KRAINA ZAROŚLI [Małdyty - Elbląg] | Buczek.bikestats.pl BUCZEK PROWADZI

Moje powitanie:


avatar J  a  m
j  e  s  t
B  u  c  z  e  k
z  e   w s i
n  a  d
K ł o d  a  w  ą.


Od 2015 roku prowadzę tutaj statystykę swej wędrówkowej aktyw-ności.

W Archiwum można podejrzeć całą moją aktywność, ale kogo to inte-resuje.

Na blogu zamieszczam tylko to, co moim zdaniem warto zobaczyć, czyli fotorelacje z wędrówek krajoznaw-czych oraz krótkie zajawki relacji zamieszczonych na Kole.

Więcej [choć niewiele] o mnie.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje relacje:



CYKLE Z BICYKLEM
GDAŃSKIE POTOKI
/4 RELACJE/
POMORSKA KOLEJ METROPOLITALNA
/9 RELACJI/


WYBRANE WYCIECZKI
KAŻDE POKOLENIE ODEJDZIE W CIEŃ
[KASZUBY]
NA WERSALSKIM POGRANICZU
[ZIEMIA KWIDZYŃSKA]
WARMIŃSKI SALON ŁAZIENEK
[WARMIA]
oBŁĘDNI WĘDROWCY

[SUWALSZCZYZNA]
NORDO TY MOJA!

[KASZUBY]
WALICHNOWSKI ZYGZAK
[KOCIEWIE]

Moje rowery:


KROSS EVADO 5.0
AUTHOR HORIZON
UNIBIKE TRAWERS
ROMET MISTRAL
ROMET SPRINT
ROMET BRATEK
ROMET JAREK

Moje miejsca:


naKole
Żuławy.info
Astrofotografia
Z przymrużeniem oka

Moi znajomi:


Mój zasięg:


  • DST 80.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 05:15
  • VAVG 15.24km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 820m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

KRAINA ZAROŚLI [Małdyty - Elbląg]

Poniedziałek, 18 maja 2015 | Komentarze: 2


Pogezania (prus: Paugudian - kraj porośnięty zaroślami). Dla większości osób to niewiele mówiąca nazwa, mimo, iż Warmia, czy Mazury już owszem. Pruska kraina plemienna - Pogezania to wąski pas pagórkowatej ziemi, graniczący na zachodzie, na Zalewie Drużnieńskim [późniejszym jeziorze Drużno] i rzece Dzierzgoń z Pomezanią, a na wschodzie, na rzece Pasłęka z Warmią, przez długie stulecia znajdujący się we władaniu pruskiego plemienia Pogezan.


Prusowie [wśród nich Pogezanie] oraz Jaćwingowie [których odwiedzę na przełomie lipca i sierpnia], co najmniej od połowy XI wieku najeżdżali i pustoszyli jedną z najbogatszych dzielnic Polski, jaką było Mazowsze. Na początku XIII wieku w celu obrony północnej granicy Mazowsza książe Konrad I Mazowiecki stworzył sieć grodów obronnych oraz powołał Zakon Braci Dobrzyńskich, będący jedynym zakonem rycerskim, który ukształtował się na ziemiach polskich.


Działania podjęte przez księcia okazały się niewystarczające do zapewnienia bezpieczeństwa granicy z plemionami pogańskimi. W początkach XIII wieku na zaproszenie Konrada Mazowieckiego przybyli na te tereny Rycerze Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, popularnie zwani Krzyżakami i zrobili Pogezanom, że użyję kultowych już słów Ferdynanda Kiepskiego, jesień z dupy średniowiecza. Krzyżacy przybyli tu krzewić chrześcijaństwo przy pomocy ognia i miecza, a takim argumentom, zaiste, trudno było się oprzeć. Jednak dzielni, ale, na swoje nieszczęście, innowierni Pogezanie, opierali się.


Opierali się dzielnie aż do 1239 roku, kiedy to książę Otto z Brunszwiku na czele licznych wojsk zdobył Pogezanię i wysłał większą część jej mieszkańców przed oblicze swego Pana. Reszty spustoszenia w społeczności Pogezan dokonały powstania mające miejsce w drugiej połowie XIII wieku.


Po zdławieniu wielkiego powstania Prusów [1260-1274] wyludniona ziemia już pod panowaniem krzyżackim uległa szybkiemu procesowi kolonizacyjnemu, który wchłonął niedobitki Pogezan. Większość terenów dawnej pruskiej Pogezanii znalazło się na obszarze komturii elbląskiej. Pogezania nazywana była wtedy [przypuszczam, że nieoficjalnie z uwagi na panowanie krzyżackie] Hoggerlandią [łać. Hockerlandia] na cześć legendarnego księcia pruskiego - Hoggo, by z czasem stać się oficjalnie Oberlandem, czyli Pogórzem. Dziś Pogezania i Pomezania połączone są w sztuczny [ahistoryczny] twór zwany Powiślem.


Tyle tytułem wstępu. Oto czwarty już raz odwiedzam dawne ziemie Pogezan, by odkryć dla siebie kolejny fragment przestrzeni i czasu. Zgodnie z naszymi domysłami jest to wędrówka pachnąca rzepakiem.


Migawka z wędrówki.





Wędrówkę naszą rozpoczynamy w Małdytach, gdzie oglądamy wieżę ciśnień,...



...oficynę XVII-wiecznego pałacu,...



...oraz stary cmentarz ewangelicki.



W Jarnołtowie odwiedzamy Immanuela Kanta...



...a także gotycki kościół p.w. Chrystusa Króla.



W Budwitach, które odwiedzaliśmy już w styczniu ubiegłego roku nadrabiamy zaległość, zajeżdżając do ukrytego w sporej kępie drzew pałacu.



Kolejny etap naszej wędrówki stanowi pewnego rodzaju niewiadomą. Zamierzamy bowiem na własne oczy zobaczyć Wymarłą Wieś. Jest to wieś,o której pierwsza wzmianka pochodzi prawdopodobnie z 1315 roku. Wtedy nazywała się Gloken, później pisane przez „ck”, by po II Wojnie Światowej stać się swojsko brzmiącą Niedźwiadą. Do Niedźwiady prowadzą dwie drogi: jedna z Sasin, druga z Budyt. Obie nieużywane od dziesiątek lat i prawie nieprzejezdne. My wybieramy tę z Budyt.


Radzimy sobie jadąc śladami ciągnika przez pole, najpierw rzepaku, później pszenicy.



Wreszcie dojeżdżamy do wsi, o obecności której świadczą niszczejące fundamenty domostw, ziejące pustką, na wpół zasypane wejścia do piwnic, porośnięte zielskiem sterty cegieł i zdziczałe sady owocowe. Niemi świadkowie kwitnącej tu niegdyś cywilizacji.






Dalej przez Sasiny jedziemy do Mostu Moniera na Kanale Elbląskim. Następny przystanek planujemy w Drulitach. W tym celu za mostem nie skręcamy w lewo ku pochylni Buczyniec, lecz wspinamy się drogą na wschód, zbaczając nieco z głównej trasy. Dojechawszy na miejsce zastajemy kompletnie ogrodzoną posesję z dwiema zamkniętymi bramami. Zmora turysty, który nie po to zjechał kilka kilometrów z głównej trasy, by oglądać z daleka przez płot. To jak lizać lizaka przez folię. Wnikliwsza analiza jednak wykazuje, że jedna z bram zamknięta jest jedynie na zasuwkę, a napis „PCHAĆ” umieszczony na tabliczce na jednym ze skrzydeł bramnych zdaje się zapraszać do wejścia na teren pałacu. Nie zwykłem się opierać w takich sytuacjach. Parafrazując Juliusza Cezara: Pchnąłem. Wszedłem. Zwiedziłem.


Drulity i zwiedzanie zespołu pałacowo - folwarcznego z XIX wieku.



Drulity i zwiedzanie zespołu pałacowo - folwarcznego z XIX wieku.



Wracamy nad kanał i kierujemy się wzdłuż niego na północ. Pierwszą odwiedzoną przez nas pochylnią jest Pochylnia Kąty.



Następnie przez Pochylnię Oleśnica...



...dojeżdżamy do Pochylni Jelenie tonącej w morzu rzepaku. [fot. Piotr Zwierzyński]



Wjeżdżamy na umiarkowanie ruchliwą drogę 527 i wytyczoną wzdłuż niej ścieżką rowerową dojeżdżamy do Jelonków [tudzież Jelonek]. Tu chcemy zobaczyć domy podcieniowe, z których Jelonki słyną... no w niektórych kręgach.









Z Jelonek jedziemy dalej na zachód drogą 527. Mijamy Marwicę i kawałek dalej skręcamy do Topolna Wielkiego, gdzie ja oglądam ruiny pałacu, a Piotr patrzy na zegarek. To jest ten moment wędrówki, kiedy zaczynamy szacować czas, by zdążyć na pociąg.






Po krótkich oględzinach ruszamy dalej w stronę Żuław. Mijamy wieś Wysoka. Zatrzymujemy się przy dawnym folwarku, po wojnie Państwowym Gospodarstwie Rolnym, a dziś prywatnym przedsiębiorstwie. Piotr ucina sobie krótką pogawędkę z pracującym na terenie człowiekiem, a ja... wiadomo, kilka zdjęć.



Z Wysokiej zjeżdżamy w dolinę, by tuż za Grądowym Młynem [warto zobaczyć ruiny zespołu młyńskiego z przełomu XIX i XX wieku] odbić płytówką w prawo do Stankowa, dalej Nowe Dolno z domem podcieniowym i obrotowym mostem na Dzierzgoniu. Mostem tym opuszczamy dawne ziemie Pogezan i wjeżdżamy na Żuławy. Jedziemy asfaltem ku Markusom. Jednak do nich nie dojeżdżamy, ponieważ w Wiśniewie skręcamy w lewo i najpierw brukiem, później dziurawym asfaltem kierujemy się do ostatniej zachowanej, a jeszcze przez nas nieodwiedzanej parowej przepompowni wody na Żuławach. Po drodze dwukrotnie przecinamy znany z wędrówki „Tu, gdzie teraz jest ściernisko...” tor kolei Elbląg - Myślice. Zauważam ruinę mostu kolejowego.



Markusy. Przepompownia w budowie i komin przepompowni parowej.



Markusy. Komin przepompowni parowej.



Po drodze jeszcze zatrzymuję się przy cmentarzu w Zwierznie, z którego w zasadzie zachowały się zaledwie słupy bramy wejściowej. Cmentarz bardzo zarośnięty. Nie szukam śladów po nagrobkach, bo po pierwsze wiem, że niewiele znajdę, po drugie pociąg czekać nie będzie, a do Elbląga jeszcze kilka kilometrów.



Była to kolejna wędrówka przez dawne ziemie pruskiego plemienia Pogezan. Oczywiście, zgodnie z oczekiwaniami, nie znalazłem żadnych śladów ich tutaj bytności, jedynym bowiem śladem jest ich pogańska krew, którą przesycona jest ta ziemia. Mimo to wędrówka pozostawiła na długo ślad w pamięci oraz dobrze już znane uczucie graniczące z pewnością, że JESZCZE TU WRÓCĘ!


Powyższy opis to tylko zajawka. Zapraszam do obejrzenia całej relacji na:


Żuławy.info


Do wkrótce.






Komentarze
Buczek
| 06:54 czwartek, 11 czerwca 2015 | linkuj Dzięki. Piękny region + piękna pogoda. Ot co!
beduks
| 05:56 wtorek, 9 czerwca 2015 | linkuj piękne foty pozdrower
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa wkeoc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]