Z NOCLEGIEM, strona 3 | Buczek.bikestats.pl BUCZEK PROWADZI

Moje powitanie:


avatar J  a  m
j  e  s  t
B  u  c  z  e  k
z  e   w s i
n  a  d
K ł o d  a  w  ą.


Od 2015 roku prowadzę tutaj statystykę swej wędrówkowej aktyw-ności.

W Archiwum można podejrzeć całą moją aktywność, ale kogo to inte-resuje.

Na blogu zamieszczam tylko to, co moim zdaniem warto zobaczyć, czyli fotorelacje z wędrówek krajoznaw-czych oraz krótkie zajawki relacji zamieszczonych na Kole.

Więcej [choć niewiele] o mnie.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje relacje:



CYKLE Z BICYKLEM
GDAŃSKIE POTOKI
/4 RELACJE/
POMORSKA KOLEJ METROPOLITALNA
/9 RELACJI/


WYBRANE WYCIECZKI
KAŻDE POKOLENIE ODEJDZIE W CIEŃ
[KASZUBY]
NA WERSALSKIM POGRANICZU
[ZIEMIA KWIDZYŃSKA]
WARMIŃSKI SALON ŁAZIENEK
[WARMIA]
oBŁĘDNI WĘDROWCY

[SUWALSZCZYZNA]
NORDO TY MOJA!

[KASZUBY]
WALICHNOWSKI ZYGZAK
[KOCIEWIE]

Moje rowery:


KROSS EVADO 5.0
AUTHOR HORIZON
UNIBIKE TRAWERS
ROMET MISTRAL
ROMET SPRINT
ROMET BRATEK
ROMET JAREK

Moje miejsca:


naKole
Żuławy.info
Astrofotografia
Z przymrużeniem oka

Moi znajomi:


Mój zasięg:


Wpisy archiwalne w kategorii

Z NOCLEGIEM

Dystans całkowity:1105.00 km (w terenie 319.00 km; 28.87%)
Czas w ruchu:95:45
Średnia prędkość:11.54 km/h
Maksymalna prędkość:47.00 km/h
Suma podjazdów:5510 m
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:42.50 km i 3h 40m
Więcej statystyk
  • DST 10.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 10.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

KOSA #02

Sobota, 12 maja 2018 | Komentarze: 1


Drugi dzień helskiej wycieczki. Zwiedzamy miasto, spacerujemy. Trochę rowerowej aktywności też jest. Choć niewiele. Rowerami pokonujemy dziś mniej więcej tyle, co pieszo.




Kilka migawek z wycieczki:


Maria prowadzi.


Dziewczyny i łodzie.


Maria, tata i beton.


Na początku Polski.


Maria namierza wroga.


Nasza kwatera u stóp latarni.


Widok z latarni.


I znowu 216 schodów w dół.


Znów piasek.


Koniec dnia.


Pora do domu.


...WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ TRADYCYJNIE NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.





  • DST 36.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 14.40km/h
  • VMAX 25.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 276m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

KOSA #01

Piątek, 11 maja 2018 | Komentarze: 2


Trafił się wolny dłuższy weekend. Chwila zastanowienia, gdzie by tu na rower z przyczepką. Wybór pada na Kosę, czyli mierzeję helską. Plan na dziś jest taki: samochodem do Władysławowa i stamtąd rowerami do Helu. Wyjazd z Gdańska opóźnia nam się o kilka godzin i we Władysławowie jesteśmy dopiero około 14:00. Wypakowujemy rowery, przyczepkę i cały sakwojaż, jemy obiad i wreszcie około 15:00 ruszamy na Kosę.




W skrócie było tak:




Start.


Meta.


Kilka migawek z wycieczki:


Na starcie.


Marcin wyzywa burzę.


Wyścig z burzą.


Buczki na torze.


Jana zaduma nad wąskim torem.


...WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ TRADYCYJNIE NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.





  • DST 50.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 10.00km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

CZASEM JEST TAK, ŻE SIĘ NIE DA

Poniedziałek, 9 kwietnia 2018 | Komentarze: 2


Miało być więcej, dalej, ciekawiej. Czasami jest tak, że się nie da. Czasami jest to zrozumiałe, a czasami przyczyna pozostaje niepojęta. Cóż? Nie tym razem. Kilka zdjęć na pamiątkę. Nie, nie zrezygnowałem. Ciąg dalszy, bez najmniejszej wątpliwości, nastąpi...




#1


#2


#3


#4


#5


#6


#7


#8


#9


#10


#11


#12


#13


Do wkrótce.



Kategoria 000-050, Z NOCLEGIEM


  • DST 104.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 12:00
  • VAVG 8.67km/h
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

II KOCIEWSKA WŁÓCZĘGA

Czwartek, 10 sierpnia 2017 | Komentarze: 4


Kolejna nieśpieszna przejażdżka po Kociewiu. Tym razem z dwoma synami i Piotrem. Kilka ciekawostek północnego Kociewia i cudowny długi wieczór nad Wielkim Ocyplem. Drugiego dnia zaś wspaniałe borowe drogi, dużo obcowania z przyrodą i jedna z największych burz, jakie przeżyłem w namiocie.


Migawka z wędrówki.





Na trasie.


Płociczno.


Wieczór nad Ocyplem Wielkim.


Poranek nad Ocyplem Wielkim.


Mój jest ten kawałek drogi.


Przez las.


...WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ TRADYCYJNIE NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.





  • DST 92.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 07:12
  • VAVG 12.78km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

KOCIEWSKA WŁÓCZĘGA

Sobota, 10 czerwca 2017 | Komentarze: 2


Nieśpieszna przejażdżka z synem po południowym Kociewiu. Chmury, deszcz i wiatr, ale też zapach igliwia, kukanie kukułek i wspaniałe borowe drogi. Na koniec przyjemny i bezpieczny nocleg, mimo, że w melinie. Ogólnie dwa dni pod hasłem: Nic nie muszę i donikąd mi się nie śpieszy!


Migawka z wędrówki.





Bedlenki. Przeczekiwanie deszczu.


Leosia. Diabelski Kamień Świętego Wojciecha.


W Melinie Pianki vel Bezrybnego.


Osie: 5 szt w tym jedna złamana.


Buczki jadą do Buczka.


Mirror selfie w Bąkowie.


...WIĘCEJ SŁÓW I OBRAZÓW ZNAJDZIESZ TRADYCYJNIE NA KOLE.



ZAPRASZAM.




Do wkrótce.





  • DST 17.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:33
  • VAVG 6.67km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 614m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

NOC W GRODZIE

Piątek, 1 lipca 2016 | Komentarze: 5


Celem odbycia niżej opisanej wycieczki nie były kilometry [w zasadzie nigdy nie są], ani odwiedzenie konkretnych miejsc, lecz sam biwak. Dla mnie miało to być przypomnienie przygód sprzed ćwierć wieku, a dla Janka pierwszy raz. Mimo ściśle określonego celu, nie byłbym sobą, gdybym choć skrawka historii bliższej i dalszej nie przemycił. Tak też powstał pomysł na krótką jazdę z długim wieczorem w średniowiecznym grodzie.


Migawka z wędrówki.





Startujemy z Ujeściska około 17.30. Zamierzałem jechać wcześniej, ale musieliśmy zaczekać aż Agnieszka wróci z pracy i przejmie kontrolę [czyt. opiekę] nad Marysią. Postanowiłem wpleść w naszą krótką wycieczkę dwa elementy krajoznawcze. Oba średniowieczne. Pierwszy w okolicy dzisiejszego Bąkowa i drugi nad jeziorem Otomińskim. Najpierw kierujemy się do Bąkowa. Chcąc uniknąć kontaktu z samochodami kierujemy się do, prowadzącego do Jankowa Gdańskiego, mostu nad obwodnicą. Po drodze spotykamy znajomego, który już kilka dni temu odgrażał się, że przejedzie się kawałek z nami. Od niego dowiaduję się, że tuż za obwodnicą, przy głównej drodze do Kolbud zaczyna się ścieżka rowerowa. Zawracamy więc do bliższego mostu w Kowalach. Stąd taki dziwny kształt naszej trasy. Następnym razem będziemy przebijać się przez osiedla prosto do Kowal.


Kowale. Grzegorz i Janek na wspomnianej ścieżce.


Kilkanaście minut później jesteśmy w rezerwacie Bursztynowa Góra.


Na Bursztynowej Górze.


Długość postojów w rezerwacie dyktują nam królujące tu komary. Pozujemy z Jankiem na tle największego wyrobiska bursztynu. W roli statywu wykorzystujemy Grzegorza.


Na Bursztynowej Górze.


Od wczesnego średniowiecza wydobywano tu bursztyn. Pozostałością po tej działalności są sporej wielkości wyrobiska. Wyrobiska, w większości porośnięte bukami, mają postać lejów, z których największy ma około 40m średnicy i 15m głębokości. W 1954 roku utworzono tu rezerwat przyrody nieożywionej.


Na Bursztynowej Górze. Największy lej.


Janek wczytuje się w informacje o tym miejscu, a Grzegorz szuka zasięgu...


Na Bursztynowej Górze.


...i zaraz ruszamy dalej.


Jeden z większych podjazdów [dla niektórych podprowadzeń].


Najpierw ścieżką, później regularną drogą dojeżdżamy w okolice otomińskiego grodziska położonego na końcu półwyspu wysuniętego na ponad pół kilometra w toń jeziora.


Ku grodzisku. [fot. Grzegorz B.]


Dojeżdżamy na miejsce na długo przed zachodem. Mamy więc sporo czasu na zorganizowanie biwaku.


Widok z grodziska na zatokę.


Oczywiście braliśmy pod uwagę taką sytuację, że miejsce na grodzisku będzie zajęte. To w końcu już wakacje. Miałem jednak w odwodach dwa inne, choć mniej atrakcyjne miejsca.


Jedna z alternatywnych noclegowni.


Grzegorz nas opuszcza kierując się do domu, a nam następna godzina mija na rozbiciu namiotu, ułożeniu w środku legowisk i całego sakwojażu, zgromadzeniu drewna na ognisko oraz nastawieniu wody na makaron.


Patrzenie na podgrzewaną ciecz podobno przyspiesza proces gotowania.


Janek wycina żywą gałązkę leszczyny na rożen. To jedyna ofiara dzisiejszego biwakowania. Musiała być jednak żywa w imię wyższego celu, jakim jest pieczyste [w pewnym sensie].


Dżon rżnie rożen.


Tarcza słoneczna jeszcze nie dotknęła horyzontu, a obóz już gotowy.


Nasz obóz.


Podczas gdy dzień powoli się kończy...


Ostatnie promienie słońca na majdanie.


...my mamy chwilę na toaletę oraz zadumę nad pięknem okolicy.


Zaduma w jednym bucie.


Na zachodzie pojawiają się, jak się później okazało, niegroźne chmury.


Koniec dnia.


Nasze działania skupiają się tymczasem w okolicy ogniska.


Janek struga broń, bo Janek lubi broń białą domowej roboty.


Na obiadokolację zajadamy makaron z klopsami. Później wyrabiam ciasto chlebowe i w związku z tym, że jest trochę za rzadkie, Janek musi obracać rożnem bez przerwy przez pierwsze kilka minut. Jak widać, po pozycji, w której to czyni, przepełnia go szacunek dla chleba.


Janek piecze chleb.


Zmrok zapada...


...a Janek znów struga.


Noc ciepła i spokojna. Nadciągające chmury nie dały deszczu. Spokojnie można było spać pod gołym niebem. Rano budzi mnie śpiew ptaków [wspaniale!] i odległy dźwięk syreny strażackiej [gorzej!].


Pierwszy widok po przebudzeniu.


Miejsce dobre, bo słońce pada na namiot dopiero około pół do ósmej.


Widok z majdanu na obóz.


Dźwięk syreny strażackiej oddalił się więc spokojnie można przystąpić do porannych czynności. Zanim wyciągnę Janka z namiotu, nastawiam wodę na herbatę i układam wczorajsze placki chlebowe wokół mikro-ogniska. Placki wzięły się stąd, że, jak wspomniałem, ciasto było zbyt rzadkie i część jednak odpadła z rożna. Poranne dopiekanie zaś było konieczne, bo przez noc placki, mimo, że zabrane w menażce do namiotu, zrobiły się gumowe.


Herbata się parzy. Chleb się dopieka.


Zajadając chrupiące już placki i popijając herbatą rozglądamy się po okolicy. Nie jesteśmy sami.


Towarzystwo ludzkie.


Towarzystwo ptasie.


Chleb popijamy herbatą i na deser tradycyjnie wciągamy sezamki.


Herbatka na pniu.


Następnie składamy obóz, pakujemy się i po chwili refleksji na brzegu...


Ostatnie minuty przed odjazdem.


...opuszczamy ten urokliwy zakątek.


Ruszamy do domu.


Teraz odrobinę o grodzisku.
Powstało ono prawdopodobnie około IX-X wieku na długim, kilkusetmetrowym półwyspie jeziora otomińskiego. Dziś półwysep ten jest wprawdzie zniekształcony, ale dziesięć stuleci temu, otaczająca go od wschodu zatoka nie była jeszcze zarastającym bagnem. Mimo, że można znaleźć opisy mówiące o tym, iż, gród założony był na zalesionym półwyspie, śmiem twierdzić, że większa część tego terenu była wówczas pozbawiona drzew. Nie wyobrażam sobie bowiem lepszej zasłony dla nacierającego wroga, niż gęsty las.


Majdan grodziska otoczony jest [dziś] 3-4 metrowej wysokości wałem i fosą. Drugi trochę mniej [ale jednak] widoczny wał i fosa otaczają od południowego wschodu rozległe podgrodzie. Wszystkie te elementy są świetnie widoczne w terenie do dziś.


Otomin. Wał główny grodziska.


Otomin. Fosa wewnętrzna.


Janek wychodzi z fosy wewnętrznej.


Ścieżka przez podgrodzie.


Pokonujemy zewnętrzną fosę. Ja jeszcze na wale.


Slalom między sucharami. [fot. Jan Buczkowski]


Mijamy strażnika grodu.


Strażnik grodu.


I wracamy do domu z głębokim przekonaniem, że oto narodziła się nowa, świecka tradycja. Tradycja uciekania z domu pod namiot. Musimy wciągnąć w to tylko jeszcze pozostałe trzy piąte rodziny Buczkowskich. Niebawem...



Do wkrótce.