grunwaldzką, mijając po drodze dawne koszary huzarskie.


Strzyża. Koszary huzarskie.


Przed samą dzisiejszą Grunwaldzką [między Grunwaldzką, a Staszica], znajdował się jeszcze jeden młyn. Młyn Dolnej Strzyży [Leg Stries Mühle]. Ósmy Młyn na Strzyży. Został on rozebrany między rokiem 1905, a 1909. Teren zaś zabudowano kamienicami. Dłużej przetrwał dwór Strzyży Dolnej na rogu ul. Grunwaldzkiej, po drugiej stronie ul Słowackiego, rozebrany dopiero w czasach PRL-u.


Dalej wiaduktem nad torami wjeżdżamy do Dolnego Wrzeszcza, skręcamy w ulicę Kilińskiego, mijamy ulicę Nad Stawem, której nazwa związana jest z istniejącym tu niegdyś stawem browarnianym. Obecnie jest to wielki teren budowy. Teren ten należał niegdyś do majątku Kuźniczki. Strzyża objawia się nam na chwilę w uregulowanym korycie.


Kuźniczki. Strzyża.


Zatrzymujemy się przy dawnym browarze w Kuźniczkach.


Browar w Kuźniczkach.


Jako ciekawostkę pokażę butelkę z mojej kolekcji. Butelka po piwie z browaru w Kuźniczkach [Kleinhammer] pochodzi z 1941 roku.


Danziger Aktien Bierbrauerei. Kleinhammer.


Strzyża znowu znika pod ziemią, a my przejeżdżamy przez Park Kuźniczki.


Park Kuźniczki.


Park wraz z dworem i przyległościami stanowił centrum majątku Kuźniczki. Poza dworem [1763 r.] i browarem [XVIII w.] już od XVI wieku działał tu młyn [Dziewiąty Młyn na Strzyży], a później [XIX wiek] kuźnia żelaza, od której wywodzi się i polska i niemiecka nazwa tej części Wrzeszcza. Wyjechawszy z tego małego, ale urokliwego parku mijamy sam dwór Kuźniczki budowany w latach 1761-1763 przez gdańskiego rajcę, Michaela Gottfrieda Schmida, który był jego właścicielem do 1802 roku.


Dwór w Kuźniczkach.


W poszukiwaniu pokazującego się co kilkadziesiąt metrów koryta Strzyży zapędzamy się do placu Wybickiego,...


Plac Wybickiego.


...gdzie odwiedzamy Güntera i Oskara.


Od lewej: Oskar, Marcin, Günter.


W celu odnalezienia samej Strzyży cofamy się chwilę później na ulicę Grażyny i zaraz potem na ulicę Konrada Wallenroda.


Strzyża w podwórku między ulicami Grażyny i Konrada Wallenroda. Widok z tej drugiej.


Od ulicy Konrada Wallenroda jedziemy samym brzegiem potoku przez podwórko. Dalej Strzyża znika pod ulicą Waryńskiego, by pojawić się w parku, nomen omen, „Nad Strzyżą”.


Wjeżdżamy do parku „Nad Strzyżą”.


W parku do Strzyży wpada jej czwarty imienny dopływ - Potok Królewski. Ten 3,5-kilometrowy strumień, kiedyś noszący nazwę Bystrzec II, ma swe źródło na Suchaninie pod granicą z Pieckami-Migowem. Dzisiejsza nazwa potoku związana jest ze znajdującym się nieopodal Królewskim Wzgórzem.


Nawiasem pisząc tuż po wojnie Strzyżę [a właściwie StriessBach] przemianowano na Bystrzec I. Na szczęście w 1948 roku przywrócono jej prastarą nazwę Strzyża, którą językoznawcy wywodzą od praindoeuropejskiego pnia streig - wstęga, smuga, znanego także w innych językach słowiańskich.


Ujście Królewskiego Potoku do Strzyży.


Przecinamy aleję generała Hallera i dalej poruszamy się wzdłuż Strzyży ulicą Mikołaja Reja. W ten sposób wjeżdżamy do dzielnicy Młyniska, której nazwa mówi sama za siebie.


Przed nami Młyniska.


Dzisiejszy krajobraz Młynisk nie jest zbyt ciekawy. Jakże inny również od krajobrazów widzianych 10 kilometrów w górę potoku.


Młyniska. Nad Strzyżą.


W tym nieciekawym krajobrazie jest jednak perełka. Po przecięciu ulicy Marynarki Polskiej wjeżdżamy w ulicę Swojską. Tu, gdybym nie wiedział, to bym nie zauważył XVIII-wiecznego dworu Młyniska, do którego prowadzi wąski chodnik i kładka na Strzyży. Tu również dawniej pracował młyn. Na mapie młyn ten nazywa się Schelle Mühle od nazwiska Jakoba Schelle, który w 1848 roku kupił młyn wraz z tartakiem i olejarnią od Hansa Lange. To Dziesiąty Młyn na Strzyży. Jako ciekawostkę podam, że zanim w 1948 roku nazwano tę dzielnicę Młyniskami ludzie mówili o niej Szelmeja od Schellemühle oczywiście.


Młyniska. Dojazd do dworu.


Młyniska. Przy dworze.


Młyniska. Dwór.


Na ostatnim odcinku przed ujściem trudno znaleźć ładny widok.


Młyniska. Strzyża.


Wreszcie, ku uciesze Janka, jesteśmy przy ujściu Strzyży do Martwej Wisły.


Przy ujściu Strzyży. Paweł i Jan. [fot. Marcin Buczkowski]


Przy ujściu Strzyży. Paweł i Marcin. [fot. Jan Buczkowski]


Przy ujściu Strzyży. Dzięki chłopaki za wspólne kręcenie!


Na koniec jeszcze jeden rzut obiektywu na fabrykę obłoków.


Produkcja obłoków.


Dziesięciokilometrowym powrotem do domu kończymy przygodę z najdłuższym gdańskim potokiem. Potokiem, który przez wiele pokoleń żywił i dawał pracę, a dziś stanowi atrakcję krajoznawczą mojego miasta. Z jedenastu, działających w okresie największego rozkwitu, młynów na Strzyży udało mi się zlokalizować dziesięć. Spośród trudnej do policzenia ilości dworów wzniesionych w okolicy potoku odwiedziliśmy cztery. Prawdę napisawszy, mimo, iż spodziewałem się ciekawej wycieczki, to przerosła ona moje oczekiwania. Niewątpliwie wrócę jeszcze nad Strzyżę ze starą mapą, aparatem i wielką tęsknotą za czasami minionymi. I Ciebie też tam zabiorę...



Do wkrótce.




Korzystałem z map pochodzących ze strony www.mapy.eksploracja.pl.:

Plan von der Gegend um Danzig / im Anfange des Jahres 1807 entworfen von F. B. Engenhadrt”, wydanie z 1813 roku. Mapa ze zbiorów Wojciecha Gruszczyńskiego (www.danzig-online.pl). [5,5 MB]

1:25 000 Oliwa i Sopot. Wydanie z 1919r. Ze zbiorów Tomasza Plucińskiego. Złożenie skanów: Kazik Niecikowski. [7 MB]





  • DST 15.00km
  • Teren 1.50km
  • Czas 01:00
  • VAVG 15.00km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 251m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

PKM VIII: Odcinek Brętowo - Niedźwiednik

Piątek, 22 kwietnia 2016 | Komentarze: 2


Organizuję krótkie wypady rowerowe w rejon gdańskich dzielnic: Jasień, Piecki-Migowo, Brętowo, VII Dwór, Strzyża i Wrzeszcz celem zarejestrowania zmian, jakie zaszły przez trzy lata na gdańskim odcinku linii kolejowej numer 234.

Wstęp do cyklu oraz linki do poszczególnych relacji dostępne TUTAJ.






UWAGA!!! Pozmieniały mi się lokalizacje zdjęć. Na razie zapraszam TU.






Migawka z wędrówki.





Dobrze już znaną trasą dojeżdżam na szczyt dzielnicy Piecki-Migowo i wjeżdżam na znajome wzgórze, skąd roztacza się ciekawy widok na osiedle Niedźwiednik, stację Brętowo i łuk toru pekaemki między stacjami Brętowo i Niedźwiednik.


Osiedle Niedźwiednik widziane z Migowa.


Stacja Brętowo. Widać pekaemkę oddalającą się w stronę Niedźwiednika i tramwaj dojeżdżający do stacji Brętowo.


Oczywiście przyjechałem tu żeby porównać nowe ze starym, więc...



Wiadukt nad ulicą Rakoczego i stacja Brętowo [kwiecień 2016 / maj 2013]


Zjeżdżam stromym stokiem w kierunku ulicy Rakoczego, wywołując grymas zdziwienia na twarzach pasażerów przejeżdżającego autobusu, po czym ruszam w stronę Niedźwiednika. Nie dojeżdżam doń jednak, gdyż skręcam w ulicę Ogrodową. Na odcinku między wspomnianymi stacjami są aż cztery wiadukty. Wszystkie ładnie oświetlone późnym popołudniem. Niektóre z nich oczywiście już pokazywałem, ale dziś pokażę z drugiej strony. Pierwszy wiadukt do którego trafiam znajduje się nad ulicą Ogrodową prowadzącą do cmentarza Srebrzysko.



Wiadukt nad ulicą Ogrodową [kwiecień 2016 / maj 2013]


Porównanie o tyle mało atrakcyjne, że właściwie brak tu punktów wspólnych [poza ledwo widocznym pniem drzewa na skarpie za wiaduktem].


Jadę odnogą ulicy Ogrodowej wzdłuż nasypu w kierunku stacji Brętowo, by porównać następny wiadukt. Jego obecność w tym miejscu zastanawia, gdyż prowadzi on w zasadzie donikąd. Tu jednak ponad nasyp wystają drzewa będące dla mnie punktem zaczepienia do kadrowania.



Wiadukt przy ulicy Ogrodowej [kwiecień 2016 / maj 2013]


Wracam do poprzedniego wiaduktu i minąwszy go jadę dalej wzdłuż toru. Dojeżdżam do trzeciego między stacjami wiaduktu.



Wiadukt przy dawnej drodze do dworu Srebrniki [kwiecień 2016 / maj 2013]


Jak widać, mogłem ująć szerzej. Nie przewidziałem rozmiarów nowego wiaduktu. Na szczęście mam drugie ujęcie.



Wiadukt przy dawnej drodze do dworu Srebrniki [kwiecień 2016 / maj 2013]


Na powyższym porównaniu widać też, jak podwyższyli nasyp. Kościół prawie się schował. Niewątpliwie lepszy widok roztacza się z nasypu biegnącego wzdłuż toru, ale nie zrobiłem stąd zdjęcia w 2013 roku, ponieważ to miejsce było wtedy zarośnięte drzewami.


Wiadukt przy dawnej drodze do dworu Srebrniki oraz stacja Niedźwiednik.


Ciekawym obiektem na trasie był przepust potoku Strzyża pod nasypem. W celu jego sfotografowania przedzieram się przez jeżyny i zostawiam rower na niknącej drodze.


Nad Strzyżą.



Przepust Strzyży [kwiecień 2016 / maj 2013]


Jest to pierwsze i zarazem jedno z niewielu porównań o pionowym kadrze. Pionowe kadry wydają mi się mniej wygodne do porównań, choć z drugiej strony łatwiej je wyświetlić obok siebie. Mi się tu jednak nie mieszczą. Byłyby po prostu malutkie.


Przepust Strzyży. W głębi zbiornik retencyjny.


Przepust Strzyży. Jeszcze bliżej. Szeroko i przestronnie. W nowym przepuście Weiser nie zniknąłby tak łatwo.


Na koniec podjeżdżam do czwartego między stacjami Brętowo i Niedźwiednik wiaduktu mając nadzieję, że w 2013 roku ująłem go na tyle szeroko, żeby kadr sięgał do sąsiadującej z nim stacji PKM. Nasypem zaś wędruje jakiś facet.


Facet.


Przeanalizowawszy dokładnie kadr do powyższego porównania, zlokalizowawszy, najpierw miejsce z którego fotografowałem poprzednio, a następnie wszystkie elementy łączące oba obrazy w czasie, czekałem w gotowości na przejeżdżającą kolejkę. No taki kadr musiałem mieć z kolejką na wiadukcie! Poprzednia uciekła mi, gdy szukałem punktu z którego fotografowałem trzy lata temu. Następna miała być po jakichś 15 minutach. Wtem widzę, jak ze stacji wyłania się przód pociągu. Celuję, łapię kadr, pilnuję wspólnych elementów, poziomego położenia aparatu i czekam, żeby pociąg minął latarnię. Pstryk...



Wiadukt nad ulicą Słowackiego i stacja Niedźwiednik. [kwiecień 2016 / maj 2013]


Jednak układ elementów w obu kadrach nie do końca mnie satysfakcjonuje. Dla pewności postanawiam poczekać kolejny kwadrans. Cofam się o krok i odrobinę przesuwam w lewo. Tak! Teraz to będzie to! Czekam.


Częstym problemem w tych moich porównaniach są pojazdy i osoby przemierzające plan zdjęciowy. Mija kolejny kwadrans, pociąg się wyłania, celuję, kadruję, wspólne elementy, nie obetnij drzewa z lewej, aparat poziomo, pociąg mija latarnię, pstryk...


Tej pani w 2013 tu nie było!


Na ekranie komputera okazuje się jednak, że pierwsze zdjęcie pasuje do kadru z 2013 prawie idealnie. Nie wydaje mi się realne lepsze spasowanie. Zostawiam, jak jest. Zwłaszcza, że ta pani się tam pewnie kręci.


Na tym kończę tę popołudniową, dotychczas najbardziej owocną sesję z pekaemką.



Do wkrótce.





  • DST 26.00km
  • Teren 3.50km
  • Czas 01:27
  • VAVG 17.93km/h
  • VMAX 45.40km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 355m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

PKM VII: Strzyża / Brętowo / Migowo

Piątek, 15 kwietnia 2016 | Komentarze: 0


Organizuję krótkie wypady rowerowe w rejon gdańskich dzielnic: Jasień, Piecki-Migowo, Brętowo, VII Dwór, Strzyża i Wrzeszcz celem zarejestrowania zmian, jakie zaszły przez trzy lata na gdańskim odcinku linii kolejowej numer 234.

Wstęp do cyklu oraz linki do poszczególnych relacji dostępne TUTAJ.



Wyruszam na najdalszy od Ujeściska odcinek PKM-ki. Interesuje mnie jeden z wiaduktów zlokalizowanych w Strzyży i sam początek toru, czyli odgałęzienie „mojej” linii numer 234 od wybudowanej w 1870 roku linii numer 202 z Gdańska do Sopotu [i docelowo do Stargardu].


Migawka z wędrówki.





Pół godziny zajmuje mi dotarcie z Ujeściska do pogranicza Wrzeszcza i Strzyży. Na samym początku wycieczki Po torze... z maja 2013 roku wszedłem na niebieski wiadukt nad linią kolejową 202 i stamtąd zrobiłem pierwsze zdjęcie. Widać na nim, wśród gąszczu torowisk, początek nasypu kolejowego linii 234. Dziś zamierzam sprawdzić, co zmieniło się w tym widoku przez trzy lata. Nie spodziewam się rewelacji, bo na starej fotografii jest właściwie tylko kopczyk ziemi, a teraz pewnie po prostu dwa dodatkowe tory.


Niebieski wiadukt nad linią kolejową 202.
Pokrywa z herbem gdańska w kadrze znalazła się celowo. To zapowiedź jednej z planowanych wędrówek - „Kolorowe wiadukty”.


Jakież jest moje zdumienie, gdy wszedłszy na niebieski wiadukt, nie mogę kompletnie odnaleźć się w tym, co widzę. Początkowo trudno mi znaleźć punkty wspólne, potrzebne do tego typu porównań. W końcu zaczepiam się horyzontu i dwóch słupów wysokiego napięcia po prawej. Nawet biurowce w głębi zmieniły się do tego stopnia, że trudno je traktować jako element wspólny.



Wrzeszcz / Strzyża. Początek linii kolejowej 234.


Następnie kieruję się ku pierwszemu wiaduktowi na linii kolei staropilskiej. Na nowej trasie PKM-ki jest to wiadukt drugi. Wynika to z faktu, że dawniej była to linia jednotorowa i włączała się w linię 202 [Gdańsk - Sopot] bezkolizyjnie. Dla bezkolizyjnego włączenia się linii dwutorowej potrzebny był dodatkowy wiadukt, który widać wyżej na górnym zdjęciu na tle biurowca State Street.


Wracając do wiaduktu wybudowanego w 1912 roku nad ulicą Grunwaldzką [ówcześnie Hauptstrasse, w międzyczasie Adolf-Hitler-Strasse]. W 2013 roku zrobiłem mu kilka zdjęć, z czego w zasadzie jedno nadaje się, jako tako, do moich porównań.



Strzyża. Wiadukt nad ulicą Grunwaldzką.


Jak widać, w 2013 nie przewidziałem szerokości jaką zajmie nowy wiadukt. Stanowczo mogłem ująć szerzej. Dlatego udało się „jako tako”.


Ruszam wraz z koleją przez Strzyżę. Zatrzymuję się na chwilę przy wiadukcie nad ulicą Polanki. Wprawdzie byłem tu już dwa razy, ale efekty jeszcze nie są zadowalające. Niestety, orientuję się, że nie mam ze sobą wydruku tego zdjęcia, a bez wydruku to będzie trochę błądzenie po omacku. Mimo wszystko robię jedno zdjęcie, ale oczywiście okazuje się, że perspektywa poszła się... chylić :-).


Postanawiam dalej jechać ścieżkami wzdłuż nasypu po stronie dzielnicy VII Dwór. Na wzgórzu między wiaduktem Polanki, a kolejnym, odwracam się i zdejmuję łuk torów, kolejkę oraz dwa wiadukty [Polanki i Wita Stwosza], a także stację Strzyża.



Strzyża. Widok na wiadukty nad ulicami Polanki i Wita Stwosza oraz stację Strzyża.


Po chwili jestem przy małym wiadukcie nad ścieżką w przedłużeniu ulicy Jana Kiepury. Ten widok właściwie mam, ale jak już tu jestem, powtarzam. Pamiętam, że chciałem to zrobić z małym przesunięciem. Odnajduję swoje oznaczenie sprzed kilkunastu dni...



Dla postronnych, zwykły kamyk, dla mnie konkretny punkt.


...i, wyczekawszy pięć minut na kolejkę, powtarzam porównanie, przesuwając się o dwa kroki w stosunku do poprzedniego ujęcia.



Strzyża. Wiadukt na wysokości ulicy Kiepury.


Kolejny wiadukt [widoczny wyżej w głębi zdjęcia] mijam, udając brak zainteresowania. Nie to światło po prostu. Tu wspinam się ścieżką na wzgórze i odnajduję wspaniały widok na stację Niedźwiednik.


Wrzeszcz / Brętowo. Widok na stację Niedźwiednik oraz wiadukty nad ulicą Słowackiego i nad drogą do dworu Srebrniki.


Wrzeszcz / Brętowo. Zbliżenie powyższego.


Widok naprawdę wspaniały. Zresztą nie ja jeden go doceniam.


Wrzeszcz / Brętowo. Ślady XXI-wiecznego obozowiska.


Szkoda, że nie wpadłem na to by wspiąć się tu w 2013 :-(. Nie decyduję się na stromy zjazd. Sprowadzam rower.


Ja i mój rumak.


Mijam stację, przecinam ulicę Słowackiego i podjeżdżam do wiaduktu nad dawną drogą do dworu Srebrniki. Tu też mam do zrobienia porównanie, ale około godziny 18:00. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by się przymierzyć.



Wrzeszcz / Brętowo. Widok na dwa wiadukty i stację Niedźwiednik. Tak wstępnie i na szybko.


Wzdłuż toru, kamienistą drogą techniczną, jadę do ulicy Ogrodowej i kolejnego wiaduktu. Tu już zrobiłem jedno porównanie [do zobaczenia w epizodzie V przypadkiem nawet podobnie postawiłem rower], ale mam inne ujęcie z ludźmi przy i na nasypie. Robię drugie podejście.



Wrzeszcz / Brętowo. Wiadukt nad ulicą Ogrodową.


Patrzę na zegarek. Za godzinę muszę być na Ujeścisku. Chwila wahania. Jadę dalej wzdłuż toru. Mijam wiadukty w Dolnym Migowie, które w zasadzie mam już porównane. Znajdującego się nad drogą z Migowa do Nowca obiektu, z uwagi na przepływający pod nim strumień, nie możemy nazywać wiaduktem, lecz mostem. Tak czy inaczej, jest to obiekt pierwszego porównania, jakiego dokonałem na tej linii kolejowej. Nie do końca mi się tamto podobało, więc...



Migowo. Most nad Migowską Strugą i drogą Migowo - Nowiec [ulica Wołkowyska].


Patrzę na zegarek. Mam pół godziny. Ruszam do domu. Jeszcze kilka wyprawek-poprawek i będę miał kompletny materiał porównawczy. Wtedy będę musiał wymyśleć sobie inny cel.



Do wkrótce.





  • DST 20.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 57.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 290m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

PKM VI: Odcinek Niedźwiednik - Strzyża

Sobota, 9 kwietnia 2016 | Komentarze: 0


Organizuję krótkie wypady rowerowe w rejon gdańskich dzielnic: Jasień, Piecki-Migowo, Brętowo, VII Dwór, Strzyża i Wrzeszcz celem zarejestrowania zmian, jakie zaszły przez trzy lata na gdańskim odcinku linii kolejowej numer 234.

Wstęp do cyklu oraz linki do poszczególnych relacji dostępne TUTAJ.



Korzystając ze słonecznego przedpołudnia, dodatkowo z podobnym małym zachmurzeniem, jak na wielu spośród wykonanych w 2013 roku zdjęć, wyruszam na przejażdżkę do Niedźwiednika i Strzyży.


Migawka z wędrówki.





W rekordowym czasie 20 minut docieram do stacji Niedźwiednik. Jest 08:30, czyli dokładnie ta pora, o której fotografowałem te okolice trzy lata temu. Wtedy byłem tu jednak w połowie kwietnia. Nie sądzę, żeby tydzień zrobił wielką różnicę w oświetleniu. Poprawiam zdjęcia, które wykonałem na początku marca. Musiałem skorygować perspektywę. Niewykluczone, że tylko ja widziałem błędy na tych zdjęciach, ale jednak widziałem.


Przede mną wiadukt nad ulicą Słowackiego.


Najpoważniejsza z dokonanych tu poprawek dotyczy zdjęcia z nasypu, które poprzednio robiłem na czuja, bez wydruku „archiwalnego” zdjęcia. Tym razem jestem przygotowany. Pokażę tylko to, bo pozostałe to w zasadzie kosmetyka.



Wrzeszcz / Brętowo. Wiadukt nad ulicą Słowackiego i stacja Niedźwiednik. [kwiecień 2016 / kwiecień 2013].


Zrobiwszy w tym miejscu kilka zdjęć, ruszam wzdłuż torów w kierunku Strzyży i kolejnego wiaduktu zwanego Mostkiem Weisera. Nie fotografuję go jednak, ponieważ do tego potrzebuję popołudniowego słońca. To samo tyczy się małego wiaduktu tuż obok, na przedłużeniu ulicy Jana Kiepury. Mijam je więc i zatrzymuję się przy wiadukcie nad ulicą Polanki.



Strzyża. Wiadukt nad ulicą Polanki. [kwiecień 2016 / kwiecień 2013].


Wspinam się na nasyp, w celu sprawdzenia, czy da się powtórzyć kolejne ujęcie sprzed lat. Nie jest łatwo. Kształt i wysokość nasypów znacznie się zmieniła, trudno jest więc stanąć w tym samym miejscu. Coś jednak udaje się zrobić.



Strzyża. Wiadukt nad ulicą Polanki. [kwiecień 2016 / kwiecień 2013].


Stąd mam niedaleko do ulicy Wita Stwosza i jednego z dwóch najważniejszych węzłów komunikacyjnych pekaemki. To drugi poza Brętowem przystanek łączący komunikację kolejową i tramwajową. Podjeżdżam tam ścieżką wzdłuż nasypu.



Strzyża. Wiadukt nad ulicą Wita Stwosza i stacja Strzyża. [kwiecień 2016 / kwiecień 2013].


Ostatnie zdjęcie, w przeciwieństwie do pozostałych, nie było robione z myślą o porównaniach. Nie mniej jednak udało się.



Strzyża. Wiadukt nad ulicą Wita Stwosza i stacja Strzyża. [czerwiec 2016 / kwiecień 2013].


Ruszam do domu. Po drodze zatrzymuję się jednak jeszcze na ulicy Rakoczego. Starego wiaduktu w tym miejscu wprawdzie nie pamiętam, ale pamiętam to miejsce sprzed kilku lat.



Brętowo. Wiadukt nad ulicą Rakoczego i stacja Brętowo. [kwiecień 2016 / kwiecień 2013].


Na pożegnanie wrzucam jeszcze link do zdjęcia starego wiaduktu nad drogą z Brętowa do Piecek rozebranego w drugiej połowie lat 70-tych podczas budowy ulicy Rakoczego. Autorem zdjęcia jest Zbigniew Kosycarz. [wiadukt]



Do wkrótce.





  • DST 16.60km
  • Teren 1.50km
  • Czas 01:09
  • VAVG 14.43km/h
  • VMAX 53.80km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 523m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

PKM V: Niedźwiednik i okolice

Poniedziałek, 7 marca 2016 | Komentarze: 2


Organizuję krótkie wypady rowerowe w rejon gdańskich dzielnic: Jasień, Piecki-Migowo, Brętowo, VII Dwór, Strzyża i Wrzeszcz celem zarejestrowania zmian, jakie zaszły przez trzy lata na gdańskim odcinku linii kolejowej numer 234.

Wstęp do cyklu oraz linki do poszczególnych relacji dostępne TUTAJ.



Kolejne spotkanie z PKM-ką i kolejne obiekty do moich porównań. Dziś wypuszczam się w kierunku pogranicza Górnego Wrzeszcza z Brętowem.


Migawka z wędrówki.





Znów mam zaledwie trzy godziny. Wspominaną już wcześniej ścieżką rowerową docieram dość szybko w okolice ulicy Słowackiego. Po drodze mijam stację Brętowo i dwa wiadukty przy ulicy Ogrodowej. Nie to, żeby mnie nie interesowały, ale dobre światło zdarza się tu po południu, a do jednego z nich i tak dziś wrócę. Do samej Słowackiego nie dojeżdżam. Skręcam tuż przed zbiornikiem retencyjnym w prawo, w drogę prowadzącą do pochodzącego z II połowy XVIII wieku Dworu Srebrniki. Przejeżdżam pod małym wiaduktem, który też musi poczekać na jakąś popołudniową sesję i znajduję się we Wrzeszczu, a dokładniej w Srebrnikach. Nazwa Srebrniki [Silberhammer] pochodzi od topni srebra, która działała w XVII wieku w miejscu, gdzie później stanął wspomniany dwór. Właścicielem tych gruntów był wtedy m.in. znany gdański złotnik Piotr van der Rennen, który wsławił się wykonaniem srebrnych trumien, mieszczących relikwie św. Stanisława biskupa na Wawelu i św. Wojciecha w katedrze w Gnieźnie.


Srebrniki. Kolejno: Mój Rower, Strzyża, Zbiornik retencyjny, wiadukt nad ul.Słowackiego i stacja Niedźwiednik, kościół p.w. Matki Bożej Nieustającej Pomocy.


Objeżdżam staw w celu wykonania pierwszego porównania.



Wrzeszcz. Wiadukt nad ul. Słowackiego i stacja Niedźwiednik. [marzec 2016 / kwiecień 2013]



Wrzeszcz. Wiadukt nad ul. Słowackiego. W tle osiedle Niedźwiednik. [marzec 2016 / kwiecień 2013]


Wykonawszy te dwa zdjęcia, objeżdżam dookoła stację Niedźwiednik. Oglądam z daleka, znajdujący się już właściwie w Strzyży, wiadukt, którego stuletni poprzednik nazywany był mostkiem Weisera,...


Strzyża. Następca Mostu Weisera. Zdjęcie jutro :-)


...oraz mały wiadukt nad ścieżką do działek.


Wrzeszcz. Wiadukt nad ścieżką do działek.


W tym momencie nadjeżdża kolejna pekaemka, więc korzystam z okazji.


Stacja Niedźwiednik. Widok od strony Strzyży.


Przejechawszy pod wiaduktem na teren działek, wracam drugą stroną torowiska ku ulicy Słowackiego, by po chwili wdrapać się na chyba najwyższy z nasypów PKM. Oczywiście nie bez celu, choć cel nie został w pełni osiągnięty [zła perpektywa] i trzeba będzie powtórzyć.



Wrzeszcz. Wiadukt nad ul. Słowackiego i stacja Niedźwiednik. [marzec 2016 / kwiecień 2013]. Jak widać, zdjęcie jest do powtórzenia. Nie miałem ze sobą wydruku starego zdjęcia, a pamięć ulotna jest.


Zdejmuję jeszcze staw z moim małym rowerkiem u stóp nasypu.


Srebrniki. Zbiornik retencyjny.


Wracam na drogę do Dworu Srebrniki, ale żeby nie było za łatwo, zamiast przejechać pod wiaduktem i wracać do domu ścieżką rowerową, wspinam się na Bycze Wzgórze górujące nad torowiskiem. Wspinam się pieszo, pchając przed sobą rower. Na tym krótkim odcinku przewyższenie wynosi 40m, ale są w rzeczywistości dwa wzgórza z wąwozem pomiędzy, więc wspinaczka jest konkretna.


Przede mną wspinaczka.


Widoki wynagradzają mi trud wspinaczki.


Widok z Byczego Wzgórza na osiedle Niedźwiednik.


Widok z Byczego Wzgórza na stadion.


Schodzę do wspomnianego wąwozu i tu chwilę zajmuje mi odnalezienie miejsca, z którego fotografowałem w 2013. Z wąwozu, który znajduje się kilkanaście metrów nad torowiskiem sprowadzone były wtedy schody, które dziś są w stanie szczątkowym.


Okolice Byczego Wzgórza.


Ustawiam się dokładnie w tym samym miejscu i...



Brętowo. Linia kolejowa na tle osiedla Niedźwiednik. [marzec 2016 / maj 2013].


Na tym zdjęciu widać, ile materiału nawieźli budowlańcy pod nowe torowisko.


Z wąwozu wspinam się na drugie wzgórze. Tu osiągam kulminację pieszego odcinka tej wędrówki - 98 m n.p.m. Schodząc ze wzgórza trafiam na opuszczone działki...


Okolice Byczego Wzgórza.


Okolice Byczego Wzgórza.


Okolice Byczego Wzgórza.


...oraz znajduję jeden ze słupków, wyznaczających granicę działki zajmowanej przez stare torowisko.


Okolice Byczego Wzgórza.


Ostatecznie wyjeżdżam przy wiadukcie nad drogą do cmentarza.



Brętowo. Wiadukt nad ulicą Ogrodową. [marzec 2016 / kwiecień 2013].


Tu przytoczę, związaną z tym obiektem, ciekawą historię. Był marzec 1945 roku. Rosjanie zbliżali się do Gdańska. Niemcy w tym czasie wysadzali większość wiaduktów kolei staropilskiej, wprowadziwszy na nie uprzednio lokomotywy. Miało to na celu zablokowanie przejazdu czołgom. Na technice wojennej się nie znam, ale zakładam, że ówczesne czołgi nie były w stanie pokonać nasypu górą. A może chodziło o stworzenie barykady, która stanowiła linię obrony. Wracając do wiaduktu nad ulicą Ogrodową. Podobno mieszkańcy okolicznych domów w obawie, że wybuch naruszy ich domostwa uprosili Niemców, żeby nie wysadzali wiaduktu. Ci uległszy prośbom zaminowali go jedynie. Mieszkańcy ostrzegli przez pułapką Rosjan, którzy rozbroili ładunki i dzięki temu wiadukt ten przetrwał wojnę w stanie nienaruszonym. Oczywiście XXI wiek skutecznie rozprawił się z ceglanym obiektem, zastępując go w sposób widoczny na powyższym zdjęciu.


Zanim wrócę do domu, rozglądam się jeszcze po okolicy i rejestruję budynek, o którym, w najbliższych dniach, również napiszę parę słów. Oczywiście rejestruję go podczas przejazdu pekaemki, żeby pozostać w konwencji dzisiejszej wędrówki.


Brętowo.


Na koniec zapraszam do obejrzenia małej galerii z suwaczkami, jako uzupełnienia powyższej relacji.
Metamorfozy na linii kolejowej 234
oraz mojego fotoreportażu z akcji wyburzania mostku Weisera w czerwcu 2013.
Akcja po Weiserem



Do wkrótce.





  • DST 11.26km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:36
  • VAVG 18.77km/h
  • VMAX 38.30km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 89m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

PKM IV: Odcinek Matarnia - Kiełpinek

Niedziela, 6 marca 2016 | Komentarze: 0


Organizuję krótkie wypady rowerowe w rejon gdańskich dzielnic: Jasień, Piecki-Migowo, Brętowo, VII Dwór, Strzyża i Wrzeszcz celem zarejestrowania zmian, jakie zaszły przez trzy lata na gdańskim odcinku linii kolejowej numer 234.

Wstęp do cyklu oraz linki do poszczególnych relacji dostępne TUTAJ.



Jak wczoraj postanowiłem, tak zrobiłem. Z Karczmy ścieżką do Matarni, następnie wzdłuż trasy Pomorskiej Kolei Metropolitalnej do Kiełpinka i dalej do domu.



Migawka z wędrówki.





Do Matarni ścieżką przez wiadukt nad obwodnicą. Następnie dawną drogą przy pochodzącym z 2 połowy XVIII wieku zespole dworskim składającym się z dworu, parku z aleją dojazdową, obory i chlewni.


Matarnia. Dwór.


Mijam kościół pw. św Walentego, przy którym powoli zbierają się parafianie.


Matarnia. Kościół pw. św. Walentego.


Od tej chwili towarzyszy mi tor PKM-ki. Krajobraz zmienił się nie do poznania. Tym bardziej, że tu przedtem nie było torów, linia kolejowa 234 bowiem za Kiełpinkiem wiodła dalej na zachód przez Kokoszki i Leźno do Starej Piły, gdzie łączyła się z linią 229 z Pruszcza Gdańskiego. Po chwili dojeżdżam do zbiornika retencyjnego Kiełpinek zasilanego przez Strzyżę oraz jej pierwszy dopływ - Potok Matarnicki.


Kiełpino. Zbiornik retencyjny z PKM-ką w tle.


Przejeżdżam wzdłuż torów wiaduktem pod obwodnicą i zatrzymuję się na kolejnym wiadukcie, z którego ładnie widać stację Kiełpinek.


Kiełpinek. Stacja PKM.




Stąd wracam do domu.



Do wkrótce.





  • DST 16.00km
  • Teren 1.50km
  • Czas 01:04
  • VAVG 15.00km/h
  • VMAX 50.10km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 271m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

PKM III: Odcinek Brętowo - Jasień [wsch]

Czwartek, 25 lutego 2016 | Komentarze: 2


Organizuję krótkie wypady rowerowe w rejon gdańskich dzielnic: Jasień, Piecki-Migowo, Brętowo, VII Dwór, Strzyża i Wrzeszcz celem zarejestrowania zmian, jakie zaszły przez trzy lata na gdańskim odcinku linii kolejowej numer 234.

Wstęp do cyklu oraz linki do poszczególnych relacji dostępne TUTAJ.



Podczas trzeciego spotkania z Pomorską Koleją Metropolitalną oglądam i fotografuję wiadukty przy ulicy Dolne Migowo oraz przystanek Brętowo. Robię też krótki skok w bok nad Strzyżę w poszukiwaniu oznak wyraźnie wyczuwalnej w powietrzu wiosny.


Migawka z wędrówki.





Mam trzy godziny, ruszam więc niezwłocznie w kierunku Brętowa. Pokonawszy niespełna 5 kilometrów docieram do ulicy Bronisława Czecha w dzielnicy Piecki-Migowo. To wspaniałe, że właściwie spod domu dojechałem tu, nie odrywając kół od ścieżki rowerowej, a mogłem pojechać dużo dalej. Po kilku miesiącach krajobrazu księżycowego w Pieckach-Migowie teraz jest ciągłość ścieżek z jednej strony w Kartuskiej od Centrum, z drugiej w Łostowickiej i Havla i z trzeciej w Rakoczego, w Piecewskiej i dalej w Słowackiego. Pięknie.


Wracając do tematu. Dlaczego na Bronisława Czecha? Ano dlatego, że jest tu, na wzgórzu, pewne drzewo, z którego widać dwa wiadukty na raz. Wszedłem na nie w 2013 roku, wejdę i dziś. A co? Wprawdzie wtedy byłem jeszcze przed czterdziestką, ale jazda na rowerze i dziecięca wprost radość, jaka płynie z tych fotograficznych porównań, odejmuje dobrą dychę. Po chwili rozglądania się odnajduję „moje” drzewo.


Jest „moje” drzewo!


Wspiąwszy się na drzewo, szukam tamtych kadrów. Posiłkuję się oczywiście wydrukami zdjęć sprzed trzech lat.



Dolne Migowo. Wiadukt. Widok z drzewa na wzgórzu. [luty 2016 / kwiecień 2013].



Dolne Migowo. Wiadukt. Widok z drzewa na wzgórzu. [luty 2016 / kwiecień 2013].


Dokonawszy niełatwej sztuki zarejestrowania widoku w taki sam [no prawie] sposób, ruszam dalej garbem w kierunku stacji Brętowo. Pamiętam, że stąd też zrobiłem kilka zdjęć przed rozpoczęciem budowy. Tu jednak z braku wydruków, rejestruję obrazy na czuja. Trafiam nie najgorzej.



Brętowo. Stacja PKM. [luty 2016 / maj 2013]



Brętowo. Stacja PKM. [luty 2016 / maj 2013]


Oczywiście zaliczam również widok z przejeżdżającą pekaemką.


Pekaemka rusza z Brętowa.


Uparcie zjeżdżam stromym, trawiastym zboczem do ulicy Rakoczego i obejrzawszy z bliska estakadę i stację Brętowo kieruję się ulicą Dolne Młyny w stronę Strzyży. To takie odejście od tematu dzisiejszej wycieczki. Chcę poszukać oznak czającej się wiosny.


Wiosna, panie sierżancie.


Przy okazji dokonuję kilku odkryć, którymi podzielę się podczas jednej z następnych wędrówek, a na trop których może Cię, drogi Czytelniku, naprowadzić nazwa ulicy, którą tu przybyłem. Na zachętę pokażę tylko jedno zdjęcie.


Wkrótce więcej...


Po chwili wracam na szlak kolejowy. Wjeżdżam na ulicę Dolne Migowo i zatrzymuję się za pierwszym z fotografowanych ze wzgórza wiaduktów.



Dolne Migowo. Wiadukt. [luty 2016 / kwiecień 2013]



Dolne Migowo. Wiadukt. [luty 2016 / maj 2013]



Dolne Migowo. Wiadukt. [luty 2016 / sierpień 2013]


Kilkaset metrów dalej napotykam, znany z poprzedniego odcinka cyklu o pekaemce, pieszy wiadukt, przeprowadzający nad torami ścieżkę z Migowa do Nowca.



Dolne Migowo. Wiadukt pieszy. [luty 2016 / kwiecień 2013]


Ciekawe. Na zdjęciach kwietniowych jest sporo śniegu, a na lutowych, jak na lekarstwo.


Z wiaduktu, drobiąc, jak gejsza, zbiegam na poziom torowiska. Oczywiście z rowerem na ramieniu. Wzdłuż torów jadę do stacji Jasień i dalej, dobrze znaną, trasą do domu.



Do wkrótce.





  • DST 18.00km
  • Teren 4.50km
  • Czas 01:13
  • VAVG 14.79km/h
  • VMAX 44.40km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 314m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

PKM II: Odcinek Brętowo - Jasień [zach]

Środa, 17 lutego 2016 | Komentarze: 2


Organizuję krótkie wypady rowerowe w rejon gdańskich dzielnic: Jasień, Piecki-Migowo, Brętowo, VII Dwór, Strzyża i Wrzeszcz celem zarejestrowania zmian, jakie zaszły przez trzy lata na gdańskim odcinku linii kolejowej numer 234.

Wstęp do cyklu oraz linki do poszczególnych relacji dostępne TUTAJ.



Dziś druga wizyta na trasie dawnej kolei staropilskiej, dziś zwanej Pomorską Koleją Mertopolitalną. Tym razem krótkie oględziny zachodniego odcinka między Brętowem, a Jasieniem. Odwiedzam i fotografuję trzy obiekty: przepust, wiadukt i wspomnienie wiaduktu.


Migawka z wędrówki.





Śmiechu warte. Wsiadam na rower i ruszam... do pracy. Po kilometrze dociera do mnie, że to nie jest dobra droga. Dziś mam wolne, ale, jak koń w kieracie, kręcę w zakodowanym kierunku. :-) Skręcam na zachód i staram się przebić prosto w kierunku ulicy Wołkowyskiej, na której przedłużeniu znajduje się pierwszy z interesujących mnie dziś obiektów. Na drodze stają mi jednak Państwowe Ogródki Działkowe, które muszę objechać dookoła. Podczas tego objazdu zbieram sporą porcję błota na swoim rumaku.


Jasień. Niedorobiona ścieżka, którą skracam sobie drogę.


Wreszcie docieram do wiaduktu nad, przypominającą dziś ścieżkę, drogą z Migowa do Nowca. W zasadzie nie jest to wiadukt, lecz przepust. Wiadukt bowiem z definicji jest rodzajem mostu pozwalającego na pokonanie suchych przeszkód terenowych. Ten obiekt natomiast pozwala na pokonanie nasypem kolejowym drogi [właściwie ścieżki] oraz Migowskiej Strugi, czasem zwanej też trafniej Migowską Strużką. Tu dokonuję pierwszego porównania. Słońce z innej strony, ale i tak daje pojęcie o zmianie.



Wołkowyska. Przepust nad Migowską Strugą. Strona południowa. [2016 / 2013]


Duża częstotliwość kursowania pekaemki pozwala na swobodne fotografowanie wiaduktów podczas przejazdu pociągu.


Wołkowyska. Przepust nad Migowską Strugą. Strona południowa.


Przejeżdżam pod przepustem, by porównać jego stronę północną.



Wołkowyska. Przepust nad Migowską Strugą. Strona północna. [2016 / 2013]


Wzdłuż torów dojeżdżam do pieszego wiaduktu przeprowadzającego nad torami ścieżkę z Dolnego Migowa do Nowca.



Dolne Migowo. Wiadukt pieszy na tle osiedla Morena. Widok w kierunku Brętowa. [2016 / 2013]


Tu także, po niedługim oczekiwaniu, fotografuję przejazd pociągu.


Dolne Migowo. Wiadukt pieszy. Widok w kierunku Brętowa.


W celu dokonania pełnej fotograficznej dokumentacji porównawczej wchodzę na wiadukt...



Dolne Migowo. Wiadukt pieszy. Widok w kierunku Nowca. [2016 / 2013]


...oraz na wzgórze.



Dolne Migowo. Wiadukt pieszy na tle osiedla Morena. [2016 / 2013]



Dolne Migowo. Wiadukt pieszy. [2016 / 2013]


Chwila spędzona na wiadukcie owocuje zbliżeniem pociągu nadjeżdżającego ze strony, widocznej w głębi, stacji Jasień...


Dolne Migowo. Widok z wiaduktu pieszego.


...i oddalającego się w kierunku niewidocznej stacji Brętowo.


Dolne Migowo. Widok z wiaduktu pieszego.


Z wiaduktu kieruję się w stronę Nowca. Nie zamierzam jednak wjeżdżać na osiedle, lecz łukiem przez las dojechać do stacji Jasień.


Okolice Nowca. Ścieżka w lesie.


Po kilkuset metrach zjeżdżam stromo w dół na skraj osiedla Nowiec.


Okolice Nowca. Zjazd w kierunku osiedla.


Przecinam, spotkaną już wcześniej, Migowską Strugę.


Okolice Nowca. Migowska Struga.


Znajduję się teraz w okolicy dawnej cegielni brętowskiej, o czym informuje mnie oznaczenie „Brentauer Zgl.” na mapie z 1940 roku. Droga kończy się nagle w miejscu, które mogło być wyrobiskiem gliny. Dalej prowadzę rower mało uczęszczaną ścieżką, która doprowadza mnie do ziemianki, której rozmach sugeruje, że ktoś tu przemieszkuje.


Okolice Nowca. Ziemianka.


Dalej jedną z całego systemu ścieżek docieram do podstawy jakiegoś nieistniejącego obiektu. Stare mapy na ten temat milczą. Być może był to jakiś obiekt wojskowy należący do pobliskiego poligonu, choć nie wiem, czy poligon tu sięgał.



Okolice Nowca. Fundament tajemniczego obiektu.


Ostatecznie wyjeżdżam prosto na przepust przy Wołkowyskiej i wzdłuż torów docieram do stacji Jasień. Tu dokonuję ostatniego już dziś porównania, starając się ustawić dokładnie ten sam kadr.



Jasień. Miejsce po wiadukcie łączącym Jasień z Nowcem. Widok w kierunku Brętowa. [2016 / 2013]


Stąd wracam do domu drogą znaną z poprzedniej wizyty przy pekaemce.



Do wkrótce.





  • DST 14.00km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:50
  • VAVG 16.80km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 188m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

PKM I: Jasień - przystanek

Czwartek, 28 stycznia 2016 | Komentarze: 0


Musiałem odreagować traumatyczne wydarzenia ostatnich dni. A co może lepiej się do tego nadawać, niż rower? Mając do dyspozycji jakieś dwie godziny, poszukałem sobie pretekstu do popedałowania w najbliższej okolicy miejsca zamieszkania. Padło na przystanek Pomorskiej Kolei Metropolitalnej w gdańskiej dzielnicy Jasień. Pierwotnie przystanek miał nazywać się Wróbla Staw, ale słusznie chyba przemianowano go na Jasień. Wróbla Staw jest bowiem jednym z osiedli wchodzących w skład całej dzielnicy Jasień.


Dlaczego tu? Co mnie skłoniło? Otóż w maju 2013 szedłem z Agnieszką i Marysią [jeszcze nienarodzoną] szlakiem kolei staropilskiej. Stwierdziłem, że ciekawie byłoby zobaczyć odmienione miejsca i zrobić zdjęcia porównawcze. Dziś, może trochę z przypadku i o porze raczej niefotograficznej, ale zaczynam porównania.


Migawka z wędrówki.





Do ronda Kartuska / Nowa Myśliwska cisnę ile siły pozwalają. Przez chwilę nie myślę o niczym innym, jak tylko o „drodze”. Przy rondzie znajduję pierwszą informację o pekaemce.


Jasień. PKM.


Stąd jadę ostro w dół wydzielonym pasem dla rowerów, by kilometr i trzy ronda dalej ujrzeć charakterystyczną czerwoną wiatę.


Jasień. PKM.


Ścieżka rowerowa kończy się zadaszoną wiatą ze stojakami dla rowerów.


Jasień. PKM.


Zatrzymuję się na chwilę na wiadukcie. Spoglądam w kierunku przystanku Brętowo. Mniej więcej na wysokości końca peronu, po prawej stronie był przyczółek starego wiaduktu. Nadjeżdża kolejka.


Jasień. PKM.


To samo miejsce w maju 2013.


Przystanek PKM Jasień jest malowniczo położony między dwoma sztucznymi jeziorami: Wróbla Stawem oraz Zbiornikiem Jasień.


Jasień. Zbiornik Jasień.


To samo miejsce w maju 2013.


Na powyższym zdjęciu widać po lewej, za koparkami błoto, z którego powstanie Zbiornik Jasień, a po prawej wyrwę w nasypie kolejowym, która została uzupełniona mostem widocznym na zdjęciu poniżej. Pod mostem przepływa Potok Jasień [Jasieński Potok], zwany też Jasieńską Strzyżą. Uchodzi on niespełna dwa kilometry dalej do Strzyży - ostatniego dopływu Martwej Wisły.


Jasień. Most nad Jasieńskim Potokiem.


Wracam na wiadukt przy przystanku i mam okazję zobaczyć kolejny kurs w kierunku Gdyni.


Jasień. PKM.


Zmierzcha. Chowam aparat i znowu co sił cisnę do domu. I znowu droga przepędza inne myśli.


Muszę zacząć na poważnie fotograficzną analizę porównawczą odwiedzonych w 2013 roku miejsc. Oczywiście wrócę na blogu do tego tematu.


Patrząc na zdjęcia, trudno uwierzyć, że ostatnie dwie wycieczki dzieli zaledwie 5 dni!



Do wkrótce.