BIEGAJĄC ROWEREM | Buczek.bikestats.pl BUCZEK PROWADZI

Moje powitanie:


avatar J  a  m
j  e  s  t
B  u  c  z  e  k
z  e   w s i
n  a  d
K ł o d  a  w  ą.


Od 2015 roku prowadzę tutaj statystykę swej wędrówkowej aktyw-ności.

W Archiwum można podejrzeć całą moją aktywność, ale kogo to inte-resuje.

Na blogu zamieszczam tylko to, co moim zdaniem warto zobaczyć, czyli fotorelacje z wędrówek krajoznaw-czych oraz krótkie zajawki relacji zamieszczonych na Kole.

Więcej [choć niewiele] o mnie.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje relacje:



CYKLE Z BICYKLEM
GDAŃSKIE POTOKI
/4 RELACJE/
POMORSKA KOLEJ METROPOLITALNA
/9 RELACJI/


WYBRANE WYCIECZKI
KAŻDE POKOLENIE ODEJDZIE W CIEŃ
[KASZUBY]
NA WERSALSKIM POGRANICZU
[ZIEMIA KWIDZYŃSKA]
WARMIŃSKI SALON ŁAZIENEK
[WARMIA]
oBŁĘDNI WĘDROWCY

[SUWALSZCZYZNA]
NORDO TY MOJA!

[KASZUBY]
WALICHNOWSKI ZYGZAK
[KOCIEWIE]

Moje rowery:


KROSS EVADO 5.0
AUTHOR HORIZON
UNIBIKE TRAWERS
ROMET MISTRAL
ROMET SPRINT
ROMET BRATEK
ROMET JAREK

Moje miejsca:


naKole
Żuławy.info
Astrofotografia
Z przymrużeniem oka

Moi znajomi:


Mój zasięg:


  • DST 1.50km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:30
  • VAVG 20:00km/h
  • VMAX 6:00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 30m

BIEGAJĄC ROWEREM

Czwartek, 17 września 2015 | Komentarze: 9


Marysia dostała z okazji drugich urodzin rowerek biegowy. Do tej pory bawiła się nim w domu, oswajając ze sprzętem. Dziś odbyła się pierwsza jazda w terenie. Oboje zdali egzamin: i Marysia i rowerek. I, jako, że jest to jedyny istniejący egzemplarz rowerku, moje słowa nie są reklamą, lecz raczej chwaleniem się wykonaną robotą i oczywiście chwaleniem Marysi.


Migawka z wędrówki.



Postanowiłem, pod pretekstem tej nad wyraz dla mnie krótkiej aktywności, pokrótce przedstawić proces produkcji rowerku biegowego. Na początek FAQ, czyli najczęściej zadawane przez znajomych pytania.


Pierwsze pytanie: Właściwie dlaczego? Odpowiedź: Bo mogę. Bo mi się chce. Bo lubię zrobić coś własnoręcznie dla dziecka.


Drugie pytanie: Ile to kosztowało? Odpowiedź: Wbrew nasuwającej się myśli o oszczędności kasy, aspekt ekonomiczny nie był brany pod uwagę. Zresztą na budowie pojedynczego rowerku niewiele da się zaoszczędzić. Szczególnie biorąc pod uwagę czas, jaki temu trzeba poświęcić. Do zbudowania rowerku wykorzystałem:
  • sklejkę 10mm i 18mm, którą miałem w piwnicy [0zł],
  • koła 12-calowe z popularnego portalu aukcyjnego [65zł razem z przesyłką],
  • szpilki 12mm [2szt.] i 6mm [2szt] wraz z podkładkami nakrętkami meblowymi [wszystko miałem - 0zł],
  • nakrętki kołpakowe [4szt. - ok.10zł]
  • płytę pilśniową 3mm ze starych piłkarzyków, gąbkę 10mm z wkładu starej torby fotograficznej oraz skórę ze starej torebki damskiej [0zł] - na tym przykładzie widać, jaki ze mnie chomik :-)
  • zawiasy drzwiowe [2kpl. - ok.10zł].
W sumie wydałem więc 85zł, ale musząc wszystko kupić wydałbym pewnie ze 150zł, czyli więcej niż rowerki marketowe.


Trzecie pytanie: Ile to zajęło? Odpowiedź: Czasu miałem sporo, ponieważ planowałem dać go Marysi na drugie urodziny 7 sierpnia. Z drugiej strony wiedziałem, że, z braku czasu, praca będzie wykonywana dorywczo. Tzn. jak się dorwę, to coś zrobię. Tu parę cięć, tam kilka otworów. Dziś coś skleję, za tydzień coś skręcę. Może więc potrwać.
Reasumując: Pomysł narodził się w Prima Aprilis [poważnie], rowerek był gotowy na początku lipca. To trzy miesiące, choć uczciwej pracy nad projektem było z 10-12 godzin.


Projekt: Po zdjęciu wymiarów [rozstaw kół, wysokość, rozpiętość kierownicy] ze sklepowego rowerku biegowego, rozrysowałem wstępny projekt. Sam kształt ramy i widelca trochę podpatrzyłem, trochę wymyśliłem. W trakcie projektowania i przymiarek projekt ulegał dodatkowym zmianom.


Relacja:


W celu właściwego zaprojektowania geometrii rowerku wykonuję pierwszy prototyp z kartonu [poniższe zdjęcie]. Wygląda dość topornie :-).
Przymierzam do niego przyszłą właścicielkę i na tej podstawie nanoszę zmiany i wykonuję drugi prototyp [niższy i smuklejszy].


Po drugiej przymiarce na podstawie prototypu wycinam z papieru szablony elementów...


...a następnie same elementy ze sklejki 10mm i 18mm. Tnę zwykłą wyrzynarką z wąskim brzeszczotem dedykowanym do sklejki. Mimo tego i zachowania ostrożności zdarzają się wystrzępienia. Tego chyba nie da się uniknąć domową metodą. Większość z nich jednak udało mi się schować w środku konstrukcji.


Sklejam korpus. Wymyślam, że stery zrobię z zawiasów drzwiowych. Zaczynam zastanawiać się nad wagą. Nie, nie. Nie swoją. Moja waga żyje swoim życiem. Nad wagą rowerku. Na tym etapie szacuję ją na jakieś 3-3,5 kg. Jest ona w zasadzie ważna w momencie przenoszenia rowerku, a córka nosić go nie będzie. Jednak wydaje mi się, że zbyt duża waga może wpływać też na jakość jazdy. Zobaczymy.


Rama w zasadzie gotowa. Elementy sklejone, powierzchnie oszlifowane, krawędzie sfazowane. Brakuje tylko [albo aż] kierownicy i siodełka [na zdjęciu jeszcze w wersji tekturowej]. Mimo, że sklejone elementy trzymają się solidnie, ściskam je dodatkowo wykorzystując szpilki 6mm z nakrętkami meblowymi.


Kierownica i maskownica śrub w przednim widelcu są gotowe. Trwa klejenie „sztycy” [w imadle] i wyginanie siedziska [obok imadła].


Lakierowanie elementów drewnianych. Widelec z kierownicą, maskownica i rama.


Gotowe elementy przed złożeniem w całość. Siodełko to dwie warstwy wygiętej płyty 3mm obłożone gąbką i obciągnięte skórą ze starej torebki.


Gotowy rowerek czeka półtora miesiąca na wręczenie mojej dwulatce.




Test terenowy.






Prezentacja w terenie.




Podsumowanie: Rowerek waży 3,5kg. Marysia podczas pierwszej jazdy w terenie radziła sobie na nim świetnie. Podczas drugiej, dnia następnego, już próbowała łapać równowagę, czym utwierdziła mnie w przekonaniu, że to początki cyklozy. A tatę przepełnia satysfakcja, że zrobił dziecku coś, co sprawia, że radość jest odczuwana. I tym optymistycznym akcentem, kończę tę mało wędrówkową relację.



Do wkrótce.






Komentarze
memento
| 05:50 wtorek, 29 marca 2016 | linkuj Spoko. Widzę to.
Tak właśnie zastanawiałem się bo to chyba najbardziej narażony na zniszczenia element takiej konstrukcji, zwłaszcza że montowany "w sklejce". Myślałem, że użyłeś jakiś super klejów które wzmocniły to miejsce. Pewnie płaskownik z alu by to wzmocnił lub "sztywna oś" ;) ale bez tego całość wygląda lepiej.
Buczek
| 18:14 sobota, 26 marca 2016 | linkuj Dzięki. Problemu nie było. Robiłem je osobno po dokładnym wymierzeniu. Efekt zależy od trzech czynników: dokładności mierzenia, pewnej ręki i... szczęścia.
Na początku cały widelec, aż po otwory na oś zrobiłem z jednego kawałka sklejki. To był błąd. Rozwiązanie okazało się za słabe, bo wiercenie otworów na oś było wzdłuż warstw sklejki i po miesiącu jedna strona pękła. Wyciąłem wtedy prostokąty u dołu widelca i wstawiłem tam kawałki sklejki, w których uprzednio nawierciłem otwory prostopadle do warstw. Nie wiem, czy jasno to opisałem [po świętach dam zdjęcie]. To rozwiązanie trzyma do dziś. Jeszcze lepiej same końcówki zrobić z np. z aluminium.
memento
| 12:20 sobota, 26 marca 2016 | linkuj Bardzo ładny.

Był problem z mocowaniem osi przedniego koła i wierceniem "równego" otworu z boku płyty?
Buczek
| 18:11 niedziela, 18 października 2015 | linkuj Zawsze było tak, że lubiłem i chciało mi się zrobić coś samodzielnie, zamiast kupić. Najczęściej kupno nie wchodziło w grę, bo dane coś było nieosiągalne, lub po prostu kosmicznie cenne dla sprzedającego :-). No a zrobienie czegoś oryginalnego dla bliskiej osoby jest podwójną przyjemnością.
Monica
| 10:55 niedziela, 18 października 2015 | linkuj Szacun. Podziwiam każdego kto potrafi znaleźć czas i chęci, by zrobić cokolwiek samemu, zamiast po prostu kupić...
Buczek
| 10:19 wtorek, 22 września 2015 | linkuj Też myślę, że niebrzydka, a najważniejsze, że działa jak powinna.
zarazek
| 07:14 poniedziałek, 21 września 2015 | linkuj Piękna maszyna, nie ma co.
Buczek
| 21:37 niedziela, 20 września 2015 | linkuj Ofiarowanie bliskiej osobie czegoś, w co włożyło się nieco trudu, i co jest niepowtarzalne, jednostkowe daje mi nieopisaną radość i satysfakcję. Nie jest to mój pierwszy raz i nie postrzegam tego, jako coś wyjątkowego. Lubię to, a radość osoby obdarowanej wynagradza z górką te kilka godzin, nawiasem pisząc, przyjemnej pracy.

Dzięki za komentarz i pozdrawiam.
emonika
| 20:11 niedziela, 20 września 2015 | linkuj Brak mi słów !!!!!
Brawo Tato !!!!!!!
To ewenement w skali ... nie wiem jakiej, bo nie krajowej z pewnością.
Pozdrawiam.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa oispi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]