RODZINNE, strona 3 | Buczek.bikestats.pl BUCZEK PROWADZI

Moje powitanie:


avatar J  a  m
j  e  s  t
B  u  c  z  e  k
z  e   w s i
n  a  d
K ł o d  a  w  ą.


Od 2015 roku prowadzę tutaj statystykę swej wędrówkowej aktyw-ności.

W Archiwum można podejrzeć całą moją aktywność, ale kogo to inte-resuje.

Na blogu zamieszczam tylko to, co moim zdaniem warto zobaczyć, czyli fotorelacje z wędrówek krajoznaw-czych oraz krótkie zajawki relacji zamieszczonych na Kole.

Więcej [choć niewiele] o mnie.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje relacje:



CYKLE Z BICYKLEM
GDAŃSKIE POTOKI
/4 RELACJE/
POMORSKA KOLEJ METROPOLITALNA
/9 RELACJI/


WYBRANE WYCIECZKI
KAŻDE POKOLENIE ODEJDZIE W CIEŃ
[KASZUBY]
NA WERSALSKIM POGRANICZU
[ZIEMIA KWIDZYŃSKA]
WARMIŃSKI SALON ŁAZIENEK
[WARMIA]
oBŁĘDNI WĘDROWCY

[SUWALSZCZYZNA]
NORDO TY MOJA!

[KASZUBY]
WALICHNOWSKI ZYGZAK
[KOCIEWIE]

Moje rowery:


KROSS EVADO 5.0
AUTHOR HORIZON
UNIBIKE TRAWERS
ROMET MISTRAL
ROMET SPRINT
ROMET BRATEK
ROMET JAREK

Moje miejsca:


naKole
Żuławy.info
Astrofotografia
Z przymrużeniem oka

Moi znajomi:


Mój zasięg:


Wpisy archiwalne w kategorii

RODZINNE

Dystans całkowity:571.45 km (w terenie 192.80 km; 33.74%)
Czas w ruchu:51:16
Średnia prędkość:11.15 km/h
Maksymalna prędkość:41.80 km/h
Suma podjazdów:7663 m
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:17.86 km i 1h 36m
Więcej statystyk
  • DST 24.00km
  • Teren 14.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 9.60km/h
  • VMAX 37.10km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 445m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Hańczy [Suwalszczyzna - Dzień 1]

Niedziela, 2 sierpnia 2015 | Komentarze: 6


Dziś w planie klasyczne kółeczko, czyli żółtym szlakiem rowerowym dookoła Hańczy. Trasa dobrze opisana w różnych źródłach. Mam oczywiście mapkę. Powinno pójść, jak po sznurku. Zaczynamy jednak od śniadanka w wiacie przy Dworczysku.







Mierkinie. Śniadamy.





Początkowo jedziemy bez przystanków około 10 kilometrów szosą do Turtula. Turtul to część osady Malesowizna. To miejsce wyjątkowe, jedno z najstarszych pojaćwieskich miejsc osadniczych na Suwalszczyźnie, gdzie od I połowy XVII wieku funkcjonował jedyny między Hańczą, a Wigrami młyn wodny.

Tur-tul-tur-tul.

Czyż nazwa tego pięknego miejsca nie kojarzy się z pracą urządzeń młyńskich? Można by wysnuć teorię o takiej genezie nazwy, jednak naprawdę pochodzi ona od nazwiska młynarza wymienionego w dokumencie z 1645 roku. Obecne zabudowania, czyli dom młynarza oraz ruiny młyna wzniesiono w 1930 roku. Młyn funcjonował do lat 60 XX wieku, natomiast w domu młynarza od 1993 roku mieści się Dyrekcja Suwalskiego Parku Krajobrazowego.


Turtul. Dom młynarza.


Turtul. Ruiny młyna.


Turtul. Czarna Hańcza.


Turtul. Nasza piątka na tle ruin młyna.


Turtul. Dziewczyny na mostku.


Turtul. Poznajemy nadhańczańską faunę i florę.


Turtul. Staw turtulski.


Zostawiam rodzinkę na chwilę i wspinam się na punkt widokowy.


Turtul. Widok ze wzgórza.


Nasyciwszy oczy widokami i posiliwszy się kanapkami, ruszamy dalej. Zatrzymujemy się na chwilę przy pierwszym punkcie ścieżki poznawczej „U źródeł Szeszupy”, a właściwie z rozpędu wjeżdżamy na ślepą kładkę, sądząc, że ścieżka wiedzie tędy dalej.


Turtul. Tu ma swoje źródło Szeszupa.


Wracamy na szlak i jedziemy dalej w kierunku wsi biorącej swoją nazwę od młodej tu jeszcze rzeczki, która toczy swe wody aż do Niemna.


Widoczek w drodze do Szeszupki.


W Szeszupce zatrzymujemy się na chwilę przy starym ewangelickim cmentarzu. Jest on świadectwem zamieszkiwania na tych ziemiach ewangelików przybyłych tu na przełomie XVIII i XIX wieku. Ewangelicy byli obecni na Suwalszczyźnie do ostatnich miesięcy II Wojny Światowej, kiedy to opuścili te tereny wraz z armią hitlerowską wycofującą się pod naporem Rosjan.


Szeszupka. Przy cmentarzu ewangelickim. Tato, tato, oć!


Szeszupka. Cmentarz ewangelicki.


Szeszupka. Cmentarz ewangelicki.


Następnym punktem programu jest wieś Wodziłki. Wieś ta składa się kilku malowniczo położonych gospodarstw i zamieszkana jest niemal w całości przez staroobrzędowców (wyznawców niezreformowanego rosyjskiego prawosławia). Centralny punkt wsi stanowi świątynia zwana molenną. Według źródeł molenna powstawała w latach 1904-1914, co jest dość dziwne z uwagi na jej niewielkie rozmiary. Tak, czy inaczej jest to wyjątkowy w skali naszego kraju zabytek i do dziś odbywają się w niej nabożeństwa.


Wodziłki. Molenna.


Podczas, gdy młodzież posila się owocami, ja rozglądam się po okolicy.


Wodziłki. Na szlaku.


Wodziłki. Obora.


Wodziłki. Molenna.


Pod koniec XVIII wieku pojawili się na Suwalszczyźnie Rosjanie szukający schronienia przed prześladowaniami na tle religijnym, jakich doznali w ojczyźnie po reformie ksiąg liturgicznych i rytuałów w prawosławiu. Reformę tę przeprowadził w XVII wieku patriarcha rosyjski Nikon [chyba wypada mi więc molennę fotografować Pentaxem ;-)]. W roku 1788 staroobrzędowcy założyli wieś Wodziłki, a rok później Łopuchowo. Podczas II Wojny Światowej część starowierców hitlerowcy wywieźli na roboty przymusowe do Niemiec, skąd większość już nie wróciła. Wodziłki przed wojną zamieszkiwało 100 rodzin, do dziś zostało sześć.


Wodziłki. Przy molennie.


Wodziłki. Molenna.


Wodziłki. Pagórkowate krajobrazy. Gdzieś za tymi drzewami jest Błaskowizna.


Po drodze do Łopuchowa zatrzymuję się jeszcze, by rzucić okiem na zagłębienie Szeszupy.


W drodze do Łopuchowa.


Tymczasem Agnieszka podąża za dwoma znikającymi w oddali punktami: Marcinem i Janem.


W drodze do Łopuchowa. Widzisz UFO?


Nadganiam i razem wjeżdżamy do Łopuchowa. Głazowisko mijamy i podjeżdżamy do drugiego na dzisiejszej trasie cmentarza ewangelickiego, spod którego dostrzec można najbardziej charakterystyczne wzgórze Suwalszczyzny - Górę Cisową.


Łopuchowo. Cmentarz Ewangelicki.


Łopuchowo. Cmentarz Ewangelicki.


Łopuchowo. Cmentarz Ewangelicki.


Za Łopuchowem czeka nas cięższy odcinek z fragmentami wymagającymi prowadzenia rowerów.


Okolice Łopuchowa.


Planując wycieczkę, myślałem, żeby gdzieś tu odbić w stronę jeziora i poszukać półwyspu zwanego Rogiem Jeleniewicza i głazu narzutowego tzw. Granicznego. Jednak odpuściłem spodziewając się terenu raczej trudnego i widząc parcie młodzieży ku niemal już wyczuwalnemu barowi w Dzierwanach.


Okolice Łopuchowa.


Docieramy wreszcie do obiecanego i mocno wyczekiwanego baru Pod Klonem.


Dzierwany. Pod Klonem.


Cierpliwie czekamy na zamówione jedzonko. Niestety tylko mrożonki. A tak liczyliśmy na kartacze.


Dzierwany. Pod Klonem.


Marysia po chwili zaczyna się wiercić na swoim kamiennym tronie.


Dzierwany. Pod Klonem.


Ale już po chwili znajduje dla siebie nową atrakcję w postaci stylowej piaskownicy.


Dzierwany. Pod Klonem.


Wreszcie posilamy się fasolką, zapiekankami i frytkami.


Dzierwany. Pod Klonem.


Po dłuższym posiedzeniu kierujemy się do odległej o 1 kilometr Starej Hańczy.


Stara Hańcza.


Majątek w Starej Hańczy istniał prawdopodobnie od połowy XVII wieku i obejmował większość okolicznych wsi. Sercem majątku był niezwykle malowniczo położony dwór na północnym brzegu jeziora Hańcza. Po budynku wzniesionym w XVIII wieku pozostały do dziś jedynie zruinowane piwnice. Podczas I Wojny Światowej rozegrała się tu bitwa między odziałami rosyjskimi i niemieckimi, w wyniku których zniszczeniu uległa część zabudowań gospodarczych. W czasie II Wojny Światowej dwór był siedzibą leśnictwa, a po wojnie placówką milicji. W 1946 roku uległ on całkowitemu zniszczeniu w pożarze, którego okoliczności wybuchu są nie do końca jasne. Dziś teren dworu jest pod ochroną konserwatorską, a nad jeziorem ludzie zorganizowali sobie kąpielisko.

Stara Hańcza. Tak wyglądał dwór.


Nie silę się na fotografowanie tego miejsca przy niekorzystnym świetle. Wrócę tu któregoś ranka z lepszym światłem i bez tłumów plażowiczów. Wracamy do bazy.


Później dziatwa relaksuje się w pięknych okolicznościach Dworczyska, a ja obmyślam plan zmęczenia ich jutro.


Mierkinie.



CDN...





  • DST 13.90km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:47
  • VAVG 17.74km/h
  • VMAX 30.70km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 196m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

NW na NE [Suwalszczyzna - Dzień 0]

Sobota, 1 sierpnia 2015 | Komentarze: 0


Tytuł trochę tajemniczy: NW na NE. Objaśniam: Nieszczęśliwe Wypadki na Północnym Wschodzie, czyli cykl relacji [relacyjek] z rodzinnego, rowerowego liźnięcia Suwalszczyzny i Mazur.


Z tymi nieszczęśliwymi wypadkami to oczywiście olbrzymie przerysowanie, ale parę przygód było. A to zgubienie drogi w lesie, a to awaria roweru, a to gleba z dzieckiem w foteliku, a to złamanie bagażnika samochodowego i groźba zgubienia w trasie 4 rowerów. Nie uprzedzajmy jednak faktów. I dodam, że wszystko skończyło się na tyle dobrze, że nie zaćmiło przyjemności obcowanie z północnym wschodem.


Zapraszam.





Z Gdańska wyjeżdżamy o godzinie 3 nad ranem po to, by dać Marysi szansę na przespanie drogi, a nam na jej spokojne pokonanie [drogi, nie Marysi]. Przez pierwsze kilometry towarzyszy nam Księżyc w pełni. Nie jest to zwyczajna pełnia, choć z astronomicznego punktu widzenia całkiem normalna. To druga pełnia w tym miesiącu [mam na myśli lipiec, bo pełnia dokładnie była wczoraj po południu], a to nieczęsto się zdarza. Anglicy nazywają takie wydarzenie Blue Moon i jest to synonim czegoś zdarzającego się bardzo rzadko.


Postanawiamy złożyć krótką wizytę w Suwałkach, gdzie zaliczamy krótki spacer i szybkie zakupy.


Suwałki. Przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa.


Następnie kierujemy się przez Jeleniewo, Szurpiły i Hańczę do Mierkiń, gdzie przez najbliższe 6 dni będzie nasza baza. Mijane po drodze krajobrazy dają nam przedsmak widoków, jakie będziemy oglądać wkrótce z siodełek rowerowych. Około godziny 10 parkujemy w Dworczysku nad Hańczą. Następne godziny upływają nam na śniadaniu, oczekiwaniu na pokój [przyjechaliśmy wcześniej, niż mieliśmy] oraz na zakwaterowaniu. Marysia w tym czasie bawi na placu zabaw, o którym słucham już od Suwałk: Tato, buła! [to od bujania]. Jak widać po stroju, upały jeszcze tu nie dotarły.







Po rozpakowaniu się postanawiamy podjechać do najbliższego sklepu w odległej o 5 km Błaskowiźnie. To urok Suwalszczyzny: 5 km do sklepu, 14 km do bankomatu - ale 100 m do lasu i 300 m do jeziora. Już w drodze Agnieszka proponuje, żebyśmy podjechali do głazowiska w Bachanowie. Nie byłbym sobą, gdybym odmówił.





Do Głazowiska od małego parkingu przy szosie dojeżdżamy ścieżką wśród łąk. W wyniku kołysania fotelikiem Marysia zasypia. Na ochotnika ze śpiącą Marysią zostaje inicjatorka przejażdżki - Agnieszka.


Bachanowo.


Chłopaki zdobywają pierwszy głaz.


Bachanowo.


Schodzimy ścieżką w dół, by obejrzeć głazowisko. Spośród kilkunastu zdjęć wybieram:


Bachanowo.


Następnie zgodnie z planem jedziemy sprawdzić sklep. Aga sprawdza, czy jest pieczywo - ja sprawdzam jakie rodzaje napojów chmielowych proponuje ten sklep. Kończy się na bułkach i Łomży niepasteryzowanej. Wracamy do bazy.



CDN...





  • DST 1.50km
  • Teren 1.50km
  • Czas 00:34
  • VAVG 22:40km/h
  • VMAX 10:00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 47m

Dotknąć jeziora [Suwalszczyzna - Dzień 0]

Sobota, 1 sierpnia 2015 | Komentarze: 0


Od kilku dobrych godzin jesteśmy nad najgłębszym jeziorem w Polsce, a nawet go dobrze nie widzieliśmy. Postanawiamy dzień zakończyć spacerem nad brzeg Hańczy. Logicznym wyborem dla takiego spaceru byłaby Stara Hańcza odległa zaledwie o kilometr, jednakże jedyna doń droga to jezdnia asfaltowa, gdzie Marysię musiałbym cały czas nieść, albowiem żywą nad wyraz istotą jest, a ruch samochodowy, choć mały, to jednak istnieje. Wobec powyższego wybieramy najbliższe zejście na brzeg.





Krowią ścieżką, omijając krowie placki, dochodzimy do krowiego wodopoju, gdzie z ludzkiego pomostu dotykamy jeziora.


Mierkinie.


Mierkinie.



CDN...





  • DST 2.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:30
  • VAVG 15:00km/h
  • Aktywność Chodzenie

Owoce lasu [Suwalszczyzna - Dzień 0]

Sobota, 1 sierpnia 2015 | Komentarze: 0


Czując zrozumiały niedosyt po dzisiejszej krótkiej przejażdżce, postanawiamy z Agnieszką przejść się na spacer w kierunku niedalekiego lasu. Nie udaje się namówić chłopaków, ale za to Marysia z ochotą biegnie z nami. Ku naszemu zaskoczeniu znajdujemy sporą ilość grzybów - głównie borowiki i koźlarze. Fakt, że połowa z robakiem, ale i tak plon, jak na krótki spacerek o tej porze roku, niezły.


Mierkinie. Marysia na grzybach.


Zbiory zapewniły mi zajęcie na następne pół godziny, które umiliłem sobie Łomżą.


Mierkinie. Paweł po grzybach ;-)



CDN...





  • DST 6.70km
  • Teren 6.70km
  • Czas 00:30
  • VAVG 13.40km/h
  • VMAX 12.60km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 106m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

NA KĄPIELISKO DO GODZISZEWA

Czwartek, 23 lipca 2015 | Komentarze: 0


Postanowiłem zamiast nudnego chodzenia na kąpielisko w Siwiałce przetrzeć z chłopakami na rowerach szlak do kąpieliska w sąsiednim Godziszewie. Oczywiście nie tknęliśmy asfaltu. Przy okazji odwiedziliśmy wczesnośredniowieczne grodzisko na półwyspie jeziora Godziszewskiego. Zdjęć nie robiłem. Znów tylko mapka.






Do wkrótce.





  • DST 28.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 12.63km/h
  • VMAX 40.30km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 447m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

RUNDKA PO LESIE SZPĘGAWSKIM

Niedziela, 19 lipca 2015 | Komentarze: 0


W to upalne przedpołudnie wybraliśmy się na krótką wycieczkę nad jezioro Zduńskie i Szpęgawskie. Oczywiście całą rodzinką z Marysieńką w foteliku. Niestety nie odwiedziliśmy grobów masowych w okolicy Szpęgawska. Dzięki temu mamy dodatkowy, poza niewątpliwą urodą wspomnianych jezior, powód by tu wrócić.

Zamieszczam mapkę, a kilka zdjęć pojawi się później.




Zgodnie z zapowiedzią - kilka obrazków.


Przystanek przy leśniczówce Boroszewo.


Marysia tamże.


Piknik nad jeziorem Zduńskim.


Piknik nad jeziorem Zduńskim.


Mini grzybobranie nad jeziorem Szpęgawskim.


Do wkrótce.





  • DST 10.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 10.00km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 89m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

STAROTORZEM [Bolesławowo - jez. Wielkie Borówno]

Niedziela, 14 czerwca 2015 | Komentarze: 0


Plan był zupełnie inny, ale został zmieniony w związku z nagłym ograniczeniem czasowym. Po wczorajszym upalnym dniu, dziś odpuściło i po porannym deszczu zrobiła się całkiem fajna pogoda na przejażdżkę. Postanowiliśmy wybrać się na rekonesans, zarejestrowanej kiedyś podczas pieszego spaceru, ścieżki rowerowej na starotorzu relacji Skarszewy - Starogard Gdański. Ścieżka ma raptem 2,5 kilometra. Zaczyna się w Bolesławowie przy dawnej stacji kolejowej i kończy między jeziorami Wielkie i Małe Borówno. Doszliśmy wtedy prawie do wiaduktu, po czym zawróciliśmy. Jedzie się nią natomiast całkiem przyjemnie. Pierwszy kilometr z haczykiem między posesjami Bolesławowa, drugi w lesie.





Warto zwrócić uwagę na miejsce postojowe jakieś czterysta metrów za stacją Bolesławowo [na mapie to miejsce nazywa się Nygut]. Zgromadzono tam bowiem kilkanaście słupów dawnej granicy polsko-niemieckiej z okresu międzywojennego. Pierwsze skojarzenie: granica między Wolnym Miastem Gdańsk, a Polską, przebiegająca niespełna 6 kilometrów stąd na północ na linii Przerębska Huta - Mirowo Małe - Gołębiewo Średnie. Ale nie! Słupy mają oznaczenie z jednej strony P [Polska] z drugiej D [Deutschland], więc nie mogą pochodzić ze wspomnianej granicy. Najbliższa wschodnia granica polsko - niemiecka z okresu WMG była na Wiśle na południe od węzła Biała Góra [ok. 30 km w linii prostej], a na zachód prawie pod Bytowem [ok. 50 km w linii prostej]. Skąd je przywieziono? Nie wiadomo.


Pokazujemy młodzieży owe słupy graniczne, oczywiście ze stosownym komentarzem [nie jest to nasz pierwszy kontakt z tematem Wolnego Miasta], po czym ruszamy dalej. W lesie można odnaleźć ciekawy przepust jakiegoś cieku wodnego. Kawałek dalej, za wiaduktem, którym szosa Skarszewy - Starogard Gdański pokonuje dawną linię kolejową, ścieżka skręca na teren ośrodka wypoczynkowego nad jeziorem Wielkie Borówno, gdzie się kończy.


W ośrodku idziemy na lody. Następnie mało używanymi drogami dojazdowymi do domków letniskowych oraz ścieżkami objeżdżamy jezioro, by ostatecznie trochę na czuja trafić z powrotem na koniec ścieżki na starotorzu, którym wracamy do Bolesławowa.


Nie zabrałem na tę wędrówkę aparatu, ani nawet komórki, więc pokażę kilka obrazków ze wspomnianego spaceru w sierpniu 2011 roku.

Słupy graniczne, daleko od granicy.


Słupy graniczne, daleko od granicy.

Słupy graniczne, daleko od granicy.

Przepust.

Janek. Jedyny, który podczas wspomnianego spaceru z 2011 roku dosiadł roweru.



Do wkrótce.





  • DST 7.80km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:33
  • VAVG 14.18km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

WSPINACZKA [Kaszuby - Dzień 3]

Niedziela, 24 maja 2015 | Komentarze: 0


Trzeciego dnia postanowiłem nie forsować najmłodszych uczestników, mimo, iż wierzyłem w ich możliwości. Nie chciałem nikogo zniechęcić do kolejnych wędrówek, których plany powoli rodzą się w mojej głowie. Zjechaliśmy jedynie z Koszowatki do centrum Ostrzyc na frytki i tak posileni wspięliśmy się, oczywiście rowerami, na Jastrzębią Górę.


Widok z naszej kwatery. Gdzie się nie ruszysz to w dół.


No jedziemy wreszcie?


W Ostrzycach. Żeby nie było, że tylko wożona w foteliku.


W Ostrzycach. Szaleństwa na placu zabaw.


Na Jastrzębiej Górze.


Na Jastrzębiej Górze.


Na Jastrzębiej Górze.



Na Jastrzębiej Górze. Podjazd był wyczerpujący.


A to już zabawa po powrocie.



Do wkrótce.





  • DST 30.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 11.61km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 625m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

GROBY GOTÓW [Kaszuby - Dzień 2]

Sobota, 23 maja 2015 | Komentarze: 0


Drugiego dnia na Kaszubach postanowiliśmy wybrać się do kamiennych kręgów w Trątkownicy. Prowadzi tam z Ostrzyc rowerowy, znakowany szlak kamiennych kręgów. W okolicy niewielkiej wsi - Trątkownica znajduje się cmentarzysko przybyłych na te tereny w I wieku naszej ery Gotów. Znam wiele miejsc pochówku Gotów na pomorzu, ale o tym w Trątkownicy do niedawna nie miałem pojęcia.


Gotowi do drogi.


Goręczyno.


Goręczyno. Kościół p.w. Trójcy Świętej i Wszystkich Świętych z 1639 roku.


W drodze za Somoninem.


Atrakcja dla mieszczuchów.


Dla małego mieszczucha też.


Wyczechowo. Dwór wzniesiony w II połowie XIX wieku.


Wyczechowo. Dwór wzniesiony w II połowie XIX wieku.


Droga do Trątkownicy.


U celu.


Tymczasem tuż przed celem Marysi skończył się prąd.


Dorośli rozsiedli się w wiacie.


Dzieci zaś rozpierzchły się wśród kurhanów.


Trątkownica. Kamienne kręgi i kurhany.






Trątkownica. Kamienne kręgi i kurhany.


Marysia długo nie pospała.


Robimy zbiorówkę.


Już w drodze powrotnej.


W drodze powrotnej trafiamy na przygotowania do jutrzejszego IV Pikniku Historyczno - Wojskowego Pomorze 1939 przy leśniczówce Sarni Dwór między Somoninem, a Hopowem. Korzystając z okazji oglądamy sprzęt, który posłuży do rekonstrukcji bitwy.


Sarni Dwór. Przygotowania do IV Pikniku Historyczno - Wojskowego Pomorze 1939.


Sarni Dwór. Przygotowania do IV Pikniku Historyczno - Wojskowego Pomorze 1939.


Sarni Dwór. Przygotowania do IV Pikniku Historyczno - Wojskowego Pomorze 1939.


Sarni Dwór. Przygotowania do IV Pikniku Historyczno - Wojskowego Pomorze 1939.



Po dłuższej przerwie przy leśniczówce Sarni Dwór ruszamy już raczej szybszym tempem przez Sławki i Rąty na Koszowatkę.



Do wkrótce.





  • DST 12.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 12.00km/h
  • VMAX 30.50km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt Kross Evado 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

SENTYMENTALNIE [Kaszuby - Dzień 1]

Piątek, 22 maja 2015 | Komentarze: 0


Majowy długi weekend przypadł mi w tym roku pod koniec, a nie tradycyjnie na początku miesiąca. Wybraliśmy się z przyjaciółmi na rodzinne rowerowanie po okolicach Ostrzyc. Pierwszego dnia [w zasadzie późnego popołudnia] wybraliśmy się z Koszowatki, gdzie mieszkaliśmy, przez Ostrzyce do Brodnicy Dolnej. Dla mnie i Agnieszki była to przejażdżka sentymentalna. To tu się poznaliśmy 18 lat temu.


Moja rowerowa rodzinka w Brodnicy Dolnej.


Na „naszym miejscu” w Brodnicy Dolnej.


Ja i moje szczęście.


Nasza najmłodsza rowerzystka.



Do wkrótce.