GDAŃSKIE POTOKI, strona 1 | Buczek.bikestats.pl BUCZEK PROWADZI

Moje powitanie:


avatar J  a  m
j  e  s  t
B  u  c  z  e  k
z  e   w s i
n  a  d
K ł o d  a  w  ą.


Od 2015 roku prowadzę tutaj statystykę swej wędrówkowej aktyw-ności.

W Archiwum można podejrzeć całą moją aktywność, ale kogo to inte-resuje.

Na blogu zamieszczam tylko to, co moim zdaniem warto zobaczyć, czyli fotorelacje z wędrówek krajoznaw-czych oraz krótkie zajawki relacji zamieszczonych na Kole.

Więcej [choć niewiele] o mnie.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje relacje:



CYKLE Z BICYKLEM
GDAŃSKIE POTOKI
/4 RELACJE/
POMORSKA KOLEJ METROPOLITALNA
/9 RELACJI/


WYBRANE WYCIECZKI
KAŻDE POKOLENIE ODEJDZIE W CIEŃ
[KASZUBY]
NA WERSALSKIM POGRANICZU
[ZIEMIA KWIDZYŃSKA]
WARMIŃSKI SALON ŁAZIENEK
[WARMIA]
oBŁĘDNI WĘDROWCY

[SUWALSZCZYZNA]
NORDO TY MOJA!

[KASZUBY]
WALICHNOWSKI ZYGZAK
[KOCIEWIE]

Moje rowery:


KROSS EVADO 5.0
AUTHOR HORIZON
UNIBIKE TRAWERS
ROMET MISTRAL
ROMET SPRINT
ROMET BRATEK
ROMET JAREK

Moje miejsca:


naKole
Żuławy.info
Astrofotografia
Z przymrużeniem oka

Moi znajomi:


Mój zasięg:


Wpisy archiwalne w kategorii

GDAŃSKIE POTOKI

Dystans całkowity:131.00 km (w terenie 16.00 km; 12.21%)
Czas w ruchu:10:09
Średnia prędkość:12.91 km/h
Maksymalna prędkość:37.00 km/h
Suma podjazdów:1135 m
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:26.20 km i 2h 01m
Więcej statystyk
  • DST 26.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 13.00km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

DO RYŚKA RYBAKA

Poniedziałek, 1 maja 2017 | Komentarze: 2


Wspominałem już kiedyś, że zbieram przedwojenne butelki po piwie. Ktoś mógłby powiedzieć: „Kupować starą butelkę? Pustą? Idiotyzm!” I tu chciałbym sprostować. Te butelki nie są puste! Są pełne historii. Postanowiłem odkryć kilka takich zamkniętych w starej butli historii i podzielić się tym z Wami. Jest to pierwsza z cyklu opowieści wyssanych z butelki.


Jest to jednocześnie kolejna wycieczka z nurtem gdańskiego potoku. No tak trochę z przymrużeniem oka.


Migawka z wędrówki.





Jadę w miejsce, gdzie kiedyś napełniono moją butelkę złocistym trunkiem.


Butelka z browaru Richarda Fischera [1941].



Dwór Matthiasa Broschke.


Mizerne resztki browaru Richarda Fischera.


Gardło Zaspy - ostatni dopływ Wisły.


WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.





  • DST 29.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 11.60km/h
  • VMAX 31.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z PIEKŁA DO RAJU

Sobota, 22 kwietnia 2017 | Komentarze: 0


Kolejna wycieczka z nurtem gdańskiego potoku. Tym razem pełen zagadek i niespodzianek Potok Siedlecki.

Przebieg Potoku Siedleckiego, podobnie jak wielu innych cieków wodnych, których zlewnia została wchłonięta w części lub całości przez miasto, jest silnie zmodyfikowany. Jednak jego historia wydaje się bardziej skomplikowana niż ma to miejsce w przypadku innych gdańskich strumieni.


Migawka z wędrówki.





Początkowy odcinek doliny Siedleckiego Potoku.


Przekraczanie potoku w Jasieniu.


Nad stawem młyńskim w Krzyżownikach.


Potok Siedlecki między Szarą, a Kartuską. 1969 / 2017


WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.





  • DST 23.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 13.66km/h
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

ŚLADEM WYSCHNIĘTEGO POTOKU

Czwartek, 15 września 2016 | Komentarze: 0


Krótka przejażdżka nad Jezioro Jasień w celu odnalezienia dawnego przebiegu początkowego odcinka Potoku Siedleckiego. Pierwotnie wypływał on z Jeziora Jasień na południe, przepływał przez południową część Jasienia czego śladem są małe oczka wodne na terenie działek oraz wśród pól i dzisiaj już osiedli [okolice ulicy Stężyckiej]. Dalej śladem jego przebiegu jest rów S-1 uchodzący do wybudowanego w 2011 zbiornika Jabłoniowa i następnie przepływający na wysokości ulicy Jabłoniowej pod Armii Krajowej i Kartuską, by po pokonaniu ogródków działkowych ujść do stawu w Zaborni, gdzie spotyka się ze współczesnym Potokiem Siedleckim płynącym ze Stawu Wróbla.

Z biegiem czasu, prawdopodobnie w XVIII wieku, czy to w wyniku czynników naturalnych, czy działalności człowieka, odpływ południowy z Jeziora Jasień stracił na znaczeniu na korzyść odpływu wschodniego, ale o tym kiedy indziej.



Migawka z wędrówki.





Południowy brzeg Jeziora Jasień. Dawny wypływ Potoku Siedleckiego.


Osiedle w budowie przy ulicy Potęgowskiej. Pierwotna dolina Potoku Siedleckiego.


Stawek [być może młyński] przy osiedlu na ulicy Gabrysiak.


Dla Marysi.


Roślinki bez dedykacji. Po prostu spodobały mi się.


Nadal przy ulic Gabrysiak. zaniżenie, którym kiedyś płynął potok.


Resztki młyna?.


Przeszkody na trasie wycieczki.


Dla Agnieszki.


Za ulicą Leczynową. Rów S-1. Dawny Potok Siedlecki.


Rów S-1. Dawny Potok Siedlecki. W głębi zbiornik retencyjny Jabłoniowa.


Rów S-1. Dawny Potok Siedlecki. Za zbiornikiem.


Przeszkoda. Trasa W-Z.


Między trasą W-Z a ulicą Kartuską. Rów S-1. Dawny Potok Siedlecki.


Za ulicą Kartuską. Rów S-1. Dawny Potok Siedlecki. W głębi ogródki działkowe.


Rów S-1 wpada do zbiornika przy Łabędziej.


Zbiornik w Zaborni przy ulicy Myśliwskiej. Na pierwszym planie ujście współczesnego Potoku Siedleckiego do stawu. Kilkanaście metrów po prawej ujście Rowu S-1.


Współczesny Potok Siedlecki powyżej stawu w Zaborni.


Współczesny Potok Siedlecki powyżej stawu w Zaborni.


Staw młyński na Potoku Siedleckim w Krzyżownikach.


Do wkrótce.





  • DST 14.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:03
  • VAVG 13.33km/h
  • VMAX 30.30km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 195m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

WPÓŁ DO KOMINA

Wtorek, 7 czerwca 2016 | Komentarze: 0


Któregoś dnia, podczas oczekiwania na zielone, na przejściu przez ul.Havla, Janek zapytał mnie, co to za komin widać tam w oddali? Zamiast odpowiedzieć mu wprost, zaproponowałem przejażdżkę, podczas której sam sobie odpowie na to pytanie. Dla niego ma to być wędrówka eksploracyjna, dla mnie mile spędzony czas z synem na bicyklach. W związku z tym, że komin jest odległy od naszego domu zaledwie o jakieś 2-2,5 kilometra, postanowiłem nieco wzbogacić wycieczkę i poznać przy okazji przebieg jednego z gdańskich potoków - potoku Maćkowskiego oraz odkryć pewną historię, która nad owym potokiem miała miejsce.


Migawka z wędrówki.





Startujemy oczywiście z miejsca, w którym Janek zapytał o komin i gdzie narodził się pomysł tej przejażdżki.


Widok na cel naszej przejażdżki.


Ruszamy z Ujeściska, nie kierując się jednak prosto na komin, lecz odbijając na zachód i trzymając się w pierwszych kilometrach mniej więcej w stałej od komina odległości. Zahaczamy o sklep w Łostowicach, gdzie zaopatrujemy się w nieznalezione w sklepach na Ujeścisku sezamki [taka nasza z Jankiem tradycja] i odwiedzamy, znane nam już sprzed kilku lat, górujące nad Łostowicami, wzgórze nazwane podobno imieniem pruskiej królowej, żony króla Wilhelma III, żyjącej na przełomie XVIII i XIX wieku.


Na szczycie Wzgórza Luizy znajduje się masywna, kamienna podstawa krzyża wzniesionego w 1807 roku ku czci bohaterów Landwehry Wschodniopruskiej zasłużonych w walce przy odbijaniu Gdańska Francuzom w 1813 roku. Landwehra Wschodniopruska to były ochotnicze oddziały wojskowo-milicyjne zmontowane naprędce do walki w pewnym sensie u boku wojsk rosyjskich. W pewnym sensie, bo chodziło nie tyle o pomoc Rosjanom ile o zamanifestowanie roszczeń pruskich względem Gdańska. Fryderyk Wilhelm III w zasadzie starał się uniknąć jednoznacznego zaangażowania po stronie antynapoleońskiej. Na czele oddziałów Landwehry stanął potomek znakomitej rodziny magnackiej osiadłej w Słobitach, hrabia Ludwig zu Dohna-Schlobitten. Nazwiska jego i ośmiu innych oficerów pruskich znalazły się na żeliwnym krzyżu.


Na Wzgórzu Luizy.


Byliśmy tu już kiedyś z Janem pieszo.


Janek [a w zasadzie jeszcze Jasio] na Wzgórzu Luizy. [maj 2010].


Krzyż przetrwał ponad półtora wieku i dwie wojny światowe, ale nie oparł się niszczycielskiej sile wandali w latach 70-tych XX wieku. Został połamany i fragmenty rozrzucono na wzgórzu. Dziś skompletowany z kawałków wyeksponowany jest na ścianie kościoła św. Judy Tadeusza Apostoła.


Luisienberg. Landwehrkreuz.


Wróciwszy na poziom jezdni, ruszamy w górę ulicą Niepołomicką. Po chwili dojeżdżamy do miejsca spotkania z jednym z mniejszych gdańskich potoków. Wprawdzie od źródła dzieli nas kilkaset metrów, ale na tym początkowym odcinku jest on trudno rozpoznawalny w terenie, szczególnie o tej porze roku.


Ulica Niepołomicka. Potok Maćkowski [ten rowek po prawej]


Potok Maćkowski, zwany również Maćkowym ma źródło w okolicy osiedla Cztery Pory Roku. Przepływa przy osiedlu Kolorowym, gdzie utworzono na nim zbiornik retencyjny o tej samej, co osiedle, nazwie. Dalej przepływa skrajem dawnej wsi Maćkowy, od której bierze nazwę. W dolnym biegu jest skanalizowany i płynie wzdłuż szosy starogardzkiej, przy której w Lipcach uchodzi do Kanału Raduni. Potok ma długość 3,2 kilometra i nie posiada nazwanych dopływów.


W oddali widzimy komin, będący celem naszej dzisiejszej przejażdżki, znajdujący się cały czas mniej więcej w tej samej odległości. Od tej chwili odległość ta jednak będzie się zmniejszać.


W oddali nasz cel - ceglany komin.


Chwilę później zatrzymujemy się nad zbiornikiem Kolorowym utworzonym na potoku Maćkowskim na tradycyjne sezAmki.


Tradycyjne sezAmki i moje odrapane rogi.


Widok na dalszy przebieg potoku Maćkowskiego z naszym celem w tle.


Jan [dobre] Serce dzieli się sezAmkami z kaczorami.


Ruszamy dalej ścieżką, starając się trzymać jak najbliżej płynącego w zagłębieniu, potoku.


Potok Maćkowski na tle osiedla Kolorowego.


Po chwili odbijamy na zachód od potoku i wyjeżdżamy na ulicę Przemian. Po krótkim rekonesansie tej ulicy [nigdy tu nie byliśmy] przecinamy szosę starogardzką i jesteśmy u celu naszej wędrówki - przy mleczarni Maćkowy. Dojazd z Ujeściska zajął nam prawie dokładnie pół godziny. Stąd też pomysł na tytuł.


U celu - komin mleczarni Maćkowy. Bliżej nas nie dopuści ochrona serków i twarożków.


Biegnąca dalej droga, zwana ulicą Bartniczą kusi, by udać się właśnie w tym kierunku, jednak w ten sposób ominęlibyśmy pewne ważne na naszej trasie miejsce.


Ulica Bartnicza. Ach ruszyć przed siebie, z czasem się nie licząc...


Cofamy się do szosy starogardzkiej i chodnikiem wzdłuż niej zjeżdżamy kilkaset metrów w dolinę zwaną niegdyś Ernstthal, by tam odbić drogą w lewo przy serwisie samochodowym. Dojeżdżamy do miejsca, gdzie w latach 1942-1945 funkcjonował obóz karny dla oficerów SS i policjantów.


Maćkowy. Teren dawnego obozu.


Zastanawiamy się z Jankiem, czy tu ktoś mieszka. Fakt, że ktoś mógłby mieszkać w dawnym obozie wprawia Janka w niemałe zdziwienie, a przecież jeszcze nie tak dawno mieszkało tu całkiem sporo ludzi. Faktem jest, że nie mieli innej opcji.


Maćkowy. Teren dawnego obozu.


Powyższy barak pewnie nie pamięta czasów, kiedy więziono tu ss-manów [a może?], ale poniższe mury już na pewno tak.


Maćkowy. Teren dawnego obozu.


Zostawiwszy rowery w krzakach, robimy sobie krótki spacer po dawnym obozie.


Maćkowy. Teren dawnego obozu.


W maju 1939 roku teren ten kupił od prywatnego właściciela Senat Wolnego Miasta Gdańska z zamiarem wybudowania kompleksu turystycznego. W czerwcu tego samego roku, wizytę w Gdańsku złożył Heinrich Himmler. Podczas rozmowy z Albertem Forsterem zasugerował, że miejscowe siły SS są za słabe i należy je wzmocnić. Już w lipcu ruszyła tu budowa koszar dla gdańskiej jednostki SS.


Maćkowy. Teren dawnego obozu.


Obiekt składał się z 45 baraków koszarowych, z czego blisko połowa stanowiła koszary, resztę zajmowała administracja, kantyna z kuchnią, lazaret, magazyny, warsztaty i zbrojownia. Jak na ówczesne warunki, w obozie był rozbudowany węzeł sanitarny, a nawet hala sportowa z basenem pływackim i strzelnica. Do tego rozbudowane zaplecze dla taboru samochodowego, w tym miejsce dla 100 pojazdów oraz własna stacja benzynowa.


Maćkowy. Teren dawnego obozu.


Jako koszary obiekt działał do jesieni 1940 roku. Następnie, na blisko rok, stał się obozem przejściowym dla niemieckich przesiedleńców z krajów nadbałtyckich i Wołynia.


Maćkowy. Teren dawnego obozu.


We wrześniu 1941 roku postanowiono przenieść z Dachau do Matzkau [Maćkowy] obóz karny dla oficerów SS i policjantów, skazanych za kradzieże, dezercję, niesubordynację, czy za, nielicujący z wizerunkiem rasy panów, homoseksualizm. Była to o tyle wygodna lokalizacja, że po kilkumiesięcznych zwykle odsiadkach żołnierze i policjanci wysyłani byli na front wschodni.


Maćkowy. Teren dawnego obozu.


Obóz ewakuowano w lutym 1945 roku. Większość więźniów trafiła pod Norymbergę lub do Mosbach i tam doczekała kapitulacji Niemiec. Po zajęciu Pomorza Gdańskiego przez Armię Czerwoną hitlerowski obóz karny został przekształcony w obóz zbiorczy dla zatrzymanych przez NKWD, a w latach późniejszych zamieniono go w magazyny Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Milicji Obywatelskiej. W końcu roku 1978 tereny te przejęła Spółdzielnia Mleczarska "Maćkowy".


Maćkowy. Pora ruszać dalej.


Wróciwszy do szosy starogardzkiej, odnajdujemy nasz potok, płynący sztucznym rowem w poboczu.


Potok Maćkowski przy szosie starogardzkiej.


Po chwili jesteśmy nad Kanałem Raduni i, podczas, gdy Janek czeka, ja próbuję dopatrzyć się ujścia Potoku Maćkowskiego do Kanału Raduni.


Lipce. Kanał Raduni i ujście Potoku Maćkowskiego [po lewej u dołu].


Tak kończy swój bieg ten niepozorny, przynajmniej w porównaniu z poznaną przez nas niedawno Strzyżą, potok.


Lipce. Ujście Potoku Maćkowskiego.


Z tego miejsca ruszamy w stronę Oruni. Dalej przez park i wzdłuż Potoku Oruńskiego wracamy na Ujeścisko. Zdjęć nie robię, bo Potok Oruński, to zupełnie inna historia...



Do wkrótce.





  • DST 39.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 13.37km/h
  • VMAX 34.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 640m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

MŁYNY NA STRZYŻY

Sobota, 30 kwietnia 2016 | Komentarze: 8


Jakiś już czas temu wymyśliłem sobie wycieczkę z biegiem Strzyży. Interesowało mnie odnalezienie źródła tego najdłuższego gdańskiego potoku, śladów po młynach, które zasilał swym nurtem oraz odwiedzenie dworów położonych na trasie jego spływu. Na przygodę ze Strzyżą zabrałem swoich synów.





Migawka z wędrówki.





Z Ujeściska, chcąc uniknąć kontaktu z samochodami, ruszamy inną, niż zwykle, drogą przez osiedle w kierunku Kokoszek. Pierwszy przymusowy przystanek zaliczamy nad stawem przy ulicy Jabłoniowej. Powód: Janek łapie kapcia.


Pit stop przy Jabłoniowej.


Trasę W-Z przekraczamy wiaduktem z widokiem na Ujeścisko i dwie wieże kościoła p.w. św. Ojca Pio. Chłopaki są zdziwieni, że już tak bardzo oddaliliśmy się od kościoła, przy którym kilka chwil temu przejeżdżaliśmy.


Nad trasą W-Z. W tle Ujeścisko.


Drugi pit stop zaliczamy przy Kartuskiej. Też z powodu kapcia, też u Janka. Cóż tata dawno nie oglądał opon, a te już wołają o fajrant. Dalej ulicą Kartuską dojeżdżamy do centrum handlowego i kładką nad Obwodnicą Trójmiasta wjeżdżamy do Karczemek. Przecinamy dawną wieś [dziś osiedle gdańskie], której nazwa wywodzi się od karczmy działającej niegdyś przy drodze do Żukowa. Dojeżdżamy do Kokoszek, gdzie od połowy 1942 roku działała jedna z filii obozu koncentracyjnego Stutthof. Upamiętnia to głaz z tablicą. Nas jednak interesuje coś innego. Otóż w Kokoszkach w małej niecce na poboczu ulicy Nowatorów znajduje się źródło najdłuższego gdańskiego potoku - Strzyży.


Kokoszki. Źródło Strzyży.


Źródło zwykle [przynajmniej mi] kojarzy się z wodą wybijającą spod ziemi, lub jeszcze lepiej spod kamienia, nieopodal lasu i u stóp [czy raczej raciczek] jelonka. Coś w klimatach Iwana Szyszkina. Tu jednak to przedstawia się zgoła inaczej. Nie dość, że źródło znajduje się przy betonowym przepuście w zaśmieconym i zarośniętym chaszczami zagłębieniu pobocza ruchliwej ulicy Nowatorów, to jeszcze samo źródło, jak i pierwsze metry koryta potoku są suche. Jak sądzę są suche pozornie. Pod ziemią pewnie płynie strużka. Źródło położone jest na wysokości około 150 m n.p.m., a ujście 2 m n.p.m., dzięki czemu rzeka ma charakter potoku o wartkim nurcie.


Kokoszki. Pierwsze metry Strzyży.


Ruszamy w miarę możliwości wzdłuż potoku. Przypadkiem również wzdłuż zarośniętego toru kolei staropilskiej, o której nie raz już pisałem.


Kokoszki. Chłopaki na zjeździe zwanym na mapach ulicą Dojazdową.


Dojazdową dojeżdżamy do Rodzinnych Ogródków Działkowych, gdzie doznajemy pierwszego mokrego kontaktu ze Strzyżą.


Kokoszki. Pierwszy mokry kontakt ze Strzyżą. W cieniu nad sakwą Marcina widać strumień.


Strzyża ma tutaj niespełna pół metra szerokości, co w zupełności wystarcza krzyżówkom.


Kokoszki. Krzyżówki na Strzyży.


Kawałek dalej Strzyża pokonuje przepustem nasyp Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. My również go pokonujemy małym wiaduktem.


Przed nami nasyp PKM-ki.


Po drugiej stronie zadbany teren rekreacyjny nad zbiornikiem retencyjnym Kiełpinek. Administracyjnie jest to teren gdańskiej dzielnicy Matarnia. Nawiasem pisząc Strzyża na odcinku od źródła do Obwodnicy stanowi granicę między Matarnią, a Kokoszkami.


Chłopaki czekają na mostku na Strzyży. Po prawej przepust. Wiadukt za mną.


Postanawiamy zjeść śniadanie na półwyspie zbiornika Kiełpinek widocznym na powyższym zdjęciu po lewej. Ja dojeżdżam tam ścieżką rowerową jako pierwszy. Chłopaki wybierają skrót przez ujście Potoku Matarnickiego. Skróty jednak mają to do siebie, że czasem zaskakują.


Przeprawa przez Potok Matarnicki.


Nareszcie śniadamy i leniuchujemy.


Matarnia. Nad zbiornikiem Kiełpinek. W tle kolejka jadąca do Osowej.


Po śniadaniu podjeżdżamy kilkadziesiąt metrów w górę Potoku Matarnickiego. Ot tak, żeby zobaczyć, jak wygląda. Ten niespełna dwukilometrowy potok, stanowiący pierwszy imienny dopływ Strzyży ma swoje źródło w Matarni, na południe od kościoła św. Walentego.


Matarnia. Potok Matarnicki.


Obwodnicę przekraczamy pod wiaduktem w towarzystwie toru PKM-ki. Za Obwodnicą po prawej widzimy stację PKM Kiełpinek, ale skręcamy w lewo w dolinę Strzyży. Od 2007 roku teren ten objęty jest ochroną w postaci rezerwatu przyrody „Las w Dolinie Strzyży”. Jedziemy malowniczą ścieżką wzdłuż potoku.


Ścieżka przez rezerwat.


Po drodze nie mogę się oprzeć urokowi potoku w wiosenniej szacie. To zdecydowanie najpiękniejszy odcinek tego gdańskiego strumienia.


Strzyża. Jak u Szyszkina.


Kamyczek w Strzyży.


Podczas, gdy ja szukam kadru na brzegu strumienia, chłopaki czekają nad ścieżką.


Postój na zdjęcia i pogaduchy.


Kawałek dalej dolina rozszerza się nieco za sprawą nadpływającego od południa drugiego dopływu Strzyży - Potoku Jasień.


Potok Jasień.


Potok Jasień, zwany też Jasieńską Strzyżą, ma swe źródło w Kiełpinie Górnym, skąd przepływa pod Obwodnicą i wpada do jeziora Jasień. Wypłynąwszy ze wschodniego krańca jeziora płynie na północny wschód, by przepłynąwszy pod nasypem PKM-ki wpaść do nowego zbiornika retencyjnego Jasień. Następnie spływa w dolinę Strzyży i oddaje jej swe wody w Nowcu [konkretnie w Nowcu Górnym] poniżej wspomnianego rezerwatu.


Ujście Potoku Jasień do Strzyży.


Poniżej ujścia Potoku Jasień na Strzyży znajduje się zbiornik retencyjny Nowiec II wybudowany w 2002 roku. Nas jednak bardziej interesuje znajdujący się kilkadziesiąt metrów dalej zbiornik Górne Młyny.


Nowiec Górny. Zbiornik Górne Młyny.


Zbiornik oczywiście dziś pełni funkcję retencyjną, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu jego główne zadanie polegało na gromadzeniu wody do poruszania kołem młyńskim. Młyn znajdował się w miejscu, gdzie blisko środka powyższego zdjęcia widać dach wiaty. Przywilej zakładania młynów na Strzyży [jak również Potoku Oliwskim] już od końca XII wieku mieli cystersi. W XIII wieku Strzyża napędzała pięć młynów, natomiast w szczycie wykorzystania jej nurtu liczba młynów wynosiła jedenaście. Zbiornik, prócz Strzyży wspomaganej przez wspomniane już dwa dopływy, zasilany jest również przez Migowską Strugę.


Nowiec Górny. Ujście Migowskiej Strugi do zbiornika Górne Młyny.


Migowska Struga - trzeci dopływ Strzyży jest krótkim, półtorakilometrowym ciekiem, mającym źródło w Migowie i przepływającym pod mostem PKM-ki [tutaj o nim wspominałem]. Na brzegu zbiornika Górne Młyny Marcin wypatruje czaplę. Próbujemy ją podejść.


Nowiec Górny. Zbiornik Górne Młyny. Czapla.


Oczywiście ucieka.


Nowiec Górny. Zbiornik Górne Młyny. Czapla.


My natomiast zdejmujemy się pamiątkowo na tle wiaty z kołem symbolizującym dawny młyn [Nawitz Mühle]. Pierwszy Młyn na Strzyży.


Nowiec Górny. Młyn [tu był].


Młyn w Nowcu Górnym, którego ostatnim właścicielem był Franciszek Czerniawski, był pierwszym młynem czerpiącym energię z nurtu Strzyży. Jego działalność zakończyła się prawdopodobnie w latach 50-tych ubiegłego wieku. Kręcę się jeszcze po okolicy, podczas, gdy chłopcy rozmawiają na ławce nad potokiem.


Krótki postój.


Jedziemy dalej z biegiem Strzyży wykorzystując w tym celu gruntową drogę o nazwie Dolne Młyny. Tę samą nazwę nosi mały, płytki zbiornik, kumulujący niegdyś energię strumienia w celu zasilenia kolejnego młyna. Podjeżdżamy doń wyboistą ścieżką.


Nowiec Dolny. Przed nami drugi młyn na Strzyży.


Najpierw jednak mijamy spust nadmiaru wody ze stawu.


Nowiec Dolny. Strzyża.


Zatrzymujemy się nieopodal młyna. Chłopaki idą oglądać jego pozostałości.


Nowiec Dolny.


Te mury pamiętają czasy, kiedy to natura decydowała o tym, gdzie kwitł biznes. Drugi Młyn na Strzyży.


Nowiec Dolny. Relikt młyna.


Ten młyn należał do zmarłego w 1948 roku Tymoteusza Głuszko, o czym dowiedziałem się od wnuczki pana Tymoteusza. Wnuczka, mająca w 1945 roku, kiedy rodzina Głuszko sprowadziła się tutaj, zaledwie 13 lat, mieszka obecnie w miejscu, gdzie znajduje się czwarty młyn na Strzyży. Ale tam będziemy za kilkanaście minut.


Nowiec Dolny. Relikt młyna.


Oglądamy również mniejszy od poprzedniego i silnie zamulony, ale bardzo malowniczy staw.


Nowiec Dolny. Zbiornik Dolne Młyny.


Zbiornik jest dziś królestwem ptactwa wodnego.


Nowiec Dolny. Zbiornik Dolne Młyny.


Kilkaset metrów niżej trafiamy na ruiny zabudowań...


Nowiec Dolny. Ruina.


...przepust ze stopniem wodnym...


Nowiec Dolny. Przepust.


...oraz fragmenty murów.


Nowiec Dolny. Ruina.


Nowiec Dolny. Ruina.


Wszystko to, z ukształtowaniem terenu i lokalizacją na czele, sugeruje, że mógł tu być również młyn. Na jednej z dostępnych map odnajduję w tym miejscu Jaśkowy Młyn [Jäschken Mühle]. Dlaczego Jaśkowy? Od nazwiska właścicieli - rodziny Koehne-Jaski. Trzeci Młyn na Strzyży. Jeszcze niżej obok koryta Strzyży znajdują się jakieś betonowe konstrukcje. Coś tu chyba hodowano.


Nowiec Dolny. Konstrukcje.


Wyjeżdżamy na ulicę Rakoczego tuż przy stacji PKM Brętowo i dalej ulicą Potokową jedziemy w kierunku Niedźwiednika. Skręcamy w ulicę Ogrodową i zatrzymujemy się nad kolejnym stawem młyńskim. Tu pracował dzięki energii potoku Brętowski Młyn [Brentauer Mühle], zamieniony, prawdopodobnie w czasie międzywojnia, na fabrykę narzędzi, wyburzoną w latach powojennych. Czwarty Młyn na Strzyży.


Brętowo. Staw młyński.


Brętowo. Tu był młyn. W tle PKM-ka.


Jedziemy w kierunku Niedźwiednika, ale przed zbiornikiem retencyjnym skręcamy w prawo na dawną drogę do dworu Srebrniki. W tej okolicy znajdował się dwór Lobeckhof i przynależący doń młyn zwany Kamiennym [Steine Mühle]. Piąty Młyn na Strzyży.


Brętowo. Prawdopodobne miejsce po Kamiennym Młynie.


Po raz kolejny przejeżdżamy pod nasypem PKM-ki.


Brętowo. Wiadukt nad dawną drogą do dworu Srebrniki.


Strzyża natomiast po raz drugi przecina torowisko przepustem. To jest następca przepustu znanego z powieści Pawła Huelle. Tego,w którym znika Dawidek z Elką. Nowy przepust ma taki prześwit, że trudno byłoby w nim po prostu zniknąć. Stary przepust oraz stary wiadukt możesz obejrzeć tutaj.


Strzyża przepływająca pod nasypem PKM.


Za nasypem zjeżdżamy stromo nad Strzyżę i zbiornik Srebrniki i tu zatrzymujemy się na kilka chwil.


Srebrniki. Strzyża i staw retencyjny.


Napisałem wyżej o dawnej drodze do dworu Srebrniki. Dlaczego dawnej? Dlatego, że obecnie droga ta jest przedzielona terenem Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego, a dwór do którego dojście jest od drugiej strony należał przez wiele lat do szpitala. Obecnie szpital, chcąc pozbyć się trudnego i drogiego w utrzymaniu obiektu [a w zasadzie zespołu obiektów], przekazał go miastu. Dziś obiekt czeka na nowego właściciela [z kasą i pomysłem].


Przy dworze Srebrniki.


Poza młynami powstawały nad Strzyżą rezydencje gdańskich patrycjuszy. W 1770 roku było tu 9 dworów. Wśród właścicieli pojawiają się takie nazwiska, jak Wejherowie, Przebendowscy, czy Uphagenowie. Jednym z zachowanych do dziś dworów jest właśnie Dwór Srebrniki. W XVII wieku, w miejscu, gdzie około 1780 roku stanął dwór, działała topnia srebra, stąd nazwa terenu - Silberhammer / Srebrniki. Właścicielem tych gruntów był wtedy znany gdański złotnik Piotr van der Rennen, który wsławił się wykonaniem srebrnych trumien, mieszczących relikwie św. Stanisława biskupa na Wawelu i św. Wojciecha w katedrze w Gnieźnie. W latach 1821-24 mieszkał tu i tworzył jeden z najsłynniejszych poetów niemieckiego romantyzmu - Joseph von Eichendorff. W 1910 roku utworzono tu szpital dla psychicznie chorych.


Najprawdopodobniej w tym miejscu przed topnią srebra, albo równocześnie z nią działał młyn. Szósty Młyn na Strzyży. Symbolem nawiązującym do obu funkcji tego miejsca jest zajazd Srebrny Młyn.


Srebrniki. Srebrny Młyn.


Odszukujemy nurt Strzyży w okolicy Srebrnego Młyna.


Srebrniki. Strzyża.


Tu zatrzymujemy się przy sklepie spożywczym w celu uzupełnienia płynów. Podczas, gdy ja kupuję wodę, Marcin fotografuje tulipany dla mamy.


Dla mamy. [fot. Marcin Buczkowski]


Jedziemy podwórkami wzdłuż potoku, który po chwili znów znika w przepuście pod aleją Żołnierzy Wyklętych. My również przecinamy aleję [z tym, że na powierzchni], uprzednio rzuciwszy okiem na miejsce, gdzie znajdował się Siódmy Młyn na Strzyży. Nie wiem, czy był tu młyn zbożowy. Prawdopodobnie tak. Jednak z mapy dowiaduję się, że działała tu na pewno kuźnia miedzi [Kupferhammer]. Dziś jednak nie ma najmniejszego śladu tak po młynie, jak i po stawie młyńskim, choć jeszcze parę lat temu można było zobaczyć stopień wodny, a nawet dwa.


Strzyża. Tutaj był młyn.


Biznes ten należał najpewniej do właścicieli nieodległego dworu Hoch Stries [Górna Strzyża]. Dwór znajdował się na terenie, gdzie obecnie są: nieczynne już Liceum Społeczne oraz również nieczynna Wojskowa Przychodnia. Od 1761 r. posiadłość należała do bogatego kupca i armatora Franza Rottenburga, który ją rozbudował.


Strzyża. Dawne Liceum Społeczne.


Potok tutaj pojawia się na chwilę na powierzchni, by na dłużej zniknąć w krytym kanale.


Strzyża. Dawna Przychodnia Wojskowa. U dołu uregulowane koryto Strzyży.


Choć budynki szkoły i przychodni wydają się niezwykle ciekawe, to nie mają wiele wspólnego z dworem, który tu niegdyś stał. Żeby cofnąć się do czasów świetności dworu należy wjechać w podwórka liceum, przylegającej doń kamienicy oraz przychodni i uruchomić wyobraźnię. Jedynymi śladami pozostałymi po majątku jest tarasowy układ ogrodu [jego zachowanej części między aleją Żołnierzy Wyklętych, a ulicą Partyzantów] oraz drzewa, a wśród nich wspaniały okaz żywotnika olbrzymiego.


Strzyża. Relikt ogrodu Rottenburga.


Strzyża. Żywotnik olbrzymi na podwórzu przychodni.


Strzyża. Tarasy ogrodu Rottenburga.


Zjeżdżamy do skrzyżowania z Grunwaldzką, mijając po drodze dawne koszary huzarskie.


Strzyża. Koszary huzarskie.


Przed samą dzisiejszą Grunwaldzką [między Grunwaldzką, a Staszica], znajdował się jeszcze jeden młyn. Młyn Dolnej Strzyży [Leg Stries Mühle]. Ósmy Młyn na Strzyży. Został on rozebrany między rokiem 1905, a 1909. Teren zaś zabudowano kamienicami. Dłużej przetrwał dwór Strzyży Dolnej na rogu ul. Grunwaldzkiej, po drugiej stronie ul Słowackiego, rozebrany dopiero w czasach PRL-u.


Dalej wiaduktem nad torami wjeżdżamy do Dolnego Wrzeszcza, skręcamy w ulicę Kilińskiego, mijamy ulicę Nad Stawem, której nazwa związana jest z istniejącym tu niegdyś stawem browarnianym. Obecnie jest to wielki teren budowy. Teren ten należał niegdyś do majątku Kuźniczki. Strzyża objawia się nam na chwilę w uregulowanym korycie.


Kuźniczki. Strzyża.


Zatrzymujemy się przy dawnym browarze w Kuźniczkach.


Browar w Kuźniczkach.


Jako ciekawostkę pokażę butelkę z mojej kolekcji. Butelka po piwie z browaru w Kuźniczkach [Kleinhammer] pochodzi z 1941 roku.


Danziger Aktien Bierbrauerei. Kleinhammer.


Strzyża znowu znika pod ziemią, a my przejeżdżamy przez Park Kuźniczki.


Park Kuźniczki.


Park wraz z dworem i przyległościami stanowił centrum majątku Kuźniczki. Poza dworem [1763 r.] i browarem [XVIII w.] już od XVI wieku działał tu młyn [Dziewiąty Młyn na Strzyży], a później [XIX wiek] kuźnia żelaza, od której wywodzi się i polska i niemiecka nazwa tej części Wrzeszcza. Wyjechawszy z tego małego, ale urokliwego parku mijamy sam dwór Kuźniczki budowany w latach 1761-1763 przez gdańskiego rajcę, Michaela Gottfrieda Schmida, który był jego właścicielem do 1802 roku.


Dwór w Kuźniczkach.


W poszukiwaniu pokazującego się co kilkadziesiąt metrów koryta Strzyży zapędzamy się do placu Wybickiego,...


Plac Wybickiego.


...gdzie odwiedzamy Güntera i Oskara.


Od lewej: Oskar, Marcin, Günter.


W celu odnalezienia samej Strzyży cofamy się chwilę później na ulicę Grażyny i zaraz potem na ulicę Konrada Wallenroda.


Strzyża w podwórku między ulicami Grażyny i Konrada Wallenroda. Widok z tej drugiej.


Od ulicy Konrada Wallenroda jedziemy samym brzegiem potoku przez podwórko. Dalej Strzyża znika pod ulicą Waryńskiego, by pojawić się w parku, nomen omen, „Nad Strzyżą”.


Wjeżdżamy do parku „Nad Strzyżą”.


W parku do Strzyży wpada jej czwarty imienny dopływ - Potok Królewski. Ten 3,5-kilometrowy strumień, kiedyś noszący nazwę Bystrzec II, ma swe źródło na Suchaninie pod granicą z Pieckami-Migowem. Dzisiejsza nazwa potoku związana jest ze znajdującym się nieopodal Królewskim Wzgórzem.


Nawiasem pisząc tuż po wojnie Strzyżę [a właściwie StriessBach] przemianowano na Bystrzec I. Na szczęście w 1948 roku przywrócono jej prastarą nazwę Strzyża, którą językoznawcy wywodzą od praindoeuropejskiego pnia streig - wstęga, smuga, znanego także w innych językach słowiańskich.


Ujście Królewskiego Potoku do Strzyży.


Przecinamy aleję generała Hallera i dalej poruszamy się wzdłuż Strzyży ulicą Mikołaja Reja. W ten sposób wjeżdżamy do dzielnicy Młyniska, której nazwa mówi sama za siebie.


Przed nami Młyniska.


Dzisiejszy krajobraz Młynisk nie jest zbyt ciekawy. Jakże inny również od krajobrazów widzianych 10 kilometrów w górę potoku.


Młyniska. Nad Strzyżą.


W tym nieciekawym krajobrazie jest jednak perełka. Po przecięciu ulicy Marynarki Polskiej wjeżdżamy w ulicę Swojską. Tu, gdybym nie wiedział, to bym nie zauważył XVIII-wiecznego dworu Młyniska, do którego prowadzi wąski chodnik i kładka na Strzyży. Tu również dawniej pracował młyn. Na mapie młyn ten nazywa się Schelle Mühle od nazwiska Jakoba Schelle, który w 1848 roku kupił młyn wraz z tartakiem i olejarnią od Hansa Lange. To Dziesiąty Młyn na Strzyży. Jako ciekawostkę podam, że zanim w 1948 roku nazwano tę dzielnicę Młyniskami ludzie mówili o niej Szelmeja od Schellemühle oczywiście.


Młyniska. Dojazd do dworu.


Młyniska. Przy dworze.


Młyniska. Dwór.


Na ostatnim odcinku przed ujściem trudno znaleźć ładny widok.


Młyniska. Strzyża.


Wreszcie, ku uciesze Janka, jesteśmy przy ujściu Strzyży do Martwej Wisły.


Przy ujściu Strzyży. Paweł i Jan. [fot. Marcin Buczkowski]


Przy ujściu Strzyży. Paweł i Marcin. [fot. Jan Buczkowski]


Przy ujściu Strzyży. Dzięki chłopaki za wspólne kręcenie!


Na koniec jeszcze jeden rzut obiektywu na fabrykę obłoków.


Produkcja obłoków.


Dziesięciokilometrowym powrotem do domu kończymy przygodę z najdłuższym gdańskim potokiem. Potokiem, który przez wiele pokoleń żywił i dawał pracę, a dziś stanowi atrakcję krajoznawczą mojego miasta. Z jedenastu, działających w okresie największego rozkwitu, młynów na Strzyży udało mi się zlokalizować dziesięć. Spośród trudnej do policzenia ilości dworów wzniesionych w okolicy potoku odwiedziliśmy cztery. Prawdę napisawszy, mimo, iż spodziewałem się ciekawej wycieczki, to przerosła ona moje oczekiwania. Niewątpliwie wrócę jeszcze nad Strzyżę ze starą mapą, aparatem i wielką tęsknotą za czasami minionymi. I Ciebie też tam zabiorę...



Do wkrótce.




Korzystałem z map pochodzących ze strony www.mapy.eksploracja.pl.:

Plan von der Gegend um Danzig / im Anfange des Jahres 1807 entworfen von F. B. Engenhadrt”, wydanie z 1813 roku. Mapa ze zbiorów Wojciecha Gruszczyńskiego (www.danzig-online.pl). [5,5 MB]

1:25 000 Oliwa i Sopot. Wydanie z 1919r. Ze zbiorów Tomasza Plucińskiego. Złożenie skanów: Kazik Niecikowski. [7 MB]