Z NOCLEGIEM, strona 2 | Buczek.bikestats.pl BUCZEK PROWADZI

Moje powitanie:


avatar J  a  m
j  e  s  t
B  u  c  z  e  k
z  e   w s i
n  a  d
K ł o d  a  w  ą.


Od 2015 roku prowadzę tutaj statystykę swej wędrówkowej aktyw-ności.

W Archiwum można podejrzeć całą moją aktywność, ale kogo to inte-resuje.

Na blogu zamieszczam tylko to, co moim zdaniem warto zobaczyć, czyli fotorelacje z wędrówek krajoznaw-czych oraz krótkie zajawki relacji zamieszczonych na Kole.

Więcej [choć niewiele] o mnie.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje relacje:



CYKLE Z BICYKLEM
GDAŃSKIE POTOKI
/4 RELACJE/
POMORSKA KOLEJ METROPOLITALNA
/9 RELACJI/


WYBRANE WYCIECZKI
KAŻDE POKOLENIE ODEJDZIE W CIEŃ
[KASZUBY]
NA WERSALSKIM POGRANICZU
[ZIEMIA KWIDZYŃSKA]
WARMIŃSKI SALON ŁAZIENEK
[WARMIA]
oBŁĘDNI WĘDROWCY

[SUWALSZCZYZNA]
NORDO TY MOJA!

[KASZUBY]
WALICHNOWSKI ZYGZAK
[KOCIEWIE]

Moje rowery:


KROSS EVADO 5.0
AUTHOR HORIZON
UNIBIKE TRAWERS
ROMET MISTRAL
ROMET SPRINT
ROMET BRATEK
ROMET JAREK

Moje miejsca:


naKole
Żuławy.info
Astrofotografia
Z przymrużeniem oka

Moi znajomi:


Mój zasięg:


Wpisy archiwalne w kategorii

Z NOCLEGIEM

Dystans całkowity:1105.00 km (w terenie 319.00 km; 28.87%)
Czas w ruchu:95:45
Średnia prędkość:11.54 km/h
Maksymalna prędkość:47.00 km/h
Suma podjazdów:5510 m
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:42.50 km i 3h 40m
Więcej statystyk
  • DST 53.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 13.25km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

2019: ODYSEJA PRUSKA - SASINIA [D1]

Piątek, 5 kwietnia 2019 | Komentarze: 2





NA ZAJĘCZEJ ZIEMI








Migawka z wędrówki.






Pierwszy dzień podróży to dojazd pociągiem z Gdańska do Iławy i przejazd stamtąd nad Drwęcę, za którą rozpościera się dawna Ziemia Sasinów. Dziś odwiedzam relikt jednego z ciekawszych i chyba najpotężniejszych grodów sasińskich oraz kilka innych ciekawych miejsc.


Iława.


Rożental.


Glaznoty.


Sassenpile.


Góra Dylewska.


...WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ TRADYCYJNIE NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.





  • DST 36.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 18.00km/h
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

TAM, GDZIE MIESZKAJĄ BOGOWIE

Czwartek, 23 sierpnia 2018 | Komentarze: 2


Noc nie należała do najspokojniejszych. Zaczęło się koło północy. Chyba zerwał się lekki wiatr. Nie słyszałem go, ale z koron drzew zaczęły spadać... nie wiem... gałązki?, żołędzie? buczyna?. Zanim dolatywały do ziemi kilkakrotnie uderzały o liście. Co większe gałęzie łamały się spadając. Nie jestem jakoś specjalnie wrażliwy, ale tym razem to bardzo mi przeszkadzało.


Skrzypienie drzew, szum wiatru w koronach, trzask łamanych gałęzi to były według Prusów oznaki obecności boga lasu - Medinisa. Był on bardzo ważnym bóstwem w wierzeniach pruskich, opiekował się bowiem lasem, który żywił i bronił ludzi. Niejeden kronikarz polski, czy krzyżacki zauważał, że krainy pruskiej bronią nie tyle grody i zbrojni, ile nieprzebyte lasy, jeziora i bagna. Podsumowując, można powiedzieć, że odwiedził mnie dziś Medinis. Pytanie, czy roztaczał opiekę nad małym człowiekiem, czy próbował przepędzić obcego z Wielkiej Puszczy.


To jednak nie koniec nocnych przygód. Chyba wybrałem na nocleg ulubioną stołówkę dzików. W efekcie podchodziły do obozu trzykrotnie w ciągu nocy. Rycie, chrupanie, mlaskanie i chrumkanie nie dawało mi spać. Za każdym razem musiałem w końcu wstać i je przepłoszyć. Ale wracały. Nigdy więcej noclegów w buczynie. To też są niezwykłe stany emocjonalne... tylko trochę inaczej niezwykłe.


Migawka z wędrówki.





Nad ranem chyba wszystko się uspokaja, bo przysypiam na dłużej. Budzik nastawiony na szóstą wyrywa mnie z hamaka. To znaczy wyrywa. Bez przesady. Gdy dzwoni budzik zawsze wydaje mi się, że strzelają, ale nie zrywam się na równe nogi, tylko leżę, jak zabity. Przykładam się jeszcze na pięciominutową drzemkę. Dziki zapewne już ułożyły się do snu po nocnych harcach.


W sypialni.


Wreszcie wstaję i idę nad jezioro zmyć resztki tego słabego i rwanego snu. Noce już chłodne. Zaledwie 8 stopni na plusie. Lato przemija. Słońce oczywiście już nad horyzontem, ale resztka mgieł jeszcze na jeziorze.


Jezioro Jełguń.


W łazience.


Jezioro Jełguń.


Powrót z Jełgunia, ze względu na czas, planuję zrealizować w głównej mierze asfaltem. Plan planem, a życie rzycią. Asfalt prowadzący w kierunku jeziora Łańskiego i dalej wzdłuż jego wschodniego brzegu kończy się nagle na półwyspie Lalka. Dalej piach aż do krajowej 58-ki. To nie tak znowu daleko, ale chwile prowadzenia skutecznie mnie opóźniają, a Agnieszka na pewno czeka z kawą na mnie.


Gdzieś w okolicy Dzierzgunki.


Jesień? Już?


Najpierw zaczynam słyszeć drogę krajową. Chwilę później wyjeżdżam z lasu i w oddali widzę jakąś wieś.


Cywilizacja!


Okazuje się, że to Kurki. Dziś niepozorna wieś nad Łyną, ale w średniowieczu ważny ośrodek kultu - Kurkesadel [dosłownie siedziba Kurko]


Kurki.


Podjeżdżam do kościoła zlokalizowanego w najwyższym punkcie wsi.


Kurki - kościół....


Najprawdopodobniej w miejscu, gdzie dziś stoi kościół, we wczesnym średniowieczu znajdowało się jedno z ważniejszych miejsc kultu sławionej przez Prusów bogini urodzaju - Kurko [Curche]. Świętym zwierzęciem Kurko był... dzik. No i teraz dopiero do mnie dociera. W nocy, poza bogiem lasu, nawiedzała mnie Kurko pod postacią dzika.


Tablica na kościele.


I już wiem, że Łyna blisko. Podobnie, jak w Borach Tucholskich, co wioska nad rzeką, to tablica informująca, że Karol Wojtyła płynął tędy kajakiem. A o tym, że ja jechałem rowerem nie ma nic. No ale ja święty to nie jestem. A wracając do Prusów, w nazwach wielu okolicznych jezior i wsi zachowały się nazwy staro-pruskie, jak wspomniane Kurki, ale też Kiernoz, czy Maróz. Również nazwę nieodległego jeziora Świętego badacze wyprowadzają [oczywiście znaczeniowo] jeszcze z okresu pruskiego.


Teraz wracam do Ameryki, co zobrazuję zdjęciem wprawdzie wczorajszym, ale dziś wyglądało to niemalże tak samo.


Foto z wczoraj, ale pasuje.



...WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ TRADYCYJNIE NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.





  • DST 3.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 00:30
  • VAVG 6.00km/h
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Unusual States of America II

Czwartek, 23 sierpnia 2018 | Komentarze: 7


Trzecią noc spędzam ponownie na skraju "mojej" łąki nad Pasłęką.






Migawka z wędrówki.


Początkowo staram się znaleźć w pobliżu inne miejsce na nocleg. Chociaż to z przedwczoraj było bardzo dobre. W drodze ku rzece trafiam na kamienny drogowskaz dający nadzieję na ciekawy nocleg.




Miejsce jednak okazuje się na tyle nieciekawe, że odpuszczam. Słońce nisko. Jadę więc na miejsce przedwczorajszego noclegu.




Szybko rozkładam hamak i płachtę i do późna siedzę kontemplując piękno wieczoru. I znowu niezwykłe emocje związane z bliskim kontaktem z naturą.




Wstaję o 5:30, by przed udaniem się do szpitala pobiegać po łące z aparatem.
















Pakuję sprzęt i opuszczam "moją" łąkę.




Jadę do dziewczyn i ruszamy do Gdańska.



Kategoria 000-050, Z NOCLEGIEM


  • DST 26.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 8.67km/h
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

TAM, GDZIE MIESZKAJĄ BOGOWIE

Środa, 22 sierpnia 2018 | Komentarze: 2


Drugiego dnia pobytu, korzystając z przepustki ze szpitala wybieram się do nieistniejących wsi w południowej Warmii. Dlatego, że skrawki historii kryją się wszędzie. I czekają na mnie.



Migawka z wędrówki.





Po obiedzie namówiony przez Agnieszkę wyruszam na rower. Trochę dalej niż wczoraj. Pierwszą i jedyną zamieszkaną wsią na mojej trasie są Gryźliny. Tu zaopatruję się w wodę i odwiedzam wzniesiony w drugiej połowie XVI wieku kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Wawrzyńca.




Niedaleko za Gryźlinami melduję się na bramie do lasu.




Dalej jadę przez uroku pełną Puszczę Napiwodzko - Ramucką, będącą częścią niegdysiejszej Wielkiej Puszczy, zwanej czasami Galindzką.




Wyznaczona trasa prowadzi mnie prosto na most nad Łyną. Most, którym kiedyś rzekę pokonywała droga do wsi Sójka i Jełguń. Dlaczego czas przeszły? Otóż most ten, podobnie, jak wspomniane wsie, nie istnieje. Spalił się. Taaaa, SIĘ spalił! Pozostały jedynie przyczółki. Liczę jednak, że i bez mostu dam radę pokonać Łynę w tej okolicy.


 


 


Przeprawa.


Osada, po której pozostał jedynie bruk, resztki fundamentów i przyczółki mostu, pierwotnie występowała pod pruską nazwą Estrich, zachowaną częściowo w nazwie pobliskiego jeziora Ustrych. Polska nazwa wsi - Soyka [później Sójka] pochodzi prawdopodobnie od nazwiska młynarza, którego młyn pracował na Łynie przy przeprawie.


 


Docieram do kolejnej Wsi, Której Nie Ma. Drugiej takiej na dzisiejszej trasie. Teren wsi, będący dziś jedynie łąką, oglądam w świetle niskiego już słońca. W cieniu w zasadzie.


 


Z uwagi na wilgoć i masę komarów, obóz zakładam kilkanaście metrów stąd w wysokim lesie bukowym. Potem spożywam kolację nad wodą. Ognisko rozpalam w celu li tylko rekreacyjnym. Ot taki kaprys.


Nad jeziorem Jełguń. 



...WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ TRADYCYJNIE NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.





  • DST 12.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 00:45
  • VAVG 16.00km/h
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Unusual States of America

Wtorek, 21 sierpnia 2018 | Komentarze: 0


Przyszło nam pojechać do szpitala alergologicznego w Ameryce pod Olsztynkiem. Marię czekały tam czterodniowe testy alergiczne. Zdecydowaliśmy się jechać z córeczką oboje. Po pierwsze dziewczynom będzie raźniej ze mną. Po drugie nie muszę tłuc 170 kilometrów cztery razy, żeby je zawieźć i potem przywieźć, tylko dwa.


W związku z tym, że szpital zapewnia nocleg dla jednego opiekuna, ja muszę sam sobie uwić gniazdko na noc. I nie powiem, że bez przyjemności. Zabieram bowiem ze sobą rower i cały sprzęt do biwakowania. Zamierzam nocować gdzieś w najbliższej okolicy.


Migawka z wędrówki.



Pierwszego dnia do obiadu biagamy od gabinetu do gabinetu na badania i testy. Po obiedzie spacerujemy po rozległym i atrakcyjnym terenie szpitala [las, jezioro, ścieżki dydaktyczne, altany, ścieżki zdrowia itp.]. Później dłuższy czas spędzamy na kilku na zmianę placach zabaw. Nie powiem. Jest co robić w oczekiwaniu na wyniki testów.


Po kolacji, a jeszcze przed zachodem słońca opuszczam moje dziewczyny i udaję się na poszukiwanie noclegu. Założenie jest takie, żeby spać gdzieś niedaleko, po to, by rano jak najszybciej być z powrotem. Wybór pada na przepływającą nieopodal Pasłękę.


Kręcę się trochę po okolicy, bo nie po to wziąłem rower, żeby przejechać te marne kilkaset metrów wieczorem i rano, ale, jak już wspomniałem, nie jadę daleko. Ostatecznie wracam w pobliże szpitala, by około półtora kilometra od jego terenu zjechać w zarośniętą leśną drogę, która doprowadza mnie do reliktu młyna.


Relikt młyna na Pasłęce w pobliżu Ameryki.


Relikt młyna na Pasłęce w pobliżu Ameryki.


Dalej moja droga znika na rozległej łące nad rzeką. Wybieram miejsce, którego nie widać od strony wjazdu i już po zachodzie zakładam obóz na tę noc.





Długo jeszcze towarzyszy mi gasnąca łuna zachodzącego słońca, a później wschodzący Jowisz. Ukryty za lasem Księżyc nie przeszkadza w kontemplacji rozgwieżdzającego się nieba. Noc chłodna. Zanurzam się w śpiworze i nawet nie wiem kiedy zasypiam.






Budzi mnie krzyk żurawi na „mojej” łące. Podnoszę się cicho i spostrzegam, że jakieś 20 metrów ode mnie stoi stado saren. Nie sięgam po aparat. Nie mam śmiałości zburzyć tej chwili. Oczywiście one niemal natychmiast mnie dostrzegają i dostojnie odchodzą do lasu po drugiej stronie łąki. Niezwykłe stany emocjonalne związane z bliskim kontaktem z amerykańską przyrodą są nie do opisania, więc nie będę się produkował.


Późno-poranny widok z sypialni.


Rosa na setkach pajęczyn...


...oraz jeden z budowniczych - tygrzyk.


Jadę do dziewczyn.



Do wkrótce.



Kategoria 000-050, Z NOCLEGIEM


  • DST 22.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 14.67km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 61m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

WŁÓCZĘGA PO ZIEMI CHEŁMIŃSKIEJ IV

Niedziela, 10 czerwca 2018 | Komentarze: 5




POWRÓT


Dziś ostatni dzień na ziemi chełmińskiej. Jedziemy do najbliższej stacji PKP. Do Grudziądza. Ale rozglądamy się uważnie i jeszcze na sam koniec kilka ciekawostek wyłapujemy.


Migawka z wędrówki.


width="640" height="480" src="https://www.google.com/maps/d/embed?mid=1Kwts7kE9P8fY7-fp-oIV7gAb41Cbj0GN">


Dziś jeszcze wcześniej budzi nas słońce. Oczywiście nie licząc pobudki o trzeciej, zafundowanej przez jakichś imprezowiczów, którzy przyjechali się wykąpać. Znowu muszę suszyć śpiwór, bo znowu spałem pod gołym niebem. Cudownie. W tym słońcu to jednak moment.


Kilka zdjęć:


Gdzieś w drodze.


Dębiniec. Kaplica.


Piaski. Kościół.


Buczek w piaskach. Bo piasków mało było.


Zjazd w dolinę Wisły.



...WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ TRADYCYJNIE NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.





  • DST 62.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 15.50km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 289m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

WŁÓCZĘGA PO ZIEMI CHEŁMIŃSKIEJ III

Sobota, 9 czerwca 2018 | Komentarze: 2




PAMIĘCI KACZORA DONALDA


Kolejny dzień naszej nieśpiesznej wycieczki po ziemi chełmińskiej. Kierujemy się od wczorajszego popołudnia na północny zachód. A tytuł? Tylko pozornie abstrakcyjny i śmieszny. Jak zwykle, pomysł chwili.




Migawka z wędrówki.


width="640" height="480" src="https://www.google.com/maps/d/embed?mid=1Kwts7kE9P8fY7-fp-oIV7gAb41Cbj0GN">


Około piątej budzi mnie wędkarz. Nie tym jednak, że przybył, bo przybył nieco wcześniej i zrobił to wyjątkowo cicho, lecz tym, że złowił taaaakiego leszcza. Leszcz jest taaaaki, że nie mieści się w... w tym, w czym powinien był się zmieścić leszcz po wyciagnięciu z wody. Wędkarz więc komunikuje koledze siedzącemu kilkadziesiąt metrów dalej, że zawozi go do domu. Odpala samochód i odjeżdża. To właśnie wyrywa mnie z objęć Morfeusza. Przysypiam jeszcze na godzinę.


Kilka zdjęć:


Jezioro Chojno. Ćśśśśś. Zaraz i tak słonko wygoni mnie ze śpiwora.


Bobrowo. Grodzisko.


Niedźwiedź. Pałac.


Wąbrzeźno. Kamienica.


Jarantowo. Kościół.



Radzyń Chełmiński. Zamek krzyżacki.


Kneblowo. Miejsce III noclegu.



...WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ TRADYCYJNIE NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.





  • DST 60.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 12.00km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 322m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

WŁÓCZĘGA PO ZIEMI CHEŁMIŃSKIEJ II

Piątek, 8 czerwca 2018 | Komentarze: 0




NIE WIERZ KOBIECIE


Kierujemy się na południe, ale bez konkretnego planu. O założeniu tej wycieczki, żeby się nie męczyć, dziś trochę zapominamy. Jedno drobne wydarzenie, któremu kobieta w żadnym stopniu nie jest winna, decyduje o tym szowinistytcznym i stereotypowym tytule.




Migawka z wędrówki.


width="640" height="480" src="https://www.google.com/maps/d/embed?mid=1Kwts7kE9P8fY7-fp-oIV7gAb41Cbj0GN">


Jest słabo. Ale cóż, sami sobie jesteśmy winni. Planowanie zawiodło. Z wczoraj została nam jedna kiełbasa i... i już. Jesteśmy w środku lasu. Do sklepu daleko. Dodatkowo wybieramy się na południe, co nie daje wielkiej nadziei na sklep aż do samej Brodnicy. Brodnica jest wprawdzie raptem kilkanaście kilometrów stąd, ale wczoraj narodził się plan zdobycia cypla półwyspu na jeziorze Strażym, co, patrząc na mapę, może się wiązać ze sporym wydatkiem energetycznym.


Kilka zdjęć:


Na kładce między Robotnem, a jeziorem Kurzyny.


Przeprawa brzegiem jeziora Skrzynka.


Półwysep jeziora Strażym. Pozostałość grodu krzyżackiego.


Brodnica. Zamek krzyżacki.


Jezioro Chojno. Miejsce II noclegu.


...WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ TRADYCYJNIE NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.





  • DST 51.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 14.57km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 370m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

WŁÓCZĘGA PO ZIEMI CHEŁMIŃSKIEJ I

Czwartek, 7 czerwca 2018 | Komentarze: 3




TEN ZEGAR STARY


Pierwszy z czterech dni wycieczki rowerowej bez planu. Założenia: trochę powłóczyć się z mapą po ziemi chełmińskiej, nie spieszyć się i nie zmęczyć, ale to i owo zobaczyć. No i pobiwakować. Czasu wydaje się dużo. A towarzyszy mi po długiej przerwie Piotr.




Migawka z wędrówki.


width="640" height="480" src="https://www.google.com/maps/d/embed?mid=1Kwts7kE9P8fY7-fp-oIV7gAb41Cbj0GN">


Wyruszamy z Iławy i zamysł jest taki, by kierować się na południe. Zamysł ten realizujemy niezbyt konsekwentnie. Przeróżne odkrycia na mapie Pojezierza Brodnickiego, a także inne niezbadane siły noszą nas w różnych kierunkach. I taki właśnie mam [bez]plan na te cztery dni, aby o dalszym kierunku jazdy decydować w przypadkowych miejscach i przypadkowych momentach.


Kilka zdjęć:


Nowy Dwór Bratiański. Podjazd pod Pikową Górę.


Skarlin. Kościół św. Bartłomieja Apostoła.


Łąkorz. Wiatrak.


Łąkorek. Pałac Friedricha Lange.


Jezioro Robotno. Miejsce I noclegu.



...WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ TRADYCYJNIE NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.





  • DST 49.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 14.00km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 331m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

KOSA #03

Niedziela, 13 maja 2018 | Komentarze: 0


Dziś wracamy. Ale nie tak od razu.







Kilka migawek z wycieczki:

Pakowanie sakwojażu.


Pamiątkowa fotka.


Jeszcze trochę historii i wspomnień na koniec.


Ostatnie spojrzenie na latarnię.


I w drogę.


Zwiedzamy wieżę kierowania ogniem artyleryjskim.


Maria namierza wrogie jednostki.


Agnieszka na ścieżce nad "małym morzem".


Stąd do Szperku ciągnie się Ryf Mew, na którym odbywa się Marsz Śledzia.

...WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ TRADYCYJNIE NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.