Dookoła Hańczy [Suwalszczyzna - Dzień 1] | Buczek.bikestats.pl BUCZEK PROWADZI

Moje powitanie:


avatar J  a  m
j  e  s  t
B  u  c  z  e  k
z  e   w s i
n  a  d
K ł o d  a  w  ą.


Od 2015 roku prowadzę tutaj statystykę swej wędrówkowej aktyw-ności.

W Archiwum można podejrzeć całą moją aktywność, ale kogo to inte-resuje.

Na blogu zamieszczam tylko to, co moim zdaniem warto zobaczyć, czyli fotorelacje z wędrówek krajoznaw-czych oraz krótkie zajawki relacji zamieszczonych na Kole.

Więcej [choć niewiele] o mnie.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje relacje:



CYKLE Z BICYKLEM
GDAŃSKIE POTOKI
/4 RELACJE/
POMORSKA KOLEJ METROPOLITALNA
/9 RELACJI/


WYBRANE WYCIECZKI
KAŻDE POKOLENIE ODEJDZIE W CIEŃ
[KASZUBY]
NA WERSALSKIM POGRANICZU
[ZIEMIA KWIDZYŃSKA]
WARMIŃSKI SALON ŁAZIENEK
[WARMIA]
oBŁĘDNI WĘDROWCY

[SUWALSZCZYZNA]
NORDO TY MOJA!

[KASZUBY]
WALICHNOWSKI ZYGZAK
[KOCIEWIE]

Moje rowery:


KROSS EVADO 5.0
AUTHOR HORIZON
UNIBIKE TRAWERS
ROMET MISTRAL
ROMET SPRINT
ROMET BRATEK
ROMET JAREK

Moje miejsca:


naKole
Żuławy.info
Astrofotografia
Z przymrużeniem oka

Moi znajomi:


Mój zasięg:


  • DST 24.00km
  • Teren 14.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 9.60km/h
  • VMAX 37.10km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 445m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Hańczy [Suwalszczyzna - Dzień 1]

Niedziela, 2 sierpnia 2015 | Komentarze: 6


Dziś w planie klasyczne kółeczko, czyli żółtym szlakiem rowerowym dookoła Hańczy. Trasa dobrze opisana w różnych źródłach. Mam oczywiście mapkę. Powinno pójść, jak po sznurku. Zaczynamy jednak od śniadanka w wiacie przy Dworczysku.







Mierkinie. Śniadamy.





Początkowo jedziemy bez przystanków około 10 kilometrów szosą do Turtula. Turtul to część osady Malesowizna. To miejsce wyjątkowe, jedno z najstarszych pojaćwieskich miejsc osadniczych na Suwalszczyźnie, gdzie od I połowy XVII wieku funkcjonował jedyny między Hańczą, a Wigrami młyn wodny.

Tur-tul-tur-tul.

Czyż nazwa tego pięknego miejsca nie kojarzy się z pracą urządzeń młyńskich? Można by wysnuć teorię o takiej genezie nazwy, jednak naprawdę pochodzi ona od nazwiska młynarza wymienionego w dokumencie z 1645 roku. Obecne zabudowania, czyli dom młynarza oraz ruiny młyna wzniesiono w 1930 roku. Młyn funcjonował do lat 60 XX wieku, natomiast w domu młynarza od 1993 roku mieści się Dyrekcja Suwalskiego Parku Krajobrazowego.


Turtul. Dom młynarza.


Turtul. Ruiny młyna.


Turtul. Czarna Hańcza.


Turtul. Nasza piątka na tle ruin młyna.


Turtul. Dziewczyny na mostku.


Turtul. Poznajemy nadhańczańską faunę i florę.


Turtul. Staw turtulski.


Zostawiam rodzinkę na chwilę i wspinam się na punkt widokowy.


Turtul. Widok ze wzgórza.


Nasyciwszy oczy widokami i posiliwszy się kanapkami, ruszamy dalej. Zatrzymujemy się na chwilę przy pierwszym punkcie ścieżki poznawczej „U źródeł Szeszupy”, a właściwie z rozpędu wjeżdżamy na ślepą kładkę, sądząc, że ścieżka wiedzie tędy dalej.


Turtul. Tu ma swoje źródło Szeszupa.


Wracamy na szlak i jedziemy dalej w kierunku wsi biorącej swoją nazwę od młodej tu jeszcze rzeczki, która toczy swe wody aż do Niemna.


Widoczek w drodze do Szeszupki.


W Szeszupce zatrzymujemy się na chwilę przy starym ewangelickim cmentarzu. Jest on świadectwem zamieszkiwania na tych ziemiach ewangelików przybyłych tu na przełomie XVIII i XIX wieku. Ewangelicy byli obecni na Suwalszczyźnie do ostatnich miesięcy II Wojny Światowej, kiedy to opuścili te tereny wraz z armią hitlerowską wycofującą się pod naporem Rosjan.


Szeszupka. Przy cmentarzu ewangelickim. Tato, tato, oć!


Szeszupka. Cmentarz ewangelicki.


Szeszupka. Cmentarz ewangelicki.


Następnym punktem programu jest wieś Wodziłki. Wieś ta składa się kilku malowniczo położonych gospodarstw i zamieszkana jest niemal w całości przez staroobrzędowców (wyznawców niezreformowanego rosyjskiego prawosławia). Centralny punkt wsi stanowi świątynia zwana molenną. Według źródeł molenna powstawała w latach 1904-1914, co jest dość dziwne z uwagi na jej niewielkie rozmiary. Tak, czy inaczej jest to wyjątkowy w skali naszego kraju zabytek i do dziś odbywają się w niej nabożeństwa.


Wodziłki. Molenna.


Podczas, gdy młodzież posila się owocami, ja rozglądam się po okolicy.


Wodziłki. Na szlaku.


Wodziłki. Obora.


Wodziłki. Molenna.


Pod koniec XVIII wieku pojawili się na Suwalszczyźnie Rosjanie szukający schronienia przed prześladowaniami na tle religijnym, jakich doznali w ojczyźnie po reformie ksiąg liturgicznych i rytuałów w prawosławiu. Reformę tę przeprowadził w XVII wieku patriarcha rosyjski Nikon [chyba wypada mi więc molennę fotografować Pentaxem ;-)]. W roku 1788 staroobrzędowcy założyli wieś Wodziłki, a rok później Łopuchowo. Podczas II Wojny Światowej część starowierców hitlerowcy wywieźli na roboty przymusowe do Niemiec, skąd większość już nie wróciła. Wodziłki przed wojną zamieszkiwało 100 rodzin, do dziś zostało sześć.


Wodziłki. Przy molennie.


Wodziłki. Molenna.


Wodziłki. Pagórkowate krajobrazy. Gdzieś za tymi drzewami jest Błaskowizna.


Po drodze do Łopuchowa zatrzymuję się jeszcze, by rzucić okiem na zagłębienie Szeszupy.


W drodze do Łopuchowa.


Tymczasem Agnieszka podąża za dwoma znikającymi w oddali punktami: Marcinem i Janem.


W drodze do Łopuchowa. Widzisz UFO?


Nadganiam i razem wjeżdżamy do Łopuchowa. Głazowisko mijamy i podjeżdżamy do drugiego na dzisiejszej trasie cmentarza ewangelickiego, spod którego dostrzec można najbardziej charakterystyczne wzgórze Suwalszczyzny - Górę Cisową.


Łopuchowo. Cmentarz Ewangelicki.


Łopuchowo. Cmentarz Ewangelicki.


Łopuchowo. Cmentarz Ewangelicki.


Za Łopuchowem czeka nas cięższy odcinek z fragmentami wymagającymi prowadzenia rowerów.


Okolice Łopuchowa.


Planując wycieczkę, myślałem, żeby gdzieś tu odbić w stronę jeziora i poszukać półwyspu zwanego Rogiem Jeleniewicza i głazu narzutowego tzw. Granicznego. Jednak odpuściłem spodziewając się terenu raczej trudnego i widząc parcie młodzieży ku niemal już wyczuwalnemu barowi w Dzierwanach.


Okolice Łopuchowa.


Docieramy wreszcie do obiecanego i mocno wyczekiwanego baru Pod Klonem.


Dzierwany. Pod Klonem.


Cierpliwie czekamy na zamówione jedzonko. Niestety tylko mrożonki. A tak liczyliśmy na kartacze.


Dzierwany. Pod Klonem.


Marysia po chwili zaczyna się wiercić na swoim kamiennym tronie.


Dzierwany. Pod Klonem.


Ale już po chwili znajduje dla siebie nową atrakcję w postaci stylowej piaskownicy.


Dzierwany. Pod Klonem.


Wreszcie posilamy się fasolką, zapiekankami i frytkami.


Dzierwany. Pod Klonem.


Po dłuższym posiedzeniu kierujemy się do odległej o 1 kilometr Starej Hańczy.


Stara Hańcza.


Majątek w Starej Hańczy istniał prawdopodobnie od połowy XVII wieku i obejmował większość okolicznych wsi. Sercem majątku był niezwykle malowniczo położony dwór na północnym brzegu jeziora Hańcza. Po budynku wzniesionym w XVIII wieku pozostały do dziś jedynie zruinowane piwnice. Podczas I Wojny Światowej rozegrała się tu bitwa między odziałami rosyjskimi i niemieckimi, w wyniku których zniszczeniu uległa część zabudowań gospodarczych. W czasie II Wojny Światowej dwór był siedzibą leśnictwa, a po wojnie placówką milicji. W 1946 roku uległ on całkowitemu zniszczeniu w pożarze, którego okoliczności wybuchu są nie do końca jasne. Dziś teren dworu jest pod ochroną konserwatorską, a nad jeziorem ludzie zorganizowali sobie kąpielisko.

Stara Hańcza. Tak wyglądał dwór.


Nie silę się na fotografowanie tego miejsca przy niekorzystnym świetle. Wrócę tu któregoś ranka z lepszym światłem i bez tłumów plażowiczów. Wracamy do bazy.


Później dziatwa relaksuje się w pięknych okolicznościach Dworczyska, a ja obmyślam plan zmęczenia ich jutro.


Mierkinie.



CDN...






Komentarze
Buczek
| 14:03 niedziela, 30 sierpnia 2015 | linkuj Co do niebieskiego szlaku, to zrobiłem wcześniej rozpoznanie [wirtualne] i wiedziałem, że nie nadaje się, nie tylko na jazdę z dzieckiem w foteliku, ale w ogóle rowerem o kołach 28x1,5, jak mój. Stąd też nie miałem zamiaru nim jechać. Miałem jednak nadzieję dostać się z okolic Łopuchowa do wspomnianego głazu i cofnąć się z powrotem na żółty szlak. Jednak zaniechałem. Nic jednak straconego, bo jeszcze tam kiedyś wrócimy, a głaz cierpliwy :-).
Monica
| 09:01 piątek, 28 sierpnia 2015 | linkuj Piękny widokowo dzień - samo serce Suwalszczyzny. Niebieski szlak wschodnią częścią jeziora Hańcza do jazdy z dzieckiem w foteliku zdecydowanie się nie nadaje, dobrze że nim nie jechaliście.Trudny szlak, terenowy, sama miałam na nim przygody i polecałabym go raczej na pieszą wędrówkę. ;-)
Buczek
| 05:38 sobota, 22 sierpnia 2015 | linkuj Zabrzmiało prawie jak: I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem.
A tak poważnie. To było w zasadzie takie, jak już napisałem, małe liźnięcie tematu Suwalszczyzny. Z pewnością kiedyś tam wrócę.
kbialy2002
| 11:06 czwartek, 20 sierpnia 2015 | linkuj No pięknie, bardzo pięknie też zwiedzałem tamtejsze okolice i w Hańczy się kąpałem... Jeździmy tam co rok... Pozdrawiam...
Buczek
| 08:45 wtorek, 18 sierpnia 2015 | linkuj Tak wiem, że to raczej szlak dla piechurów. Może sam bym zaryzykował, ale ciągnięcie tam rodziny mogłoby skutkować zniechęceniem do dalszych wycieczek, więc zaniechałem.
zarazek
| 10:00 poniedziałek, 17 sierpnia 2015 | linkuj Miło widzieć znowu Dzierwany na fotach. Tam to raczej tylko piwko + frytki. Sołtysowa rasowego baru zrobić nie zamierza, ale i tak bardzo lubię to miejsce. Szkoda że jest czynne tylko 1.5 miesiąca w roku.
Co do szlaku wzdłuż wschodniego brzegu jeziora Hańcza - z rodzinką na rowerach raczej bym się tam nie pchał. Za to pieszo jak najbardziej. :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa anico
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]