Moje powitanie:
J a m
j e s t
B u c z e k
z e w s i
n a d
K ł o d a w ą.
Od 2015 roku prowadzę tutaj statystykę swej wędrówkowej aktyw-ności.
W Archiwum można podejrzeć całą moją aktywność, ale kogo to inte-resuje.
Na blogu zamieszczam tylko to, co moim zdaniem warto zobaczyć, czyli fotorelacje z wędrówek krajoznaw-czych oraz krótkie zajawki relacji zamieszczonych na Kole.
Więcej [choć niewiele] o mnie.
Moje relacje:
CYKLE Z BICYKLEM
GDAŃSKIE POTOKI /4 RELACJE/ |
POMORSKA KOLEJ METROPOLITALNA /9 RELACJI/ |
WYBRANE WYCIECZKI
KAŻDE POKOLENIE ODEJDZIE W CIEŃ [KASZUBY] |
NA WERSALSKIM POGRANICZU [ZIEMIA KWIDZYŃSKA] |
WARMIŃSKI SALON ŁAZIENEK [WARMIA] |
oBŁĘDNI WĘDROWCY [SUWALSZCZYZNA] |
NORDO TY MOJA! [KASZUBY] |
WALICHNOWSKI ZYGZAK [KOCIEWIE] |
Moje rowery:
KROSS EVADO 5.0 |
AUTHOR HORIZON |
UNIBIKE TRAWERS |
ROMET MISTRAL |
ROMET SPRINT |
ROMET BRATEK |
ROMET JAREK |
Moje archiwum:
- 2023, Maj2 - 0
- 2022, Listopad1 - 0
- 2021, Luty1 - 0
- 2020, Maj1 - 4
- 2019, Październik4 - 2
- 2019, Wrzesień1 - 3
- 2019, Kwiecień4 - 2
- 2019, Marzec1 - 2
- 2019, Luty3 - 0
- 2019, Styczeń3 - 0
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad2 - 0
- 2018, Październik1 - 0
- 2018, Wrzesień1 - 0
- 2018, Sierpień5 - 11
- 2018, Lipiec1 - 0
- 2018, Czerwiec7 - 10
- 2018, Maj7 - 3
- 2018, Kwiecień5 - 3
- 2018, Marzec1 - 0
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń2 - 2
- 2017, Grudzień4 - 0
- 2017, Listopad2 - 0
- 2017, Październik5 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Sierpień2 - 4
- 2017, Lipiec1 - 0
- 2017, Czerwiec3 - 4
- 2017, Maj3 - 4
- 2017, Kwiecień2 - 2
- 2017, Marzec3 - 0
- 2017, Luty3 - 2
- 2017, Styczeń6 - 0
- 2016, Grudzień15 - 0
- 2016, Listopad14 - 0
- 2016, Październik15 - 4
- 2016, Wrzesień17 - 2
- 2016, Sierpień18 - 16
- 2016, Lipiec12 - 5
- 2016, Czerwiec19 - 15
- 2016, Maj14 - 10
- 2016, Kwiecień19 - 20
- 2016, Marzec22 - 24
- 2016, Luty15 - 4
- 2016, Styczeń13 - 9
- 2015, Grudzień12 - 14
- 2015, Listopad12 - 0
- 2015, Październik11 - 7
- 2015, Wrzesień16 - 9
- 2015, Sierpień28 - 29
- 2015, Lipiec18 - 2
- 2015, Czerwiec17 - 2
- 2015, Maj17 - 2
- 2015, Kwiecień18 - 0
- 2015, Marzec14 - 1
- 2015, Luty15 - 0
- 2015, Styczeń16 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
> GDAŃSK /29/
Dystans całkowity: | 564.00 km (w terenie 47.60 km; 8.44%) |
Czas w ruchu: | 38:03 |
Średnia prędkość: | 14.82 km/h |
Maksymalna prędkość: | 57.60 km/h |
Suma podjazdów: | 5407 m |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 19.45 km i 1h 18m |
Więcej statystyk |
- DST 14.00km
- Czas 00:45
- VAVG 18.67km/h
- Sprzęt Kross Evado 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
DO PRACY
Sobota, 2 kwietnia 2016 | Komentarze: 0
W drodze do pracy odwiedziłem pewne miejsce.
Prawie jak Giza.
I jeszcze jedno w drodze powrotnej.
Pokoje z widokiem.
Do wkrótce.
Kategoria DO PRACY, > GDAŃSK /29/
- DST 3.14km
- Teren 0.60km
- Czas 00:15
- VAVG 12.56km/h
- VMAX 36.30km/h
- Temperatura 0.0°C
- Podjazdy 30m
- Sprzęt Kross Evado 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
PRETEKST III: Góra Rozkoszy
Poniedziałek, 14 marca 2016 | Komentarze: 6
Wpisy w kategorii „Preteksty” z założenia dotyczą krótkich [kilkugodzinnych] przejażdżek po okolicy mojego miejsca zamieszkania. Za każdym razem wyznaczam jakiś jeden cel przejażdżki. Są to takie strzały w cele znajdujące się w promieniu 20-30 kilometrów od Gdańska.
Wstęp do cyklu oraz linki do poszczególnych relacji dostępne TUTAJ.
Mało miałem dziś czasu na rower, ale udało mi się na chwilę wsiąść i zrobić małe „kółeczko” po Ujeścisku. Prawdziwym pretekstem dzisiejszej krótkiej przejażdżki są [amerykańskie, ale jednak] imieniny Ludolfiny. Powszechnie wiadomo, że Ludolfina, czy inaczej liczba Pi, to stała matematyczna opisująca własność jednego z najważniejszych wynalazków ludzkości. Wynalazku, bez którego niezwykle trudno byłoby nam odbywać wycieczki opisywane na bikestats. Bez niego bikestats, jeśli by istniało, nazywałoby się walkstats :-). Uczciłem więc, choć skromnie, imieniny Ludolfiny na kòle.
Żeby we wpisie nie wiało nudą postanowiłem pokazać dziś odrobinę Wonnebergu. Tak nazywała się moja wieś w czasie, gdy w małej ceglanej szkole nad stawem odbywały się zajęcia dydaktyczne, dzwony świętego Jerzego wzywały wiernych na niedzielną modlitwę, a na tutejszym cmentarzu dokonywano ostatnich pochówków. Dziś szkoła nie uczy, stawu nie ma, a dzwony i kamienie nagrobne milczą. Ale po kolei...
Migawka z wędrówki.
Na wstępie kilka słów o Ujeścisku. Mimo, że osadnictwo na tym terenie sięga epoki żelaza, to pierwsze wzmianki o znajdującej się tu wsi pochodzą z czasów przedkrzyżackich i określają to miejsce nazwami Mesthin, Mieścin i Mieścino. Ta ostatnia nazwa funkcjonowała wśród tubylców jeszcze w początkach XIX wieku [oczywiście nieoficjalnie]. Przybyli na te tereny w XIV wieku Krzyżacy przemianowali wieś na Wonneberg i ta nazwa wraz z mniejszymi, lub większymi zmianami [Wonnenberg, Wowemberg] przetrwała do końca II Wojny Światowej. Po wojnie wieś nazwano Wujeściskiem, co uproszczono w latach bodajże 70-tych XX wieku do znanego nam Ujeściska. Wtedy też wieś włączono w granice administracyjne miasta.
Dlaczego Wonneberg?
Mieszkający na Ujeścisku historyk - Piotr Sieczkowski wywodzi tę nazwę od przerębli znajdujących się na tutejszych stawach.
Tam mamy nazwę „Wune”, która oznacza przerębel służący do połowu ryb, lub przerębel napowietrzający. Berg oznacza wzgórze. Mamy, zatem nazwę Wonneberg, jako „miejsce na wzgórzach gdzie dokonuje się zimowych połowów ryb”.
Jako, że jestem turystą, a nie historykiem, nie śmiem dyskutować z tą teorią, mimo iż nie znalazłem w żadnym słowniku takiego określenia przerębli jak Wune.
Ja moje Ujeścisko nazywam, trochę z przymrużeniem oka, Górą Rozkoszy, od niemieckiego Wonne[n] + Berg. Również z przymrużeniem oka uzasadniam to rozkoszami, jakim zapewne oddawali się tubylcy oraz przyjezdni w dwóch, istniejących tu już od czasów krzyżackich, karczmach.
Swoje dzisiejsze kółeczko zaczynam od przejazdu ulicą Wilanowską, nieistniejącą oczywiście w czasach, do których się wybieram. W tym miejscu były łąki otaczające jedno z okolicznych wzniesień - Górę Ujeścisko, czyli Wonne Berg.
Góra Ujeścisko w 1994 roku. Źródło: Mojaorunia.pl. Autor: mieszkaniec Ujeściska.
Góra Ujeścisko współcześnie [tam, gdzie maszt]. Źródło: Google.
Po drodze mijam biegnącą wąwozem drogę Wonneberger Grund łączącą niegdyś bezpośrednio Ujeścisko z Orunią.
Wonneberger Grund dzisiaj. Widok z ulicy Wilanowskiej.
Dojeżdżam ulicą Wilanowską do skrzyżowania z wybudowaną w 2011 ulicą Vaclava Havla i ulicą Warszawską [w okresie Wonnebergu - Dorfstraße]. W prawo odchodzi Wonneberger Weg, czyli dzisiejsza Łostowicka, ale ja ruszam prosto w Warszawską.
Ujeścisko ulica Warszawska / Wonneberg Dorfstraße. W głębi wieża kościoła św. Jerzego.
Źródło zdjęcia archiwalnego: www.mathematische-basteleien.de
Po lewej przy dzisiejszej ulicy Kieleckiej stoi niewielki, ceglany budynek, pełniący dziś funkcję mieszkalną, a dawniej będący szkołą.
Ujeścisko / Wonneberg. Dawna szkoła.
Źródło zdjęcia archiwalnego: www.mathematische-basteleien.de
Ciekawostką jest, że kiedyś tuż przy budynku był staw, po którym dziś nie ma śladu, jeśli nie liczyć błotnistych kolein.
Ujeścisko / Wonneberg. Dawna szkoła i staw.
Źródło zdjęcia archiwalnego: www.mathematische-basteleien.de
Przypomina się scena z filmu „Poszukiwany, poszukiwana”, w której dyrektor wprowadza urbanistyczne poprawki na makiecie osiedla:
- Panie dyrektorze! Tu jest jezioro!
- A to nie, nie, nie, nie... To nie. A nie, dobrze! To jezioro damy tutaj... a ten niech sobie stoi w zieleni.
Ujeścisko / Wonneberg. Dawna szkoła i staw.
Źródło zdjęcia archiwalnego: www.mathematische-basteleien.de
Co zmieniło się w tym miejscu na przestrzeni lat? Ano stawu nie ma, a budynek stoi sobie w zieleni. Nie ma też pompy, a w jej miejscu stoi transformator. Za to, co mnie zaskoczyło, budynek, jak był, tak i dziś jest otoczony sporym zestawem szałerków. Tylko ład kiedyś jakby większy.
Kolejnym ciekawym obiektem na Ujeścisku jest dzisiejszy budynek przychodni NZOZ. W Wonnebergu pełnił on funkcję plebanii, a dokładniej pastorówki. Obok niego znajdował się XVII-wieczny, ewangelicki kościół pw. św. Jerzego, a dalej na północ rozciągał się cmentarz użytkowany do 1961 roku. Cmentarz, a właściwie jego smutne wspomnienie zajmuje dziś mniej więcej trzecią część swej pierwotnej powierzchni. Reszta uległa likwidacji w 1999 roku podczas budowy III odcinka Trasy W-Z zwanej Aleją Armii Krajowej.
Ujeścisko / Wonneberg. Kościół św. Jerzego i pastorówka.
Źródło zdjęcia archiwalnego: www.mathematische-basteleien.de
Analizując powyższe fotografe warto zwrócić uwagę, że ceglany budynek dzisiejszej przychodni oraz jezdnia/droga nie są jedynymi wspólnymi elementami tych obrazów. Widać na zdjęciu dwa drzewa, które przetrwały do naszych czasów. Chodzi o dwa duże drzewa stojące dziś przed kwiaciarnią. Na zdjęciu archiwalnym jedno z nich widać na tle bocznej ściany kościoła, drugie za trzecią od lewej osobą i za słupem. Wyraźnie widać, że zachowały one swój charakterystyczny kształt. Nie ma natomiast trzech rozłożystych drzew, które rosły przy pastrówce.
Kościół dotrwał do 1945 roku. W czasie walk o Gdańsk żołnierze niemieccy umieścili w nim czołg. Miał on bronić dostępu do Ujeściska od strony Łostowic. Artyleriia rosyjska całkowicie zniszczyła ten punkt obrony. Dziś po kościele nie pozostały żadne ślady. No może fundamenty, na których stoi warsztat mechaniczny. Cmentarz zaś, pierwotnie zajmujący powierzchnię 1.2 hektara, dziś mocno okrojony jest zniszczony do tego stopnia, że trudno po nim chodzić, bo nie wiadomo, gdzie był grób, a gdzie nie.
Miejsce to nierozerwalnie łączy się z wydarzeniami francuskiego oblężenia z 1807 roku. Na tym właśnie miejscu pochówku składano ciała poległych polskich żołnierzy z korpusu marszałka Lefebvra. Najbardziej znanym żołnierzem, którego skrywa ta ziemia jest podpułkownik Antoni Parys, który zginął 15 maja 1807. Jako ciekawostkę przytoczę legendę o tym, jakoby u podnóża innego wzgórza na Ujeścisku - Kozaczej Góry [to ta z wieżą], pochowano setki koni poległych podczas walk wiosną 1807 roku.
Kilka współczesnych obrazków z cmentarza [sprzed kilku lat i dzisiejszych]:
Ujeścisko. Cmentarz.
Ujeścisko. Cmentarz.
Ujeścisko. Cmentarz.
Ujeścisko. Cmentarz.
Ujeścisko. Cmentarz.
Ujeścisko. Cmentarz.
Ujeścisko. Cmentarz.
Ujeścisko. Cmentarz.
Ujeścisko. Cmentarz.
Ujeścisko. Cmentarz.
Ujeścisko. Cmentarz.
Ujeścisko. Cmentarz.
Nieopodal kościoła i pastorówki znajduje się największy ujeściski staw...
Ujeścisko. Staw. W głębi nowy kościół pw. św. Ojca Pio.
Ujeścisko. Staw. W głębi po lewej dawna pastorówka i po prawej dawny sklep i pub rodziny von Dühren [za wiatą przystankową].
...a za stawem dawna posiadłość rodziny Mirau z dużym ceglanym domem, który również pamięta czasy Wonnebergu.
Ujeścisko. Dom nieopodal stawu.
Na posiadłości stoi krzyż, który w 1946 roku postawiła rodzina osadników zza Bugu w podziękowaniu dla Boga, po uroczystości wyświęcania pola.
Ujeścisko. Krzyż.
Na tym kończę to króciutkie spotkanie z historią Ujeściska. Wracam do domu, zahaczając moim nieforemnym „kółkiem” o kościół pw. św. ojca Pio. Obowiązki nie pozwalają dziś na dłuższe pojeżdżenie. Nie mniej jednak również obowiązki [praca] zapewnią mi jeszcze dziś wieczorną przejażdżkę, ale to już całkiem inna historia...
Do wkrótce.
PS. W Wonnebergu też byli cykliści.
Przed domem rodziny von Dühren.
Źródło: www.mathematische-basteleien.de
Kategoria > GDAŃSK /29/, 000-050
- DST 16.60km
- Teren 1.50km
- Czas 01:09
- VAVG 14.43km/h
- VMAX 53.80km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 523m
- Sprzęt Kross Evado 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
PKM V: Niedźwiednik i okolice
Poniedziałek, 7 marca 2016 | Komentarze: 2
Organizuję krótkie wypady rowerowe w rejon gdańskich dzielnic: Jasień, Piecki-Migowo, Brętowo, VII Dwór, Strzyża i Wrzeszcz celem zarejestrowania zmian, jakie zaszły przez trzy lata na gdańskim odcinku linii kolejowej numer 234.
Wstęp do cyklu oraz linki do poszczególnych relacji dostępne TUTAJ.
Kolejne spotkanie z PKM-ką i kolejne obiekty do moich porównań. Dziś wypuszczam się w kierunku pogranicza Górnego Wrzeszcza z Brętowem.
Migawka z wędrówki.
Znów mam zaledwie trzy godziny. Wspominaną już wcześniej ścieżką rowerową docieram dość szybko w okolice ulicy Słowackiego. Po drodze mijam stację Brętowo i dwa wiadukty przy ulicy Ogrodowej. Nie to, żeby mnie nie interesowały, ale dobre światło zdarza się tu po południu, a do jednego z nich i tak dziś wrócę. Do samej Słowackiego nie dojeżdżam. Skręcam tuż przed zbiornikiem retencyjnym w prawo, w drogę prowadzącą do pochodzącego z II połowy XVIII wieku Dworu Srebrniki. Przejeżdżam pod małym wiaduktem, który też musi poczekać na jakąś popołudniową sesję i znajduję się we Wrzeszczu, a dokładniej w Srebrnikach. Nazwa Srebrniki [Silberhammer] pochodzi od topni srebra, która działała w XVII wieku w miejscu, gdzie później stanął wspomniany dwór. Właścicielem tych gruntów był wtedy m.in. znany gdański złotnik Piotr van der Rennen, który wsławił się wykonaniem srebrnych trumien, mieszczących relikwie św. Stanisława biskupa na Wawelu i św. Wojciecha w katedrze w Gnieźnie.
Srebrniki. Kolejno: Mój Rower, Strzyża, Zbiornik retencyjny, wiadukt nad ul.Słowackiego i stacja Niedźwiednik, kościół p.w. Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Objeżdżam staw w celu wykonania pierwszego porównania.
Wrzeszcz. Wiadukt nad ul. Słowackiego i stacja Niedźwiednik. [marzec 2016 / kwiecień 2013]
Wrzeszcz. Wiadukt nad ul. Słowackiego. W tle osiedle Niedźwiednik. [marzec 2016 / kwiecień 2013]
Wykonawszy te dwa zdjęcia, objeżdżam dookoła stację Niedźwiednik. Oglądam z daleka, znajdujący się już właściwie w Strzyży, wiadukt, którego stuletni poprzednik nazywany był mostkiem Weisera,...
Strzyża. Następca Mostu Weisera. Zdjęcie jutro :-)
...oraz mały wiadukt nad ścieżką do działek.
Wrzeszcz. Wiadukt nad ścieżką do działek.
W tym momencie nadjeżdża kolejna pekaemka, więc korzystam z okazji.
Stacja Niedźwiednik. Widok od strony Strzyży.
Przejechawszy pod wiaduktem na teren działek, wracam drugą stroną torowiska ku ulicy Słowackiego, by po chwili wdrapać się na chyba najwyższy z nasypów PKM. Oczywiście nie bez celu, choć cel nie został w pełni osiągnięty [zła perpektywa] i trzeba będzie powtórzyć.
Wrzeszcz. Wiadukt nad ul. Słowackiego i stacja Niedźwiednik. [marzec 2016 / kwiecień 2013]. Jak widać, zdjęcie jest do powtórzenia. Nie miałem ze sobą wydruku starego zdjęcia, a pamięć ulotna jest.
Zdejmuję jeszcze staw z moim małym rowerkiem u stóp nasypu.
Srebrniki. Zbiornik retencyjny.
Wracam na drogę do Dworu Srebrniki, ale żeby nie było za łatwo, zamiast przejechać pod wiaduktem i wracać do domu ścieżką rowerową, wspinam się na Bycze Wzgórze górujące nad torowiskiem. Wspinam się pieszo, pchając przed sobą rower. Na tym krótkim odcinku przewyższenie wynosi 40m, ale są w rzeczywistości dwa wzgórza z wąwozem pomiędzy, więc wspinaczka jest konkretna.
Przede mną wspinaczka.
Widoki wynagradzają mi trud wspinaczki.
Widok z Byczego Wzgórza na osiedle Niedźwiednik.
Widok z Byczego Wzgórza na stadion.
Schodzę do wspomnianego wąwozu i tu chwilę zajmuje mi odnalezienie miejsca, z którego fotografowałem w 2013. Z wąwozu, który znajduje się kilkanaście metrów nad torowiskiem sprowadzone były wtedy schody, które dziś są w stanie szczątkowym.
Okolice Byczego Wzgórza.
Ustawiam się dokładnie w tym samym miejscu i...
Brętowo. Linia kolejowa na tle osiedla Niedźwiednik. [marzec 2016 / maj 2013].
Na tym zdjęciu widać, ile materiału nawieźli budowlańcy pod nowe torowisko.
Z wąwozu wspinam się na drugie wzgórze. Tu osiągam kulminację pieszego odcinka tej wędrówki - 98 m n.p.m. Schodząc ze wzgórza trafiam na opuszczone działki...
Okolice Byczego Wzgórza.
Okolice Byczego Wzgórza.
Okolice Byczego Wzgórza.
...oraz znajduję jeden ze słupków, wyznaczających granicę działki zajmowanej przez stare torowisko.
Okolice Byczego Wzgórza.
Ostatecznie wyjeżdżam przy wiadukcie nad drogą do cmentarza.
Brętowo. Wiadukt nad ulicą Ogrodową. [marzec 2016 / kwiecień 2013].
Tu przytoczę, związaną z tym obiektem, ciekawą historię. Był marzec 1945 roku. Rosjanie zbliżali się do Gdańska. Niemcy w tym czasie wysadzali większość wiaduktów kolei staropilskiej, wprowadziwszy na nie uprzednio lokomotywy. Miało to na celu zablokowanie przejazdu czołgom. Na technice wojennej się nie znam, ale zakładam, że ówczesne czołgi nie były w stanie pokonać nasypu górą. A może chodziło o stworzenie barykady, która stanowiła linię obrony. Wracając do wiaduktu nad ulicą Ogrodową. Podobno mieszkańcy okolicznych domów w obawie, że wybuch naruszy ich domostwa uprosili Niemców, żeby nie wysadzali wiaduktu. Ci uległszy prośbom zaminowali go jedynie. Mieszkańcy ostrzegli przez pułapką Rosjan, którzy rozbroili ładunki i dzięki temu wiadukt ten przetrwał wojnę w stanie nienaruszonym. Oczywiście XXI wiek skutecznie rozprawił się z ceglanym obiektem, zastępując go w sposób widoczny na powyższym zdjęciu.
Zanim wrócę do domu, rozglądam się jeszcze po okolicy i rejestruję budynek, o którym, w najbliższych dniach, również napiszę parę słów. Oczywiście rejestruję go podczas przejazdu pekaemki, żeby pozostać w konwencji dzisiejszej wędrówki.
Brętowo.
Na koniec zapraszam do obejrzenia małej galerii z suwaczkami, jako uzupełnienia powyższej relacji.
Metamorfozy na linii kolejowej 234
oraz mojego fotoreportażu z akcji wyburzania mostku Weisera w czerwcu 2013.
Akcja po Weiserem
Do wkrótce.
Kategoria > GDAŃSK /29/, 000-050, PKM
- DST 11.26km
- Teren 0.50km
- Czas 00:36
- VAVG 18.77km/h
- VMAX 38.30km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 89m
- Sprzęt Kross Evado 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
PKM IV: Odcinek Matarnia - Kiełpinek
Niedziela, 6 marca 2016 | Komentarze: 0
Organizuję krótkie wypady rowerowe w rejon gdańskich dzielnic: Jasień, Piecki-Migowo, Brętowo, VII Dwór, Strzyża i Wrzeszcz celem zarejestrowania zmian, jakie zaszły przez trzy lata na gdańskim odcinku linii kolejowej numer 234.
Wstęp do cyklu oraz linki do poszczególnych relacji dostępne TUTAJ.
Jak wczoraj postanowiłem, tak zrobiłem. Z Karczmy ścieżką do Matarni, następnie wzdłuż trasy Pomorskiej Kolei Metropolitalnej do Kiełpinka i dalej do domu.
Migawka z wędrówki.
Do Matarni ścieżką przez wiadukt nad obwodnicą. Następnie dawną drogą przy pochodzącym z 2 połowy XVIII wieku zespole dworskim składającym się z dworu, parku z aleją dojazdową, obory i chlewni.
Matarnia. Dwór.
Mijam kościół pw. św Walentego, przy którym powoli zbierają się parafianie.
Matarnia. Kościół pw. św. Walentego.
Od tej chwili towarzyszy mi tor PKM-ki. Krajobraz zmienił się nie do poznania. Tym bardziej, że tu przedtem nie było torów, linia kolejowa 234 bowiem za Kiełpinkiem wiodła dalej na zachód przez Kokoszki i Leźno do Starej Piły, gdzie łączyła się z linią 229 z Pruszcza Gdańskiego. Po chwili dojeżdżam do zbiornika retencyjnego Kiełpinek zasilanego przez Strzyżę oraz jej pierwszy dopływ - Potok Matarnicki.
Kiełpino. Zbiornik retencyjny z PKM-ką w tle.
Przejeżdżam wzdłuż torów wiaduktem pod obwodnicą i zatrzymuję się na kolejnym wiadukcie, z którego ładnie widać stację Kiełpinek.
Kiełpinek. Stacja PKM.
Stąd wracam do domu.
Do wkrótce.
Kategoria > GDAŃSK /29/, 000-050, PKM
- DST 16.00km
- Teren 1.50km
- Czas 01:04
- VAVG 15.00km/h
- VMAX 50.10km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 271m
- Sprzęt Kross Evado 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
PKM III: Odcinek Brętowo - Jasień [wsch]
Czwartek, 25 lutego 2016 | Komentarze: 2
Organizuję krótkie wypady rowerowe w rejon gdańskich dzielnic: Jasień, Piecki-Migowo, Brętowo, VII Dwór, Strzyża i Wrzeszcz celem zarejestrowania zmian, jakie zaszły przez trzy lata na gdańskim odcinku linii kolejowej numer 234.
Wstęp do cyklu oraz linki do poszczególnych relacji dostępne TUTAJ.
Podczas trzeciego spotkania z Pomorską Koleją Metropolitalną oglądam i fotografuję wiadukty przy ulicy Dolne Migowo oraz przystanek Brętowo. Robię też krótki skok w bok nad Strzyżę w poszukiwaniu oznak wyraźnie wyczuwalnej w powietrzu wiosny.
Migawka z wędrówki.
Mam trzy godziny, ruszam więc niezwłocznie w kierunku Brętowa. Pokonawszy niespełna 5 kilometrów docieram do ulicy Bronisława Czecha w dzielnicy Piecki-Migowo. To wspaniałe, że właściwie spod domu dojechałem tu, nie odrywając kół od ścieżki rowerowej, a mogłem pojechać dużo dalej. Po kilku miesiącach krajobrazu księżycowego w Pieckach-Migowie teraz jest ciągłość ścieżek z jednej strony w Kartuskiej od Centrum, z drugiej w Łostowickiej i Havla i z trzeciej w Rakoczego, w Piecewskiej i dalej w Słowackiego. Pięknie.
Wracając do tematu. Dlaczego na Bronisława Czecha? Ano dlatego, że jest tu, na wzgórzu, pewne drzewo, z którego widać dwa wiadukty na raz. Wszedłem na nie w 2013 roku, wejdę i dziś. A co? Wprawdzie wtedy byłem jeszcze przed czterdziestką, ale jazda na rowerze i dziecięca wprost radość, jaka płynie z tych fotograficznych porównań, odejmuje dobrą dychę. Po chwili rozglądania się odnajduję „moje” drzewo.
Jest „moje” drzewo!
Wspiąwszy się na drzewo, szukam tamtych kadrów. Posiłkuję się oczywiście wydrukami zdjęć sprzed trzech lat.
Dolne Migowo. Wiadukt. Widok z drzewa na wzgórzu. [luty 2016 / kwiecień 2013].
Dolne Migowo. Wiadukt. Widok z drzewa na wzgórzu. [luty 2016 / kwiecień 2013].
Dokonawszy niełatwej sztuki zarejestrowania widoku w taki sam [no prawie] sposób, ruszam dalej garbem w kierunku stacji Brętowo. Pamiętam, że stąd też zrobiłem kilka zdjęć przed rozpoczęciem budowy. Tu jednak z braku wydruków, rejestruję obrazy na czuja. Trafiam nie najgorzej.
Brętowo. Stacja PKM. [luty 2016 / maj 2013]
Brętowo. Stacja PKM. [luty 2016 / maj 2013]
Oczywiście zaliczam również widok z przejeżdżającą pekaemką.
Pekaemka rusza z Brętowa.
Uparcie zjeżdżam stromym, trawiastym zboczem do ulicy Rakoczego i obejrzawszy z bliska estakadę i stację Brętowo kieruję się ulicą Dolne Młyny w stronę Strzyży. To takie odejście od tematu dzisiejszej wycieczki. Chcę poszukać oznak czającej się wiosny.
Wiosna, panie sierżancie.
Przy okazji dokonuję kilku odkryć, którymi podzielę się podczas jednej z następnych wędrówek, a na trop których może Cię, drogi Czytelniku, naprowadzić nazwa ulicy, którą tu przybyłem. Na zachętę pokażę tylko jedno zdjęcie.
Wkrótce więcej...
Po chwili wracam na szlak kolejowy. Wjeżdżam na ulicę Dolne Migowo i zatrzymuję się za pierwszym z fotografowanych ze wzgórza wiaduktów.
Dolne Migowo. Wiadukt. [luty 2016 / kwiecień 2013]
Dolne Migowo. Wiadukt. [luty 2016 / maj 2013]
Dolne Migowo. Wiadukt. [luty 2016 / sierpień 2013]
Kilkaset metrów dalej napotykam, znany z poprzedniego odcinka cyklu o pekaemce, pieszy wiadukt, przeprowadzający nad torami ścieżkę z Migowa do Nowca.
Dolne Migowo. Wiadukt pieszy. [luty 2016 / kwiecień 2013]
Ciekawe. Na zdjęciach kwietniowych jest sporo śniegu, a na lutowych, jak na lekarstwo.
Z wiaduktu, drobiąc, jak gejsza, zbiegam na poziom torowiska. Oczywiście z rowerem na ramieniu. Wzdłuż torów jadę do stacji Jasień i dalej, dobrze znaną, trasą do domu.
Do wkrótce.
Kategoria > GDAŃSK /29/, 000-050, PKM
- DST 18.00km
- Teren 4.50km
- Czas 01:13
- VAVG 14.79km/h
- VMAX 44.40km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 314m
- Sprzęt Kross Evado 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
PKM II: Odcinek Brętowo - Jasień [zach]
Środa, 17 lutego 2016 | Komentarze: 2
Organizuję krótkie wypady rowerowe w rejon gdańskich dzielnic: Jasień, Piecki-Migowo, Brętowo, VII Dwór, Strzyża i Wrzeszcz celem zarejestrowania zmian, jakie zaszły przez trzy lata na gdańskim odcinku linii kolejowej numer 234.
Wstęp do cyklu oraz linki do poszczególnych relacji dostępne TUTAJ.
Dziś druga wizyta na trasie dawnej kolei staropilskiej, dziś zwanej Pomorską Koleją Mertopolitalną. Tym razem krótkie oględziny zachodniego odcinka między Brętowem, a Jasieniem. Odwiedzam i fotografuję trzy obiekty: przepust, wiadukt i wspomnienie wiaduktu.
Migawka z wędrówki.
Śmiechu warte. Wsiadam na rower i ruszam... do pracy. Po kilometrze dociera do mnie, że to nie jest dobra droga. Dziś mam wolne, ale, jak koń w kieracie, kręcę w zakodowanym kierunku. :-) Skręcam na zachód i staram się przebić prosto w kierunku ulicy Wołkowyskiej, na której przedłużeniu znajduje się pierwszy z interesujących mnie dziś obiektów. Na drodze stają mi jednak Państwowe Ogródki Działkowe, które muszę objechać dookoła. Podczas tego objazdu zbieram sporą porcję błota na swoim rumaku.
Jasień. Niedorobiona ścieżka, którą skracam sobie drogę.
Wreszcie docieram do wiaduktu nad, przypominającą dziś ścieżkę, drogą z Migowa do Nowca. W zasadzie nie jest to wiadukt, lecz przepust. Wiadukt bowiem z definicji jest rodzajem mostu pozwalającego na pokonanie suchych przeszkód terenowych. Ten obiekt natomiast pozwala na pokonanie nasypem kolejowym drogi [właściwie ścieżki] oraz Migowskiej Strugi, czasem zwanej też trafniej Migowską Strużką. Tu dokonuję pierwszego porównania. Słońce z innej strony, ale i tak daje pojęcie o zmianie.
Wołkowyska. Przepust nad Migowską Strugą. Strona południowa. [2016 / 2013]
Duża częstotliwość kursowania pekaemki pozwala na swobodne fotografowanie wiaduktów podczas przejazdu pociągu.
Wołkowyska. Przepust nad Migowską Strugą. Strona południowa.
Przejeżdżam pod przepustem, by porównać jego stronę północną.
Wołkowyska. Przepust nad Migowską Strugą. Strona północna. [2016 / 2013]
Wzdłuż torów dojeżdżam do pieszego wiaduktu przeprowadzającego nad torami ścieżkę z Dolnego Migowa do Nowca.
Dolne Migowo. Wiadukt pieszy na tle osiedla Morena. Widok w kierunku Brętowa. [2016 / 2013]
Tu także, po niedługim oczekiwaniu, fotografuję przejazd pociągu.
Dolne Migowo. Wiadukt pieszy. Widok w kierunku Brętowa.
W celu dokonania pełnej fotograficznej dokumentacji porównawczej wchodzę na wiadukt...
Dolne Migowo. Wiadukt pieszy. Widok w kierunku Nowca. [2016 / 2013]
...oraz na wzgórze.
Dolne Migowo. Wiadukt pieszy na tle osiedla Morena. [2016 / 2013]
Dolne Migowo. Wiadukt pieszy. [2016 / 2013]
Chwila spędzona na wiadukcie owocuje zbliżeniem pociągu nadjeżdżającego ze strony, widocznej w głębi, stacji Jasień...
Dolne Migowo. Widok z wiaduktu pieszego.
...i oddalającego się w kierunku niewidocznej stacji Brętowo.
Dolne Migowo. Widok z wiaduktu pieszego.
Z wiaduktu kieruję się w stronę Nowca. Nie zamierzam jednak wjeżdżać na osiedle, lecz łukiem przez las dojechać do stacji Jasień.
Okolice Nowca. Ścieżka w lesie.
Po kilkuset metrach zjeżdżam stromo w dół na skraj osiedla Nowiec.
Okolice Nowca. Zjazd w kierunku osiedla.
Przecinam, spotkaną już wcześniej, Migowską Strugę.
Okolice Nowca. Migowska Struga.
Znajduję się teraz w okolicy dawnej cegielni brętowskiej, o czym informuje mnie oznaczenie „Brentauer Zgl.” na mapie z 1940 roku. Droga kończy się nagle w miejscu, które mogło być wyrobiskiem gliny. Dalej prowadzę rower mało uczęszczaną ścieżką, która doprowadza mnie do ziemianki, której rozmach sugeruje, że ktoś tu przemieszkuje.
Okolice Nowca. Ziemianka.
Dalej jedną z całego systemu ścieżek docieram do podstawy jakiegoś nieistniejącego obiektu. Stare mapy na ten temat milczą. Być może był to jakiś obiekt wojskowy należący do pobliskiego poligonu, choć nie wiem, czy poligon tu sięgał.
Okolice Nowca. Fundament tajemniczego obiektu.
Ostatecznie wyjeżdżam prosto na przepust przy Wołkowyskiej i wzdłuż torów docieram do stacji Jasień. Tu dokonuję ostatniego już dziś porównania, starając się ustawić dokładnie ten sam kadr.
Jasień. Miejsce po wiadukcie łączącym Jasień z Nowcem. Widok w kierunku Brętowa. [2016 / 2013]
Stąd wracam do domu drogą znaną z poprzedniej wizyty przy pekaemce.
Do wkrótce.
Kategoria > GDAŃSK /29/, 000-050, PKM
- DST 14.00km
- Teren 0.50km
- Czas 00:50
- VAVG 16.80km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 188m
- Sprzęt Kross Evado 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
PKM I: Jasień - przystanek
Czwartek, 28 stycznia 2016 | Komentarze: 0
Musiałem odreagować traumatyczne wydarzenia ostatnich dni. A co może lepiej się do tego nadawać, niż rower? Mając do dyspozycji jakieś dwie godziny, poszukałem sobie pretekstu do popedałowania w najbliższej okolicy miejsca zamieszkania. Padło na przystanek Pomorskiej Kolei Metropolitalnej w gdańskiej dzielnicy Jasień. Pierwotnie przystanek miał nazywać się Wróbla Staw, ale słusznie chyba przemianowano go na Jasień. Wróbla Staw jest bowiem jednym z osiedli wchodzących w skład całej dzielnicy Jasień.
Dlaczego tu? Co mnie skłoniło? Otóż w maju 2013 szedłem z Agnieszką i Marysią [jeszcze nienarodzoną] szlakiem kolei staropilskiej. Stwierdziłem, że ciekawie byłoby zobaczyć odmienione miejsca i zrobić zdjęcia porównawcze. Dziś, może trochę z przypadku i o porze raczej niefotograficznej, ale zaczynam porównania.
Migawka z wędrówki.
Do ronda Kartuska / Nowa Myśliwska cisnę ile siły pozwalają. Przez chwilę nie myślę o niczym innym, jak tylko o „drodze”. Przy rondzie znajduję pierwszą informację o pekaemce.
Jasień. PKM.
Stąd jadę ostro w dół wydzielonym pasem dla rowerów, by kilometr i trzy ronda dalej ujrzeć charakterystyczną czerwoną wiatę.
Jasień. PKM.
Ścieżka rowerowa kończy się zadaszoną wiatą ze stojakami dla rowerów.
Jasień. PKM.
Zatrzymuję się na chwilę na wiadukcie. Spoglądam w kierunku przystanku Brętowo. Mniej więcej na wysokości końca peronu, po prawej stronie był przyczółek starego wiaduktu. Nadjeżdża kolejka.
Jasień. PKM.
To samo miejsce w maju 2013.
Przystanek PKM Jasień jest malowniczo położony między dwoma sztucznymi jeziorami: Wróbla Stawem oraz Zbiornikiem Jasień.
Jasień. Zbiornik Jasień.
To samo miejsce w maju 2013.
Na powyższym zdjęciu widać po lewej, za koparkami błoto, z którego powstanie Zbiornik Jasień, a po prawej wyrwę w nasypie kolejowym, która została uzupełniona mostem widocznym na zdjęciu poniżej. Pod mostem przepływa Potok Jasień [Jasieński Potok], zwany też Jasieńską Strzyżą. Uchodzi on niespełna dwa kilometry dalej do Strzyży - ostatniego dopływu Martwej Wisły.
Jasień. Most nad Jasieńskim Potokiem.
Wracam na wiadukt przy przystanku i mam okazję zobaczyć kolejny kurs w kierunku Gdyni.
Jasień. PKM.
Zmierzcha. Chowam aparat i znowu co sił cisnę do domu. I znowu droga przepędza inne myśli.
Muszę zacząć na poważnie fotograficzną analizę porównawczą odwiedzonych w 2013 roku miejsc. Oczywiście wrócę na blogu do tego tematu.
Patrząc na zdjęcia, trudno uwierzyć, że ostatnie dwie wycieczki dzieli zaledwie 5 dni!
Do wkrótce.
Kategoria > GDAŃSK /29/, 000-050, PKM
- DST 20.00km
- Czas 01:20
- VAVG 15.00km/h
- VMAX 31.50km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Kross Evado 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
MIEJSKA PRZEJAŻDŻKA
Wtorek, 14 lipca 2015 | Komentarze: 2
W ramach treningu przed zbliżającym się wyjazdem suwalsko-mazurskim wybraliśmy się na krótką przejażdżkę. Ja, Agnieszka i Marysia. Trening dotyczył w zasadzie przyzwyczajania Marysi do dłuższych dystansów w foteliku, ale przede wszystkim miało to być przyjemnie spędzone rodzinne popołudnie w siodle. Pojechaliśmy do Wrzeszcza załatwić sprawy, następnie na lody do Gdańska i z powrotem do domu. Ot nic wielkiego, a 20 kilo pękło. W drodze powrotnej zatrzymałem się na chwilę, by obejrzeć rozkopane Hucisko, gdzie robotnicy odkryli stare piwnice pod pasem jezdni.
Gdańsk. Hucisko.
Mimo, że jeden z obecnych na terenie osobników własnym ciałem chronił obiekt przed gapiami, udało mi się co nieco zobaczyć.
Gdańsk. Hucisko.
Gdańsk. Hucisko.
Do wkrótce.
Kategoria 000-050, > GDAŃSK /29/
- DST 18.00km
- Czas 01:00
- VAVG 18.00km/h
- VMAX 46.30km/h
- Temperatura 16.5°C
- Podjazdy 215m
- Sprzęt Kross Evado 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
DO PRACY PRZEZ MŁODE MIASTO
Poniedziałek, 11 maja 2015 | Komentarze: 0
Mając kilkadziesiąt minut zapasu urozmaiciłem sobie dojazd do pracy wizytą w Młodym Mieście. Ta nowa dzielnica Gdańska rodzi się powoli na terenie postoczniowym w pięknym otoczeniu starych budynków stoczniowych z jednej strony i blaszanką Europejskiego Centrum Solidarności na tle panoramy miasta z drugiej.
Na wysokości ulicy 3 Maja zjeżdżam ze standardowej ścieżki dojazdowej do pracy. Przejeżdżam ścieżką pięknie położoną nad Dworcem Głównym i zatrzymuję się przy wiaduktach na wysokości Bramy Oliwskiej. Na pierwszym planie wycięty podczas remontu w 2011 roku oryginalny element „żółtego wiaduktu” [nie wiedzieć czemu pomalowany na czerwono]. Wiadukt jest bodajże najstarszym wiaduktem w Gdańsku. Powstał w 1907 roku z elementów wyprodukowanych w hucie żelaza Friedenshütte [obecnie Nowy Bytom]. W drugim planie wyremontowany „żółty wiadukt”. W głębi nowy biały wiadukt, stanowiący połączenie Alei Zwycięstwa z Nową Wałową - główną arterią Młodego Miasta.
Nowym wiaduktem wjeżdżam do Młodego Miasta. Jezdnia wąska, żadnego miejsca dla roweru, czy pieszego. Tu chyba rowerem nie wolno. Ale jeśli nie tędy, to którędy?! Żółtym, a potem schodami?! No chyba nie! Trochę kręcę się po stoczni.
Oczywiście odwiedzam historyczną bramę nr 2. Zdejmuję ją z radiowozem milicyjnym na pierwszym planie i blaszanką ECS-u w tle. Ostatnio byłem tu w zupełnie innych okolicznościach. Patrz link na końcu.
Opuszczając teren stoczni skręcam jeszcze na chwilę w dostępną jedynie w małym fragmencie ulicę Podstoczną. Większa jej część znajduje się na terenie Gazowni. Niezwykłe wrażenie robi sąsiedztwo dwóch budynków mieszkalnych. Nie chciałbym jednak mieć na co dzień takich niezwykłych wrażeń.
Następnie już pośpiesznie jadę do pracy, a Tobie polecam obejrzenie innych zdjęć popełnionych przez mnie na terenie Stoczni Gdańskiej i w okolicy na blogu Z przymrużeniem oka.
Do wkrótce.
Kategoria DO PRACY, 000-050, > GDAŃSK /29/